Nie spodziewaliście się po nas tej deklaracji. Sami nie spodziewaliśmy się jej po sobie, ale musimy to jednak napisać. Nie doceniliśmy Eugena Polanskiego. Niedoszacowaliśmy jego potencjał i możliwości. Byliśmy pewni, że najgłupszego wywiadu w swojej przygodzie z piłką, zarazem najgłupszego wywiadu 2014 roku, już zdążył udzielić. Ale nie. Dziś Ojgen przebił sam siebie. Nieważne czy zagłębimy się w rozmowę z Przeglądem Sportowym, czy Super Expressem. Jego ignorancja, mniemanie o sobie i – powiedzmy sobie otwarcie – głupota porażają.
Nawet nie będziemy się bardzo rozdrabniać, wystarczy esencja tego bełkotu. Polanski potwierdza, że sam zrezygnował z czerwcowego przyjazdu na kadrę. To była jego decyzja. Gdyby działacze Hoffenheim, którzy koniec końców zostawili mu możliwość wyboru, nie mieli absolutnie niczego przeciwko, on i tak MUSIAŁBY SIĘ ZASTANOWIĆ. W końcu to on lepiej wie, kiedy powinien trenować, a kiedy odpocząć.
– Uważam, że po ciężkim sezonie należy się odpoczynek. Przerywanie urlopu na kilka dni trochę nie ma sensu – podkreśla to, przekonując, że swoją decyzję dobrze przemyślał. Nie rozumie tylko, jak Adam Nawałka – słysząc jego odmowę – mógł ostrzec go, że w takim razie nie powinien oczekiwać kolejnych powołań.
Dziwi się, bardzo się dziwi…
Gdy poinformowałem trenera, że nie stawię się na zgrupowaniu, stwierdził, że będzie ciężko, bym mógł liczyć na powołanie na jesienne mecze eliminacyjne do Euro. Byłem trochę zdziwiony, bo zawsze uważałem, że liczy się forma przed meczem, a nie to, czy przyjadę teraz na zgrupowanie.
Zresztą, postępowanie Nawałki od początku było nieprofesjonalne. W meczu ze Szkocją dał mu zagrać marne kilkanaście minut, a poza tym tak jak u Nawałki to on trenował w juniorach. Polanski mówi to wprost. Zdaje sobie sprawę, że przymyka sobie drogę do kadry i choć wszystko jest możliwe, to „nie sądzi, by trener przyjechał do niego porozmawiać (PRZYJECHAŁ DO NIEGO!) i by zdał sobie sprawę, że to co robi, nie jest profesjonalne”.
Brawo, chłopie, osiągnąłeś szczyty żenady. Dokładnie nakreśliłeś swoje priorytety i sposób myślenia. Teraz możesz odpoczywać do woli. Nikt ci nie każe przyjeżdżać na kadrę w czasie urlopu. Kwestia prostego wyboru:
– Tak, chcę reprezentować kraj i mogę coś za to poświęcić.
– Nie, mam to gdzieś, są ważniejsze rzeczy, wolę odpocząć.
Wybrałeś bramkę numer dwa. Trzeciej „mam to gdzieś, przyjadę innym razem”, jak widać nie ma. I dobrze. Doskonale zdemaskowałeś swoje podejście i mamy nadzieję, że na długo zostanie ci to zapamiętane. Mamy nadzieję również, że wszyscy twoi obrońcy właśnie ze wstydu zapadają się pod ziemię.
Fot. FotoPyK