Kibole popsuli sobotni finał Pucharu Watykanu. Księża i seminarzyści na trybunach nie potrafili uszanować piłkarskiego święta – pisze Radosław Rzeźnikiewicz z kartofliska.pl, który w ubiegłym tygodniu zamiast odwiedzić Lizbonę w poszukiwaniu emocji na derbach Madrytu, wybrał się do… Watykanu, by obejrzeć finał tamtejszego pucharu. Nasz kochany kartoflak – jak to on – tradycyjnie trafił na kiboli, race i podejrzanych typów, których jedynym celem jest wywołanie niepokojów społecznych, najczęściej przy użyciu ton pirotechniki (copyrights: szczecińska komenda).
1. Ministerstwo Zdrowia Ostrzega: W Pucharze Watykanu (Clericus Cup) bierze udział 16 drużyn złożonych z księży i kandydatów na duchownych związanych z rzymskimi szkołami papieskimi, a mecze na trybunach oglądają głównie koledzy z uczelni. Ich stadionowe poczynania świetnie opisuje hasło „Ł»adne prawa i ustawy nie zabiorą nam zabawy”. Wstrząsająca obrzydliwość.
2. W tym roku w rozgrywkach wystąpili przedstawiciele 66 państw (3 Polaków!). Jeżeli po zakończeniu nauki księża powrócą do swoich ojczyzn i jako wzór zachowań przedstawiać będą sceny towarzyszące piłkarskim finałom Clericus Cup to za kilka lat grozi nam ogólnoświatowa eskalacja działań o charakterze kibicowskim. To ostatnia chwila aby powiedzieć „nie”. W ramach protestu postanawiam nie podejmować nauki w żadnej szkole papieskiej w ciągu najbliższych trzech lat.
3. Jeżeli księża i seminarzyści chcą sobie odpalać pirotechnikę to niech to robią u siebie na uczelni lub plebani. Osoby postronne takie jak ja wcale nie mają ochoty oglądać ich bandyckich zachowań na trybunach. Kibole Redemptoris Mater swój pierwszy pokaz chamstwa zaplanowali jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Pewnie im się wydaje, że to właśnie oni nadają kolorytu szarej watykańskiej piłce. Gówno prawda.
4. Tu nie ma mowy o żadnych dobrych intencjach. Czy ktoś pokojowo nastawiony może wyglądać tak jak herszt kiboli Redemptoris Mater?
5. Naiwni organizatorzy poszli kibolom na rękę i mecze Pucharu Watykanu rozgrywane są w sobotni poranek, tak aby spotkania nie kolidowały z obowiązkami mszalnymi. Wczesne godziny rozgrywania meczów wiążą się jednak z oficjalnym zakazem (na prośbę okolicznych mieszkańców) używania instrumentów perkusyjnych i innych urządzeń zakłócających ciszę. Dla kiboli łamanie wszelkich regulaminów to jednak podstawa egzystencji. Pseudokibice Collegio Urbano pokazali, że mają wszystko w pompie i wnieśli na stadion cały arsenał zabronionych gadżetów. Pewnie jak zwykle w bieliźnie.
6. „Trzy akordy, darcie mordy” – o dziwo tej zasady trzymali się całe spotkanie. Nawet w przerwie moją ukochaną Beatę Kozidrak w słuchawkach musieli mi zagłuszyć swymi irytującymi wrzaskami. Zobaczcie ten filmik „Puchar Watykanu w 3 minuty” i powiedzcie sami: czego wolelibyście słuchać – tej stadionowej łobuzerki czy pani Beaty?
7. Na miano największego prowokatora „Świętej Wojny” zasłużył jednak sędzia zawodów, pokazując jednemu z graczy Redemptoris Mater… niebieską kartkę. W Pucharze Watykanu oznacza to zejście z boiska na 5 minut.
8. Skandaliczne zachowanie towarzyszyło również spotkaniu o 3 miejsce. Wystarczy spojrzeć na prowokacyjną flagę kiboli zespołu Sedes. Nie dość, że urwana noga to jeszcze dwa razy S w nazwie drużyny.
A czy stadion to na pewno najlepsze miejsce na pieśni pochwalne na temat Sedesu?
9. Nawet zawodnicy nie mogli uwierzyć w to co wyprawia się na trybunach. Jeden z bramkarzy co chwila musiał przecierać okulary ze zdziwienia.
10. I nie ma co się dziwić, że nie wszystkie strzały udało mu się wybronić. Tak się strzela w Pucharze Watykanu!
10. Całe szczęście, że w Clericus Cup mecze trwają 2 x 30 minut. To zawsze o pół godziny mniej dziczy na trybunach.
11. Rozgrywki Pucharu Watykanu odbywają się raz w roku i trwają od marca do maja. Kolejna edycja dopiero za 9 miesięcy. Jest więc dużo czasu aby wyciągnąć wnioski z tegorocznych wydarzeń. Organiztorzy Clericus Cup powinni chyba podpatrzeć rozwiązania u „konkurencji”. Ze swej strony polecam im wizytę na Derbach Belgradu. To dobry wzór do naśladowania.
12. Pojadę na ten finał za rok i mam nadzieje, że wtedy będę mógł napisać, że „W Watykanie sobie poradzili”.
Radosław Rzeźnikiewicz
https://facebook.com/kartofliska
Twitter: @kartofliska




