Zjazd Prejuce’a Nakoulmy. Dramatyczny spadek efektywności

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2014, 18:50 • 3 min czytania

Sytuacja powtarza się od trzech sezonów, czyli odkąd Prejuce Nakoulma przywdział barwy Górnika Zabrze. Za każdym razem jesienią wygląda świetnie, strzela i asystuje, by wraz z nadejściem wiosny kompletnie zgubić formę. Nie wiemy, czy reprezentant Burkina Faso ciężko znosi ostre zimy, odpuszcza treningi między rundami, czy niezdrowo się odżywia. Być może wcina za dużo kogutów, których tak wiele dostaje w pierwszych połowach sezonów. Teorii jest wiele, bo gołym okiem widać, że Nakoulma z jesieni i Nakoulma z wiosny to zupełnie inny piłkarz.
Liczby są dla „Prezesa” bezlitosne. W pierwszym sezonie w Górniku było jeszcze jako tako, bo wiosną na wypracowanie gola dla drużyny potrzebował – w porównaniu do jesieni – 40 procent więcej czasu. W kolejnych rozgrywkach okres oczekiwania na bramkę w rundzie rewanżowej wydłużył się już o przeszło 400 procent, a w trwających rozgrywkach na udział przy trafieniu musi pracować już prawie dziewięć razy dłużej niż jesienią.

Zjazd Prejuce’a Nakoulmy. Dramatyczny spadek efektywności
Reklama

Rzecz jasna najbardziej po oczach bije tegoroczny zjazd Nakoulmy. To jest po prostu niebywałe! Jeszcze w grudniu facet był najlepszym lub, jak kto woli, zdecydowanie najlepszym piłkarzem Ekstraklasy. Wygrywał większość plebiscytów i rankingów, a w tym najbardziej prestiżowym zestawieniu – przygotowanym przez portal Weszło – zajął pierwsze miejsce. Nawet dziennikarze Piłki Nożnej zaryzykowali naganę i ocenili „Prezesa” wyżej niż… ulubieńca prezesa, czyli Macieja Jankowskiego. Dziewięć goli i sześć asyst to wynik mówiący sam za siebie. To dzięki Nakoulmie Górnik świetnie się prezentował i wypracował tyle punktów, że wiosną nie musiał wygrać ani jednego meczu, by utrzymać się w grupie mistrzowskiej.

Reklama

Dziś Nakoulma jest cieniem samego siebie. Plącze się bezradnie po boisku, znika na długie minuty i fatalnie kiksuje. Na dwanaście tegorocznych spotkań tylko raz trafił do siatki i nie zaliczył ani jednej asysty. Jesienią brał udział w trafieniach Górnika raz na 107 minut, teraz robi to raz na 925 minut. Czy ktokolwiek ma jeszcze wątpliwości, dlaczego zabrzanie nie potrafią nawiązać do swojej postawy z pierwszej części sezonu?

Trudno nie zauważyć, że tendencja wygląda niepokojąco, a z roku na rok wiosna jest dla Nakoulmy trudniejsza. Znamienne, że „Prezes” notuje najgorszą rundę w Górniku właśnie teraz, tuż przed końcem kontraktu i pewną zmianą klubu. Kiedy grał dobrze, wśród potencjalnych kierunków wymieniało się Florencję, Porto, Niceę i Stambuł, a Nakoulma wykazywał wyjątkową łatwość w odrzucaniu intratnych ofert. Dziś, grając najgorszą rundę w karierze, sam skomplikował sobie sprawę. Z jednej strony pozbył się bagażu kwoty odstępnego dla Górnika, z drugiej nie jest już takim piłkarzem jak kiedyś, wyróżniającym się i rozchwytywanym.

Nic dziwnego, że w ostatnim czasie w kontekście Nakoulmy przestaje się słyszeć o wielkich klubach, a coraz częściej pojawiają się doniesienia o zainteresowaniu ekip pokroju Lechii Gdańsk.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama