Jeszcze Stilić i będzie komplet – Wisłę masakrują kontuzje

redakcja

Autor:redakcja

27 maja 2014, 16:03 • 3 min czytania

Nie jest żadną tajemnicą, że Wisła Kraków ma wielki problem z kontuzjami. Od początku rundy wiosennej Franciszek Smuda ma prawdziwy szpital w drużynie i praktycznie co tydzień musi dokonywać przymusowych roszad w zespole. Dość napisać, że w 2014 roku Wisła nie zagrała dwóch meczów z rzędu, w których na boisko wybiegłaby ta sama jedenastka. Najwięcej urazów było w linii obrony, którą „Franz” – jak sam twierdzi – co mecz składa na nowo. Problem wyraźnie widać w statystykach – „Biała Gwiazda” w 21 jesiennych meczach dała sobie wbić 19 goli, a w 14 tegorocznych spotkaniach straciła już 24 bramki.
W sobotnim meczu z Górnikiem kontuzji mięśnia dwugłowego nabawił się Paweł Brożek i jego udział w starciu z Lechią stał się wykluczony. Co więcej, podczas tego tego samego spotkania głowami zderzyli się Guerrier i Sjepanović, przez co występ Haitańczyka w najbliższym meczu stanął pod dużym znakiem zapytania. Te urazy dopełniają obraz nędzy i rozpaczy w krakowskiej szatni, bo Brożek i Guerrier zostali odpowiednio graczami numer piętnaście i szesnaście, którzy wiosną będą pauzować z powodów zdrowotnych.

Jeszcze Stilić i będzie komplet – Wisłę masakrują kontuzje
Reklama

Spośród siedemnastu najbardziej ogranych i doświadczonych piłkarzy Wisły, aż szesnastu zmagało się w tym roku z mniej lub bardziej poważnymi urazami. To jest po prostu niebywałe! Tak naprawdę jedynym piłkarzem, którego ominęły jakiekolwiek problemy ze zdrowiem, jest Semir Stilić. Na miejscu Bośniaka uważalibyśmy na nogi w dwóch ostatnich meczach, bo pech nękający wiślaków zaczyna coraz bardziej przypominać fatum. Jeden drobny uraz Stilicia wystarczy, by WSZYSCY piłkarze Wisły, którzy reprezentują jako taki poziom, zaliczyli przymusową pauzę z powodu kontuzji.

Problemy zdrowotne w Wiśle zaczęły się już pod koniec zeszłego roku, kiedy to z różnych przyczyn na dłużej wypadli Czekaj, Boguski i Jovanović. Tuż po rozpoczęciu rundy wiosennej dość poważnych urazów nabawili się Chrapek i Dudka. W kwietniu na miesiąc wypadli Garguła i Nalepa, a Głowacki złapał kontuzję, która najpewniej wykluczy go z gry do końca sezonu. W maju z powodu urazu pleców najdłużej musiał pauzować Bunoza, a drobne urazy uniemożliwiły grę czterem innym zawodnikom. Poza tym przez całą rundę wiosenną wiślaków męczyły mniej poważne kontuzje, z powodu których wypadali na kilka, kilkanaście dni. Niektórzy, jak فukasz Garguła, musieli pauzować więcej niż raz.

Reklama

Sytuacja w Wiśle nieco przypomina tę, z jaką w jesienią zmagała się warszawska Legia. Wśród podopiecznych Jana Urbana uchowało się ledwie dwóch piłkarzy – Tomasz Brzyski i Dominik Furman – którzy przez całą rundę nie złapali żadnej kontuzji. Różnica jest taka, że legioniści rozegrali wtedy 35 meczów, a ekipa Smudy ma na koncie dopiero czternaście spotkań w tym roku. Ciężko powiedzieć z czego wynika problem, czy ma to związek z jesienną eksploatacją zawodników, z nieprawidłowym przygotowaniem, czy po prostu mamy do czynienia ze splotem nieszczęśliwych zdarzeń. Jedno wydaje się pewne – z takimi problemami Wisła nie miała szans na włączenie się do walki o czołowe lokaty. W obliczu tylu kontuzji, końcową pozycję w tabeli – niezależnie od ostatnich wyników – trzeba będzie uznać za wielki sukces.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama