„Niech protestują ci, którzy rozumieją”

redakcja

Autor:redakcja

10 czerwca 2014, 00:42 • 8 min czytania

Mistrzostwa zbliżają się wielkimi krokami, ale przekaz na temat Brazylii, jako kraju jest w mediach porażający. Bieda, łapówki protesty, przepłacone stadiony, niebezpieczeństwo w fawelach i skorumpowani policjanci. Wizerunek Kraju Kawy zmienia się praktycznie na naszych oczach, ale ile w tym wszystkim jest prawdy? Dlaczego ludzie protestują i czy mająÂ rację? O tym wszystkim porozmawialiśmy z dziennikarzem jednej z głównych gazet w Brazylii, który jednak niestety musiał zasłonić się anonimowościąâ€¦
Dlaczego nie chcesz się wypowiadać pod nazwiskiem?
Taką mamy politykę w firmie. Jeśli chciałbym udzielić komuś wywiadu, najpierw musiałbym przejść przez całą tę biurokrację – załatwianie pozwoleń i tak dalej. Poza tym wypowiadając się w negatywnym świetle na temat Brazylii… Nie twierdzę, że mamy tu dyktaturę, ale wolę nie ryzykować posadą. Lepiej powiedzieć całą prawdę tak, jak ją postrzegam.

„Niech protestują ci, którzy rozumieją”
Reklama

A ta nie jest zbyt pozytywna.
Szczególnie, jeśli mamy jąÂ „sprzedawać” za granicę. Większość ludzi postrzega nasz kraj przez pryzmat faweli i tego, że mieszkają w nich sami przestępcy., których oglądamy w filmach. Bzdura! Większość – 95 procent – to normalni ludzie, którzy ciężko pracują, jedynie pozostały odsetek to bandyci będący w stanie zaatakować autobus. W 2007 roku wprowadzono projekt pacyfikacji, który faktycznie podniósł bezpieczeństwo w takich miastach, jak Rio, tylko z drugiej strony – większość przestępców, zamiast zostać schwytanych, uciekła do innych dzielnic i tam prowadzi swoje biznesy. Ale to akurat nieistotne… Najważniejsza jest Maracana. Kurwa, byłem w różnych miejscach. Na Morumbi, Mineirao czy Ilha do Retiro i Maracana na ich tle wyglądała świetnie. Wystarczyło wymienić krzesła, poprawić standard toalet i byłoby super! Naprawdę nie było potrzeby robić jednej wielkiej demolki, wydając ponad miliard, choć koszta wyceniano „jedynie” na 550 milionów reali. To włąśnie najbardziej rozwścieczyło naród.

Maracana – symbol największej porażki w historii brazylijskiej piłki sprawił, że połowa narodu jest przeciwko mistrzostwom? Symboliczne.
Maracana to dziś symbol buntu Brazylijczyków, możesz zrobić z tego tytuł. Na finale mundialu w 1950 roku pojawiło się tam ponad 200 tysięcy ludzi, na meczach Fla-Flu też były tłumy. Potem stopniowo redukowano pojemność, ale też podnoszono ceny biletów. Po co? Po to, by ludzie kupowali pakiety pay-per-view. Im nie zależy na frekwencji! Ludzie wolą spotykać się w barach, co i tak jest bezpieczniejsze. Kolejna sprawa – ruch uliczny. Zawsze Sao Paulo było symbolem największych, kilkugodzinnych korków, ale od kiedy Brazylia zaczęła się bogacić, ludzie ruszyli po samochody i dziś nawet w Rio jest ich na ulicach tyle, że coraz trudniej się gdziekolwiek przedostać. Chaos! Nie tak miało to wyglądać.

Reklama

Parceiro – krzyczy dziennikarz do kelnera. – To mój kolega z Polski. Za miesiąc wyjedzie stąd jako flamenguista!

Wracając do stadionów – prace nad Maracaną trwały bardzo długo, a Arena da Baixada z Kurytyby niemal wypadła z planu mistrzostw. To jeszcze bardziej dolało oliwy do ognia, ale głównym zapalnikiem była właśnie Maracana. Rio bez niej to nie Rio. To symbol. Gdzie miałaby grać reprezentacja bez naszego głównego stadionu? Na Engenhao w Botafogo? Po pierwsze – za daleko, po drugie – akustyka jest tak beznadziejna, że piłkarze nie słyszeliby dopingu. Nie jesteśmy Argentyńczykami, którzy śpiewająÂ monotonnie „dale, dale, dale”. My krzyczymy, żyjemy meczem, a tam nie docierałoby to do zawodników!

