Reklama

Milewski z Gdańska: kadrowicze efektownie psuli piknik. Największe brawa dla cheerleaderek

redakcja

Autor:redakcja

06 czerwca 2014, 21:08 • 3 min czytania 0 komentarzy

Najbardziej zadymione miejsce w kraju tego wieczora? Strefa dla palących na PGE Arena w przerwie meczu Polska – Litwa. Wydaje się, że do swojej paczki zajrzeli nie tylko nałogowcy, ale także ci, którzy rzucili dwadzieścia lat temu, a część pewnie zaczęła palić właśnie dzisiaj. Jedna czwarta stadionu spotkała się na papierosie, ale miała powód. Kadrowicze efektownie psuli piknik.

Milewski z Gdańska: kadrowicze efektownie psuli piknik. Największe brawa dla cheerleaderek

Z Litwą u siebie? 0:1? Panowie, ale serio? Jeszcze dwie godziny przed meczem na PGE aktywny był wyświetlacz przedstawiający: Lechia – Goście 0:1. Pożartowaliśmy, że to prorocze, a tu proszę – po trzech kwadransach gospodarze w takim właśnie stosunku w ryj. Już nie było tak zabawnie, bo gwizdy w przerwie słychać było nie w całym Gdańsku, ale i pewnie u polskich marynarzy stacjonujących na Bałtyku.

Okej, mecz trwa 90 minut. Okej, ogarnęliśmy się, w drugiej połowie Litwini nie mieli za wiele do powiedzenia. Ale spróbujcie znaleźć kogoś, kto powie – o, 2:1 z Litwą u siebie, z tego wyniku jestem dumny. Brawo Adam Rozwałka, pardon, literówka w nazwisku.

Jak zwykle katastrofalnie wyglądaliśmy w obronie. Wojtkowiak podłączył się do ataku bodaj raz, skończyło się na aucie dla rywali. Gratulacje. Wilusz? Osobiście stworzył dwie sytuacje Litwinom, raz grając ze skrzydłowym gości naprawdę fajną klepkę. Generalnie ta dwójka to mistrzowie asekuranctwa. W defensywie pożal się Boże pomoc, a w ataku stojanow. Przylepieni do linii środkowej, tak owszem, grało się, ale w 1958.

Nie wiem też, co stało się z Lewandowskim. Facet zaczął mocno. W 11. minucie związał bodaj czterech rywali i dobrze dograł do Piszczka. W 27. trzech Litwinów musiało rzucić się na niego, by odebrać mu piłkę. Ale od momentu, w którym nie wykorzystał czystej sytuacji z główką z paru metrów (Litwin identyczną okazję wykorzystał) zaczął grać padakę.

Reklama

Darujcie z tym karnym. Jasne, prawidłowo podyktowany. Ale Polacy odstawiali teatrzyk żebraczy cały mecz, jedenastkę próbowało wymusić z pół drużyny. Naprawdę to jest nasz pomysł na drużynę z drugiej setki rankingu FIFA? Naciągnięcie arbitra na strzał z wapna?

Stratę odrobiliśmy, ale to tylko zakłamywanie faktycznego obrazu reprezentacji, która, po prostu, nie funkcjonuje. A przypomnijmy, że ten mecz miał być testem generalnym przed eliminacjami. To nie był występ na miarę zdania matury, to nie był nawet występ kwalifikujący do gimnazjum. Przy takich wynikach z egzaminu nie puszczają do podstawówki. Dlatego najlepszymi akcjami drugiej połowy, z całym szacunkiem dla świetnego u Polaków „Grosika”, była meksykańska fala okrążająca stadion raz po raz, a także dwie zakonnice pokazywane na telebimach, a które zebrały gromkie brawa.

Dla równowagi dodajmy, że gdyńskie cheerleaderki zebrały jeszcze większe. Polacy też swoje dostali, ale nie oszukujmy się – to była pochwała dla kucharza, który przygotował spalone danie, ale na swoje szczęście obsługiwał skrajnie wygłodniałego.

LESZEK MILEWSKI
Fot.FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
4
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy
Inne kraje

Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Szymon Janczyk
17
Życie i śmierć w RPA. Dlaczego czarni są rozczarowani wolnością i partią Mandeli?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...