Szpaler. W idealnym świecie dowód uznania dla zwycięzców, nad wyraz plastyczne wyrażenie uznania ze strony pokonanych. Miły gest, przejaw kultury osobistej i ducha sportowej rywalizacji. W naszych realiach, niestety, potworna trauma, hańba, wstyd, przykrość i upokorzenie. Litości! To naprawdę żenujące, że w ogóle się o tym mówi. Nie chcesz pogratulować w taki sposób? Wolisz wysłać maila, pocztówkę czy gołębia? Ł»aden problem, tak też przecież można i tak też zresztą ładnie. Ł»e inaczej niż na Zachodzie? A w piłkę niby kopią tak samo?
Przerażające widmo szpaleru czeka piłkarzy Lecha Poznań i Pogoni Szczecin, zaś jeśli ci pierwsi nie wygrają w sobotę bezpośredniego pojedynku z Portowcami, to przy okazji wyświadczą niedźwiedzią przysługę Ruchowi Chorzów. Niebiescy bowiem przy Łazienkowskiej wystąpią dopiero w niedzielę, kiedy matematycznie wszystko będzie już jasne, ponieważ legioniści mają szansę zapewnić sobie mistrzostwo, zanim wyjdą na rozgrzewkę.
Co robić, co robić? – powtarzają w kółko w Chorzowie, Szczecinie i Poznaniu.
Szczecin i Poznań problem ze szpalerem – ujmijmy to po piłkarsku – wybiły na aut i nie chcą pobiec po piłkę. Czekają, co wykombinuje Ruch. No bo jak to: gdyby oni się ustawili, a my nie? To z nas wyjdą chamy, tak będą gadać! A jeśli Malinowski i spółka grzecznie pogratulują mistrzom Polski, ale tylko pod szatnią, to my się też nie mamy co wychylać. Co kultury i etykiety za dużo, to niezdrowo. Taki mamy klimat.
Wiecie, z czego chce nam się śmiać? Ł»e ten cały szpaler będzie wałkowany niemiłosiernie przez najbliższe dni, bo w lidze prawie wszystkie rozstrzygnięcia już znamy. Tylko to zadziała na emocje kibiców, zwłaszcza tych na linii Poznań-Warszawa. I przy okazji zwróćmy uwagę na istotną rzecz: w tym roku szpaler nie jest obowiązkowy, jakkolwiek idiotycznie to brzmi. Bo w Polsce, przez ostatnie dwa lata – nie wiedzieć, czemu – widniał w regulaminie rozgrywek. Przejaw kultury obwarowany przepisem. To tak, jakby urzędowo nakazać, komu i dlaczego trzeba podać rękę albo kiedy należy wyciągnąć łapy z kieszeni bądź zaprzestać dłubania w nosie.
Albo to czujesz, albo nie.
Fot. FotoPyK