Z drugiej strony – przed wywiadem mówiłeś, że Maracana dziś z perspektywy kibica jest bardziej nowoczesna.
To prawda – kiedyś na mecz wchodziło się dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem, a dziś wychodzi się tuż po meczu, po czym… znów zderzasz się z problemem transportu publicznego. Do 2014 roku zakładano, że wszystkie autobusy zostaną wyposażone w klimatyzację, a większość do dziś jej nie ma. I to nawet te, które dojeżdżają na Barra da Tijuca, gdzie siedziby ma większość redakcji i mieszka sporo bogatych ludzi, także piłkarzy.

Przeciwko mundialowi protestują jednak w większości niższe klasy społeczne.
Powiem tak – wielu osobom bym tym podpadł, w tym mojemu teściowi, ale mnie obecny rząd się podoba. Co zostało po poprzednim? Metro jest słabe, linie telefoniczne tak samo, w mieszkaniu mojego teścia nie łapie zasięg z niezłej sieci VIVO. I co miałbym zrobić, gdyby szef przekazał mi informację na WhatsApp? Przewalone! Prywatyzacje też się nie sprawdziły. Brazylia sprzedała samą siebie za granicę i nic dziwnego, że Sao Paulo niektórzy nazywają „brazylijskim Nowym Jorkiem”. Nie znaczy to jednak, że biorąc pod uwagę wszystkie te problemy, powinniśmy od razu rezygnować z mistrzostw. Ktoś usłyszy hasło „Lula – złodziej!”, spodoba mu się, nie wie nawet, o co chodzi, a podaje dalej.

Nie twierdzę, że protestujący nie mają racji, ale rozmawiając z kilkoma brazylijskimi piłkarzami, odniosłem wrażenie, że oni kompletnie nie rozumieją tych protestów, a bezmyślnie je popierają.
Oczywiście! Pomimo tych wszystkich złodziejstw i korupcji w polityce, mistrzostwa poprawiły sytuację w kraju. Jasne, można było poprawić jeszcze więcej, ale i tak jest nie najgorzej. Poprawiła się jakość stadionów – choć tu koszta oczywiście były przesadzone – rozwija się turystyka, wpływa kapitał z zagranicy, otwarto kupę miejsc pracy. Poza tym człowieku – Brazylia to kraj futbolu! Nie mogę być ot tak przeciwko mistrzostwom! Jestem przeciwko kradzieżom i tym, jak wydawano pieniądze. Tylko ja śledzę bieżące wydarzenia, a większość tych, którzy wychodzą na ulicę, nie wiedzą, kurwa, nic! Wy nie skorzystaliście na organizacji Euro? Skorzystaliście. Politycy nie są skorumpowani? Są. Tak, jak wszędzie na świecie.

Ale jednak nie tak, jak w Brazylii.
W moim kraju jest za dużo kacyków, dowódców plemion, a za mało Indian – mamy tu takie powiedzenie. Wszyscy chcą rządzić. A jak już się dobierają do władzy, to wykorzystują ją na maksa. Tylko povao, jak nazywamy najniższe sfery, nic z tego nie rozumie. Po prostu idą za tłumem. Pooglądaj te protesty – ile tam jest dzieciarni? Przychodzą protestować, jak na imprezę. Chcą się pokazać. Jeden coś krzyknie, a za nim reszta. W 1992 roku, kiedy lud protestował i prezydent Fernando Collor musiał ustąpić, to wszystko miało sens. Ale dziś, w czasach globalizacji, choć żyje nam się łatwiej, to jednak rozchodzi się sporo bzdurnych informacji. A wiesz, gdzie leży problem? Ł»e protestuje nie tylko povao, ale teżÂ dzieciaki z elity, którym nie chce się czytać.

To może mają rację?
To, że podoba mi się obecny rząd, nie zmienia faktu, że Brazylia wygląda bardzo źle! Wciąż zżera nas korupcja, ale nie jest gorzej niż za rządów Fernando Henrique. W niektórych krajach masz dwie partie polityczne, a u nas? PDT, PMDB, PRTB, PV, PP, PT… Nie da się nawet wszystkich wymienić! Ale co z tego, skoro tych problemów nie da się kontrolować?! Skąd wzięły się te wszystkie koszty? Jeden wyciągnie parę reali tutaj, drugi tam, trzeci jeszcze gdzie indziej. Przesadzono na przykład z kosztami modernizacji lotnisk. Brazylia raczkuje. Ślizga się po ziemi jak dziecko. Nie stawia wielkich kroków, ale dobrze, że w ogóle posuwa się do przodu. Na tle innych krajów Ameryki Południowej – którą poniekąd reprezentujemy – wyglądamy bardzo dobrze, ale przepaść w porównaniu z Europą – może nie licząc Portugalii i Grecji – jest przejebanie olbrzymia. Nigdy was, Europejczyków, nie dogonimy. Przepraszam, że tak przeklinam, ale my, cariocas, tacy już jesteśmy. Nie podchodzimy do niczego obojętnie.

Myślisz, że wizerunek Brazylii na świecie po tych wszystkich protestach się zmieni? Sporo poważnych zagranicznych magazynów rzuciło wasz kraj na okładki i większość nie była zbyt pozytywna.
Wytykanie nam zbyt wysokich kosztów organizacji imprezy i rozbudowy lotnisk jest w stu procentach słuszne.

Jak możesz być za rządem, a przeciwko korupcji, skoro rząd – co sugerujesz – jest skorumpowany?
Mówię, że jestem za, ale nie w stu procentach. W Brazylii nie da się w pełni wspierać żadnej partii. Każdy tak czy inaczej cię rozczaruje. Korupcji nie wyplenisz.

To jak iść na głosowanie z czystym sumieniem?
I tu dochodzimy do sedna… Ta sytuacja nie ma rozwiązania. Korupcja płynie we krwi naszych polityków i przechodzi z ojca na syna. Nordeste, północno-wschodni region Brazylii, to najbiedniejsza część kraju, ale właśnie tam mieszka cała masa wojskowych, którzy kradli w całym kraju i dziś żyją w potężnych posiadłościach. A interior? Nie masz nawet pojęcia, jaka tam jest bieda. Do ludzi nie dochodzi woda. Brazylia to wielki kraj, pokazywany przez pryzmat mistrzostw, a nie zapominajmy, że mówimy o 200 milionach ludzi i 26 stanach. Cała masa żyje z dala od stadionów. Dlatego tłumaczę – nie denerwująÂ mnie protesty, ale ludzie, którzy krzyczą, a nie wiedzą, co się dzieje. A ja na przykład widzę, że za poprzednich rządów szkolnictwo stało w miejscu, a teraz otwarto ok. 20 publicznych uniwersytetów… Rozwijamy się, ale korupcja jest nie do przeskoczenia.

Gdybyście nie dostali mistrzostw, ktoś w ogóle zwróciłby uwagę na wasze problemy?
Myślę, że nie! A to też niestety udowadnia, że nasz rząd chce się pokazać przed gringos z zagranicy. Niby policja wkroczyła na ulice, ale i tak jest jej zdecydowanie za mało. Tylko jak ma być więcej, skoro policjanci zarabiają bardzo źle? Myślisz, że z czego wynika ta korupcja? Nie dostają u siebie, to chcą zarobić gdzie indziej. Jak wynajmiesz samochód i popełnisz jakieś wykroczenie na drodze, policjant poprosi o „kawę”. A to, ile wynosi ta „kawa”, zależy już od wykroczenia.

Kolejna sprawa, która mnie zaskakuje – po samym Rio nie widać, że organizuje się tu mistrzostwa.
Bo my imprezujemy niezależnie od takich wydarzeń! Obcokrajowcom ciężko to zrozumieć, ale nie potrzebujemy powodów, by malować na ulicy flagi Brazylii lub wymieszać je w oknach. Liczba protestów ma natomiast jednąÂ pozytywną stronę – świadczy o tym, że nasz kraj rozwija się intelektualnie. Jakiś czas temu potraktowano by mistrzostwa jako jedną wielką imprezę, a teraz dostrzegamy złodziejstwo. Tylko niech protestują ci, którzy mają jakiekolwiek pojęcie, a nie dzieciaki, które nie wiedzą, co ze sobą zrobić.

Rozmawiał TOMASZ ĆWIÄ„KAفA


Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
0
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama