Arboleda płaczliwy jak zwykle: – Przez Rumaka prawie jestem w piekle

redakcja

Autor:redakcja

20 maja 2014, 10:05 • 18 min czytania

– Od momentu, kiedy Rumak został trenerem, zaczęły się moje problemy. Już nazajutrz powiedział, że mogę szukać klubu. Nigdy mi nie zaufał. Nasze relacje pogarszały się z dnia na dzień, z minuty na sekundę. Zrobił ze mnie zapchajdziurę, do gry posyłając tylko wtedy, gdy nie miał kogo wystawić. Nigdy we mnie nie wierzył. Kilka razy pytałem go czym na to zasłużyłem. Nie dostałem odpowiedzi. Byłem i znów mógłbym być najlepszym obrońcą w Polsce – przekonuje Manuel Arboleda, który w rozmowie z Super Expressem wyraża swoje rozczarowanie faktem, że nie dostał ani szansy, ani nowej umowy w Lechu. To jeden z tych materiałów, na które warto dziś zwrócić uwagę w prasie. Zapraszamy na wtorkowy przegląd.

Arboleda płaczliwy jak zwykle: – Przez Rumaka prawie jestem w piekle
Reklama

FAKT

Tematem numer jeden w Fakcie wciąż jest فukasz Burliga i jego hazardowe zapędy. Oto rak, który toczy polską piłkę – pisze dziś tabloid, powołując się między innymi na słowa Andrzeja Iwana.

Reklama

– Mnóstwo piłkarzy ma osobne konta bankowe założone specjalnie po to, by obstawiać w internecie. I mówię tu o bardzo znanych nazwiskach. Swoich meczów chyba nie typują, bo często przegrywają ogromne stawki – mówi nam pracownik sektora bankowego, który ma dostęp do wielu rachunków prowadzonych przez zawodników ekstraklasy. Do uzależnienia od hazardu przyznał się w swojej książce „Spalony” Andrzej Iwan (54 l.). Były reprezentant Polski i zawodnik Wisły jest przekonany, że w dzisiejszych czasach zakłady bukmacherskie są jedną z największych pokus dla zawodników, sędziów, trenerów i działaczy. – Szczególnie takie banalne zdarzenia, nie mające większego wpływu na wynik, nęcą sportowców lub osoby związane z klubami. To nie dotyczy tylko zawodników, ale również sędziów. Co jakiś czas wychodzi przecież afera z ustawianiem meczów i to nawet w krajach, gdzie wydawałoby się, że problemy tego typu mają już dawno za sobą – tłumaczy „Ajwen”. Często jedynym ratunkiem dla osób uzależnionych jest leczenie w specjalistycznych ośrodkach. Kamilowi Grosickiemu (26 l.) udało się wyjść z problemów hazardowych po kilkutygodniowej terapii. Iwan jest przekonany, że Burlidze potrzeba jest podobna kuracja. – On działa dokładnie tak, jak osoba uzależniona. Jestem przekonany, że ma poważny problem z hazardem.

Smuda zapewnia: Wyślemy Burligę na leczenie.

Jak pan się dowiedział?
– W niedzielę od samego فukasza. Uprzedził wasz tekst, bo wiedział, że ukradkiem zrobiono mu zdjęcie. Powiedział mi i zdaje się prezesowi Jackowi Bednarzowi.

A jak się tłumaczył?
– Ł»e zajrzał tam z ciekawości i że obstawiał tenis.

Uwierzył mu pan?
– Cholera wie, czy mu wierzyć. Ale bardziej mu wierzę, niż nie wierzę. Twierdził, że nie jest stałym klientem bukmacherów. Tylko o fakcie, że „Bury” ma problemy finansowe słychać było w Krakowie od dawna. On musi wygrzebać się z tego bagna, w którym ugrzązł. Spłacanie długów poprzez „wygrywanie” w bukmacherce to droga donikąd. Jeśli ma się silną wolę, to trzeba powiedzieć sobie pas, a jeżeli nie, to trzeba udać się do specjalistów, którzy oczyszczą głowę z tego diabelstwa. Ale łatwo powiedzieć…

W kontrakcie piłkarze Wisły mają zapisany zakaz grania w gry hazardowe.
– Oczywiście.

Wisła nie zamierza Burligi wyrzucać z klubu, zamierza mu pomóc.

Na kolejnej stronie mamy tekst o Legii gotowej do świętowania. W Warszawie szykują się na mistrzowską fetę. Po zwycięstwie w meczu z Górnikiem piłkarzom Legii do obrony tytułu brakuje punktu.

eśli sprawdzi się optymistyczny dla warszawskich kibiców scenariusz, po zakończeniu meczu zawodnicy i trenerzy będą świętować sukces na boisku, a po kilkudziesięciu minutach wyjadą otwartym autokarem na ulice Warszawy. Tradycyjnie przejadą na Stare Miasto. Przy organizacji fety pojawiły się jednak problemy formalne. Jest już za późno, aby oficjalnie zgłosić imprezę masową na terenie Warszawy. Prezes Leśnodorski zapewnia jednak, że wszystko będzie w porządku. – Sytuacja jest nietypowa. Przecież nie mogliśmy nic zgłaszać tydzień temu, kiedy nasza przewaga nad Lechem wynosiła pięć punktów – wyjaśnia szef klubu z Łazienkowskiej. W niedzielę legioniści nie otrzymają pucharu i medali za mistrzostwo. Oficjalna ceremonia odbędzie się 1 czerwca po spotkaniu z Lechem. Z naszych informacji wynika, że na uroczystość zostaną zaproszeni: były trener Legii Jan Urban (52 l.) i jego asystent Kibu Vicuna (43 l.).

Podolski pomaga dzieciakom z Warszawy, otwierając dla nich specjalny ośrodek, Tomasz Wróbel może trafić z GKS-u Katowice do Górnika Zabrze, a Kamil Wilczek zapowiada kołyskę dla narodzonego syna. Kończy się tymczasem eldorado w Lubinie. Zagłębie będzie pozbywać się przepłaconych piłkarzy.

Czołowi piłkarze już pakują manatki i mogą się szykować do wyjazdu z Lubina. Adam Banaś (32 l.), David Abwo (28 l.), Bartosz Rymaniak (25 l.), Silvio Rodić (27 l.), Pavel Vidanov (26 l.), Jiri Bilek (31 l.) i Elvedin Dżinić (29 l.) z końcem obecnego sezonu wypełnią swoje kontrakty. Do tego szerokiego grona dołączy także Manuel Curto (28 l.), którego umowa z Zagłębiem wygasa za pół roku, ale klub nie ma zamiaru utrzymywać Portugalczyka w I lidze. Na liście transferowej wylądują z kolei Arkadiusz Piech i Michal Papadopulos (29 l.). Jak udało nam się ustalić, roczne utrzymanie dwóch napastników kosztowało Zagłębie prawie półtora miliona złotych! Nie ma co się dziwić, że po porażce z Cracovią w szatni poleciało trochę łez. Finansowe eldorado w Lubinie dobiegło końca. Tak dużych pieniędzy ci piłkarze już nigdy więcej nie powinni zarabiać.

GAZETA WYBORCZA

Przed otwarciem Wyborczej zajrzeliśmy też na łamy Rzeczpospolitej, ale nie znaleźliśmy na nich ani jednego piłkarskiego tekstu. GW w wydaniu ogólnopolskim proponuje tymczasem korespondencję z Madrytu pt. „W imię ojca i Alfredo Di Stefano”. To przed finałem Ligi Mistrzów, rzecz jasna.

– Jestem potężny, bo szefuję Realowi. Gdyby nie to, byłbym nieznany – mówi. Trudno w to uwierzyć, stojąc pod główną kwaterą potężnej grupy budowlanej Actividades de Construcción y Servicios (ACS), na której stoi czele. Gabinet na dziesiątym piętrze jest strzeżony pilnie i uprzejmie. Strażnik miło i stanowczo powiedział, że to teren prywatny i że na wstęp trzeba uzyskać specjalne pozwolenie. Pokazał nam rzeźbę zdobiącą dziedziniec, coś w rodzaju drzwi do labiryntu, dzieło tej samej artystki, która projektowała nowe wejście do odremontowanego muzeum Prado. I tyle. Dalej było już tylko „hasta la vista”. Gdy tylko rozstawiliśmy kamerę po drugiej stronie ulicy, mężczyzna z solidnymi muskułami zniechęcił nas do filmowania królestwa Florentino Pereza. Budynek ACS znajduje się kilkaset metrów od Bankii, pożyczającej pieniądze na wielkie transfery Realu Madryt. Obok Emilio Botiny, dyrektora Banku Santander, Perez uważany jest za największego przedsiębiorcę w Hiszpanii. Z 2,3 mld dol. majątku jest 15. na liście najbogatszych ludzi w kraju. ACS to kolos machający łopatą pod każdą szerokością geograficzną. W Brazylii buduje elektrownie, w Nowym Jorku stacje metra, w Puerto Rico tamę wodną. W pewnym sensie Perez przyłożył nawet rękę do budowy Stadionu Narodowego w Warszawie, bo za rozbiórkę Stadionu Dziesięciolecia odpowiadała firma Pol-Aqua, w której ACS ma większość udziałów. W 1999 r. dostał nagrodę dla biznesmena roku w Hiszpanii. Niedługo potem po raz pierwszy wybrano go na prezesa Realu. Klub był zadłużony albo, jak mówił Perez, „poważnie chory”. Po lek nowy prezes udał się do władz Madrytu i przekonał je, że Real powinien stać się jego wizytówką. Miasto kupiło od klubu za 500 mln euro tereny, na których znajdował się stary ośrodek treningowy, i oddało mu je w użytkowanie do czasu wybudowania nowego w Valdebebas. Szefowie Manchesteru United i Bayernu Monachium zaprotestowali, złożyli wniosek do Trybunału Europejskiego, by sprawdził, czy transakcja była legalna. Śledztwo nie wykazało nadużyć, choć do dziś sprawa budzi wątpliwości, czy tereny były tyle warte.

Wisła po cichutku stanęła nad przepaścią – to drugi, znacznie krótszy artykuł.

– Musimy ratować klub – apeluje trener Franciszek Smuda, bo najlepszy polski zespół XXI w. gnębią długi. Właściciel nabiera wody w usta, podobnie jak firma, która od dwóch miesięcy szuka dla Wisły sponsorów. Klub, który w ostatnim 15-leciu zdominował polską piłkę (osiem tytułów mistrza), dziś ma problemy z płatnościami i musi dogadywać się z wierzycielami. Zadłużenie może sięgać kilkunastu milionów złotych. Bomba wybuchła, gdy Wisła – obok Ruchu i Górnika – nie otrzymała licencji na grę w europejskich pucharach. – Widzimy bardzo duże zadłużenie. Nie mamy pewności, czy uda się je spłacić, gdyby wierzyciele chcieli dochodzić swoich pieniędzy – mówi Krzysztof Sachs, przewodniczący Komisji Licencyjnej. Przez lata Wisła opierała się finansowo głównie na właścicielu – Telefonice. Bogusław Cupiał w 1997 r. wyciągnął klub z dołka. W późniejszych złotych czasach sprowadzano najlepszych Polaków, a określenie „cena zaporowa” nie funkcjonowało. W zamian Cupiał rządził niepodzielnie. Czasy się jednak zmieniły. Telefonika nie przelewa pieniędzy w terminie. Sytuacja jest tak zła, że niedawno obawiano się, czy nie zostanie odcięty prąd i ciepła woda. Zawodnicy o regularnych wypłatach mogą zapomnieć, z przelewami za premię jest jeszcze gorzej. Najdłużej na pieniądze czeka Smuda, ale trener jest bliskim znajomym Cupiała i zaległości wobec niego są najmniej pilne. – Ratować klub można tylko dobrą grą. Co nam da załamywanie rąk, że nie dostaliśmy licencji na puchary? Prezes Bednarz walczy, a to zdolny chłopak. Fajnie to wszystko pozbierał…

SPORT

Na okładce Sportu zapowiedź kolejnego wywiadu z Robertem Warzychą.

Ale na początek o meczu Ruch – Wisła i licencyjnych odwołaniach obu klubów.

– Pokazaliśmy, że nie tylko nie zamierzamy odpuszczać pucharów, ale wręcz o nie walczymy – oznajmił w poniedziałek z dumą w głosie prezes Ruchu Dariusz Smagorowicz, po tym, jak wczoraj klub odwołał się od decyzji Komisji Licencyjnej PZPN w sprawie odmowy wydania licencji na grę w eliminacjach Ligi Europy. – Zgromadziliśmy odpowiednie dokumenty uwiarygodniające naszą prognozę finansową i liczymy na ich pozytywną weryfikację – poinformowała rzeczniczka klubu Donata Chruściel (…) Wczoraj o północy mijał termin składania odwołań, co wiązało się jednocześnie z wpłaceniem na konto PZPN kaucji w wysokości 10 tysięcy złotych, dodajmy kaucji bezzwrotnej, gdyż w przypadku negatywnej odpowiedzi piłkarskiej centrali pieniądze przepadały. Z tej przyczyny działacze Białej Gwiazdy, która też nie otrzymała licencji na występy w Europie, zwlekali z decyzją do momentu… zakończenia spotkania w Chorzowie (…) Po wczorajszym remisie przelew musiał pójść do stolicy.

Rozmowa z Warzychą to typowa pomeczówka. Może więc coś o Piaście? Angel Perez Garcia będzie chciał powiększyć hiszpańską kolonię w Gliwicach. Nie wiadomo tylko czy działacze na to pozwolą.

momentu porozumienia z trenerem – kto by nim nie był – wstrzymane zostają negocjacje z zawodnikami, którym kończą się umowy?
– Dokładnie. Wstępnie z każdym z nich już rozmawialiśmy, ale ostatnie słowo będzie należeć do trenera. Nie jesteśmy po prostu klubem, który stawia szkoleniowca przed faktem dokonanym i kontraktuje mu piłkarzy, których on sam by nie chciał. Z drugiej strony – Garcia jest zdania, że ma dziś do dyspozycji bardzo dobrych zawodników – mówi prezes Grzegorz Jaworski.

Chętni są na Mateusza Matrasa.
– Według mediów zainteresowana nim jest Pogoń Szczecin. Mateusz nie poinformował nas jednak, że dogadał się z kimś innym, więc cały czas uważamy temat za otwarty. Przedłużenie z nim kontraktu to dla nas bardzo ważna sprawa.

Co natomiast z Andrzejem Niedzielanem?
– Sprawa nadal jest nierozstrzygnięta, ale myślę, że to kwestia kilku najbliższych dni. Wiem, że Garcia Niedzielana w zespole widzi.

Poza tym wiele ciekawostek nie znajdziemy:
– Legia na prostej drodze do mistrzostwa
– Ostatnie podrygi Zagłębia i Widzewa
– Podbeskidzie musi wygrać i zyska spokój.

Same oczywistości.

SUPER EXPRESS

Super Express nie ma dziś wiele do zaoferowania, ale uderza mocno – rozmową z Manuelem Arboledą, który PRZEZ RUMAKA PRAWIE ZNALAZف SIĘ W PIEKLE. Czytamy, co to za rewelacje.

Kilka dni temu Lech poinformował cię, że nie przedłuży kontraktu.
– Zostałem zaskoczony, nie spodziewałem się, że głównym tematem naszego spotkania będzie kwestia mojego odejścia. Byłem przekonany, że będziemy rozmawiać o sprawach finansowych. Lech nie płaci mi od kilku miesięcy. Ostatnią wypłatę dostałem w grudniu. Pomyślałem więc, że chodzi o te kwestie, ale Piotr Rutkowski i trener Rumak wytłumaczyli mi, że powodem zaproszenia było przekazanie informacji, że się rozstajemy. Ale wracając jeszcze na chwilę do pieniędzy… To, że nie ma wypłaty, nie oznacza, że jakoś bardzo się denerwuję. Lech to poważny klub, więc na pewno zapłaci mi to, co mam w kontrakcie. Nie mam żadnych obaw z tym związanych. Po prostu myślałem, że zostałem wezwany, aby poruszyć te kwestie.

Klub ma prawo nie przedłużyć kontraktu…
– Oczywiście, że ma. Wiedziałem, że kiedyś ten dzień nadejdzie. Ale… Nie podoba mi się tłumaczenie, że muszę odejść, bo trzeba zrobić miejsce młodszym. Jestem jednym z najlepszych piłkarzy w historii tego klubu. Pomogłem zrealizować cele o jakich marzyły pokolenia poznaniaków. Mistrzostwo Polski, świetne mecze w Lidze Europejskiej. Pamiętam, że po meczu o Ligę Europejską, z Austrią Wiedeń, z gratulacjami dzwonił do klubu prezydent Polski. A to się zdarza bardzo rzadko, jeśli prezydenci dzwonią lub gratulują klubowi, to znaczy, że jego gracze zrobili coś wielkiego. W pucharach też pokazaliśmy się super, a graliśmy nie tylko dla Lecha, ale dla całej Polski. Bo byliśmy w tej Lidze Europejskiej zespołem POLSKIM. A ja nie pozostawałem statystą, byłem jednym z bohaterów tych wydarzeń. I za to należy się szacunek. A niestety… Od momentu, kiedy Rumak został trenerem, zaczęły się moje problemy. Już nazajutrz powiedział, że mogę szukać klubu. Nigdy mi nie zaufał. Nasze relacje pogarszały się z dnia na dzień, z minuty na sekundę. Zrobił ze mnie zapchajdziurę, do gry posyłając tylko wtedy, gdy nie miał kogo wystawić. Nigdy we mnie nie wierzył. Kilka razy pytałem go czym na to zasłużyłem. Nie dostałem odpowiedzi. Byłem i znów mógłbym być najlepszym obrońcą w Polsce. Na początku nie zawsze relacje z trenerami układały mi się dobrze, ale każdego z nich prędzej czy później potrafiłem do siebie przekonać, grać dla nich, odwdzięczać zaufanie. Smuda, Michniewicz, Zieliński… Ich będę świetnie wspominał. Przy obecnym trenerze Lecha nigdy nie miałem tego komfortu, nigdy nie czułem, że mnie chce, że we mnie wierzy.

Symptomatyczne, że płaczliwy Manuel o wszystkich swoich osiągnięciach mówi w czasie przeszłym. Zrobiłem, zagrałem, osiągnąłem. Człowieku, za zasługi to można dostać najwyżej order.

Reszta to już drobiazgi. Podolski otworzył w Warszawie ośrodek dla biednych dzieci.

فukasz Podolski (29 l.) pojawił się wczoraj w Warszawie, aby otworzyć ośrodek wsparcia dla biednych dzieci w dzielnicy Praga-Północ. – Nie wystarczy najmłodszym wcisnąć 100 złotych do torby i niech sobie radzą. Trzeba im poświęcić czas i okazać serce – powiedział tuż przed uroczystym przecięciem wstęgi reprezentant Niemiec. Jeszcze w sobotę Podolski z powodzeniem walczył o Puchar Anglii, w niedzielę świętował z drużyną pierwsze klubowe trofeum od dziewięciu lat, a w poniedziałek w południe w Warszawie inaugurował działalność tak zwanej świetlicy wsparcia dziennego, która powstała dzięki współpracy Fundacji Podolskiego z Fundacją „Arka”, przy dużej pomocy władz dzielnicy, Wyższej Szkoły Menedżerskiej i ambasady Niemiec w Polsce. – Cztery lata staraliśmy się o otwarcie tego ośrodka, ale warto było walczyć. To dla mnie szczególny dzień, bo to pierwsza „Arka” w Polsce, a ja zawsze chciałem pomagać w kraju, w którym się urodziłem – przyznał „Poldi”, który po oficjalnej części zagrał z dziećmi w piłkę. Sam zawodnik został z kolei obdarowany gadżetami przez delegację Górnika Zabrze, jego ukochanego klubu, która pojawiła się w Warszawie.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Rozmowa ze Smudą o Burlidze zdobi dziś też okładkę PS.

Wyrzuci pan go z drużyny?
– Nie, bo to nie jest sensowne rozwiązanie. Powtarzam: chłopakowi trzeba pomóc, a nie go flekować. Jeśli jest chory, trzeba go leczyć. Nagonka w niczym nie pomoże.

A co na to zarząd?
– Nie wiem, bo sprawa jest jeszcze świeża. A poza tym nie chciałbym wychodzić przed szereg. Spokojnie szykowaliśmy się do meczu w Chorzowie, a tu bęc! Myślę, że to już jest plaga. Dzisiaj z każdej strony atakują cię bukmacherzy. Kiedyś było w mieście jedno kasyno i jak ktoś tam poszedł, zaraz było głośno, niektórzy się pewnie tego wstydzili. A dzisiaj komputery, internety… Pieniądze można przechlastać raz, dwa. Tylko że piłkarz musi zdać sobie sprawę z tego, że fajnie zarabia się powiedzmy do trzydziestki, może nawet ciut dłużej, ale trzeba naskrobać pieniążków na dalsze godne życie. A od hazardu da się uwolnić.

Dobrym przykładem jest Kamil Grosicki, który wziął się za siebie.
– Kiedyś na zgrupowaniu reprezentacji w Krakowie mieszkaliśmy w hotelu z kasynem. Zażartowałem: Grosik, wybrałem ten hotel dla ciebie. Ale można było pożartować, bo on miał kłopoty za sobą. Na pewno nie będę robić żartów z sytuacji فukasza.

Niżej Andrzej Iwan, którego cytowaliśmy już w Fakcie i drugi raz nie będziemy.

Nieco więcej o kończącym się eldorado w Lubinie? Wstępne sygnały z kombinatu wskazują, że Polska Miedź nie zostawi klubu. Wajcha zostanie jednak mocniej przestawiona na pozycję – akademia.

To oznacza, że liderzy listy płac Zagłębia będą musieli pogodzić się z obcięciem kontraktów lub dostaną zielone światło do odejścia. Już w zimie trwała pacyfikacja zawodników z kontraktami ponad 30 tys. zł miesięcznie. Teraz, kiedy wiadomo, że odpadnie kilka milionów z nc+, ten proces zapewne jeszcze przyspieszy. Agent Arkadiusza Piecha chce się spotkać z szefami Zagłębia i wysondować sytuację jeszcze w tym tygodniu. Piłkarz ma ważną umowę, ale zarabia w Lubinie 50 tys. zł brutto miesięcznie. Należy do grupy zawodników, którzy nie mają klauzuli o możliwości obcięcia poborów w razie degradacji. Ponoć spora część graczy sprowadzanych w ostatnim czasie takie zapisy ma – mowa o obniżce o 25 procent. Jeszcze droższy niż Piech, ale mający za sobą bardzo słaby rok Michal Papadopulos, prawdopodobnie dostanie wolną rękę w szukaniu nowego klubu. Ma ważny kontrakt (jeszcze rok), a w nim zagwarantowane zarobki w wysokości 60 tysięcy złotych miesięcznie brutto. Utrzymywanie tak drogiego piłkarza w I lidze brzmi absurdalnie. Po sezonie wygasają umowy sześciu zawodników. Wygląda na to, że z tego grona może ocaleć tylko związany od wielu lat z miedziowym klubem Bartosz Rymaniak. W Lubinie chętnie zatrzymaliby również Davida Abwo (obecne zarobki – 35 tys. zł miesięcznie), ale to nierealne. – Degradacja Zagłębia to nowa sytuacja, której się nie spodziewaliśmy. Matematycznie jeszcze nie ma spadku, ale jeśli to się stanie, David raczej nie zostanie w Lubinie – komentuje Szymon Pacanowski z Fabryki Futbolu, agencji reprezentującej Nigeryjczyka.

Czołowe kluby Ekstraklasy, Legia Warszawa i Lech Poznań są za reformą ekstraklasy – przekonują kluby do utrzymania obecnego kształtu rozgrywek. Ich zdaniem pomysl się sprawdził.

Dziś spotykają się szefowie wszystkich klubów ekstraklasy, by ustalić, czy w przyszłym sezonie nadal ma obowiązywać reforma rozgrywek. Za już od dawna są władze ligowej spółki oraz największe kluby, czyli Legia Warszawa i Lech Poznań. Jest również zielone światło od pokazującej mecze platformy nc+, ale trzeba jeszcze przekonać mniejsze kluby, które przed rokiem pokazały, że potrafią storpedować każdy pomysł. Wtedy w szukanie kompromisu zaangażował się Zbigniew Boniek i teraz pomysłodawcy reformy na szefa PZPN znowu mogą liczyć, tym bardziej że od kilku miesięcy zasiada we władzach rady nadzorczej Ekstraklasy SA. Reforma podoba się przede wszystkim szefom ligowej spółki. Dla nich to również kwestia wizerunku. Gdyby teraz reformę odpuścili, wyglądałoby to jak przyznanie się do błędu. Tymczasem reforma jest postrzegana jako sukces – szkoleniowy i finansowy. Piłkarze grają więcej meczów w sezonie, a kluby dostają więcej z tytułu sprzedaży praw telewizyjnych. W tym sensie powrót do starego systemu (30 kolejek w sezonie, bez podziału na grupy) oznaczałoby poważny krok w tył. Ale mniejsze kluby wysuwają inne argumenty. – Dla nas dzień meczowy nie oznacza przychodu. Gramy przecież na modernizowanym stadionie – mówi prezes Podbeskidzia Wojciech Borecki. Właśnie zarządzany przez niego klub, a także Lechia Gdańsk, Wisła Kraków i PGE GKS Bełchatów przed rokiem do samego końca głosowały przeciwko reformie.

Osman Chavez, przygotowujący się do mistrzostw Świata, przekonuje tymczasem فukasza Cielemęckiego, że na mundialu będzie… reprezentował Polskę i Wisłę. Póki co kopie sobie w Chinach.

– Kocham ten kraj za wszystko, co mi dał. Na mundialu będę reprezentował więc Polskę i Wisłę (…) Dobrze rozumiałem się z trenerem Smudą. Kiedy przejął Wisłę, nie grałem dlatego, że moi koledzy byli w dobrej formie, a poza tym miałem kontuzję kolana. Nie przepracowałem dobrze okresu przygotowawczego. Pewnie tak miało być. Bóg dał mi szansę i jestem zadowolony, że trafiłem do Chin (…) Byłoby pięknie wrócić do domu. Jeśli trener i działacze zechcą, żebym grał dla Wisły, to tak się stanie. Jeśli będą odmiennego zdania, niech robią to, co uznają za słuszne, ja nie będę walczył. Bez względu na sytuację, kocham Wisłę…

Kończąc innym krakowskim akcentem: Krzysztof Danielewicz nie gra, bo nie podpisał nowego kontraktu.

Zmiana trenera to zmiana obyczajów w klubie. Dopóki trenerem był Wojciech Stawowy, dopóty Danielewicz grał, mimo że jego kontrakt kończy się już za miesiąc. Teraz obyczaje się zmieniły. Stawowy przeczuwał, że tak się stanie. – Myślę, że po moim odejściu dyrektor sportowy Piotr Burlikowski odetchnął pełną piersią. Wreszcie będzie mógł zająć się sprawami pierwszej drużyny – mówił Przeglądowi Sportowemu zaraz po zwolnieniu. I tak się stało. Teraz o miejscu w składzie decydują nie tylko umiejętności i aktualna forma. Dzień przed meczem z Zagłębiem Danielewicz został wezwany na rozmowę. Po raz kolejny zapytano go, czy przedłuży kontrakt. Odparł, że jeszcze nie wie, ale zapewnił też, że nie wpływa to na jego zaangażowanie. – Nie chcę mieć w CV spadku z ekstraklasy – argumentował. Na Burlikowskim i wiceprezesie Jakubie Tabiszu ta deklaracja nie zrobiła wrażenia. Zapadła decyzja o odsunięciu go od zespołu…

ANGLIA

W angielskiej prasie zbyt wiele się nie dzieje – we wszystkich działach sportowych króluje Louis van Gaal. Nowy trener Manchesteru United już zapowiedział, że tutaj, z nim na ławce, napisze się nowa historia. – Będziemy wspólnie pracowali, by spełnić wszelkie nasze ambicje – obiecał przy pierwszym spotkaniu z dziennikarzami. Holender na początek otrzyma 200 milionów funtów, by te ambicje uczynić realniejszymi. Aha, Chelsea straszy konkurencję hasłami w stylu: „zostawcie Hazarda w spokoju”. Ale jeśli na stole wyląduje 50 milionów funtów, a PSG nad taką kwotą może się zastanowić…

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA

“Głód i iluzja”. Marca umieszcza na okładce kilku ludzi, którzy najważniejsze klubowe treofeum w Europie dla Realu już zdobyli – Amancio, Mijatovic, Hierro, Morientes, Gento. Gazeta pisze, że jeśli Diego Costa zagra w Lizbonie, to będzie to cud. AS przesądził natomiast: Costy w Lizbonie nie będzie, ale jest szansa na uczestnictwo w mundialu. A co w Barcelonie? Luis Enrique już robi porządki – kontrakt z Pinto nie zostanie przedłużony, w jego miejsce już na pewno przyjdzie Ter Stegen, a do klubu powrócą z wypożyczeń Deulofeu (Everton) i Rafinha (Celta).

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY

Wczoraj we włoskiej prasie dominował Juventus ze swoim wynikiem w lidze (102 punkty!), a dziś – znów Juve. Nic w tym jednak dziwnego, skoro klub ogłosił, że Antonio Conte zostaje, a Conte potwierdził. Kilka tygodni dywagacji, spekulacji i rozmów, a ostatecznie i tak nie zachodzą nawet najmniejsze zmiany. My zwracamy uwagę na inną wiadomość, odrobinę schowaną, że… Torino być może jednak zagra w europejskich pucharach. I tak się stanie, jeśli sytuacja Parmy nie ulegnie zmianie, czyli nie uzyska licencji na rozgrywki UEFA. Mowa jest też o kolejnych celach transferowych Interu: Behrami i Xhaka.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama