Tyle się ostatnio mówiło, że sezon właściwie zakończony, że znamy mistrza i spadkowiczów. Mecz Ruchu z Wisłą pokazał, że wciąż trwa walka o europejskie puchary. Kocian i spółka mieli Wisłę na widelcu. Odzyskali straty, prowadzili już 2:1. W końcówce napierali dwa razy mocniej, a i tak skończyli mecz z przeświadczeniem, że Europa lekko im się oddala. Remis 2:2, trzy punkty przewagi nad Lechią, do tego gorszy kalendarz. Nie tak to miało w Chorzowie wyglądać.
Bohater nr 1 – sędzia Krzysztof Jakubik. Facet naprawdę powinien już sobie odpocząć, bo ten długi i żmudny sezon ewidentnie mu nie służy. W październiku w meczu Ruchu z Wisłą uznał gola ze spalonego Głowackiego i nie podyktował karnego dla Ruchu, a dzisiaj zabłysnął dwoma jedenastkami. Najpierw symulka Włodyki, gdzie niektórzy mogli jeszcze dopatrzeć się kontaktu, a potem już padolino na całego, tym razem w wykonaniu Brożka. Śmieszą nas obrazki, gdy chwilę potem napastnik Wisły staje przed kamerami i mówi: tak, stuprocentowy karny! No nie, czy on naprawdę siebie słyszał? Tym razem można tylko się pocieszać, że w bitwie pomyłek padł remis 1:1, więc o wypaczeniu nie ma mowy.
W ten wieczór mylili się prawie wszyscy. Stawarczyk przy pierwszym golu – dramat. Krycie na radar Czekaja przy bramce dla Wisły – to samo. Nieźle na środku obrony prezentował się dzisiaj Darek Dudka, ale ogólnie o defensywach obu drużyn można powiedzieć, że lekko na ten mecz nie dojechały.
Ruch był lepszy, co tu dużo mówić. Gdyby nie Miśkiewicz, mielibyśmy pięknego wolnego Starzyńskiego i bombę z trzydziestu metrów Babiarza. Wisła niczym praktycznie zaskoczyła. To była dalej drużyna lepiona naprędce, która dostaje solidny wpierdol od Legii i ma fatalny bilans na wyjazdach (tylko 2 zwycięstwa w tym sezonie). Najśmieszniejsze, że po tym remisie (zapominając na chwilę o sprawach licencji) dalej liczy się w walce o puchary. I ma chyba najlepszy kalendarz ze wszystkich, bo dwa mecze gra u siebie (z Górnikiem i Zawiszą). Dla porównania Lechia ma dwa wyjazdy (Zawisza i Górnik). U siebie gra tylko z Wisłą i ten mecz może być kluczowy.
W kontekście Ruchu mówiono, że to ostatnia prosta. Zastanawiano się, czy ekipa Kociana jest gotowa na Europę. Wygrana z Wisłą mogłaby tu pozamiatać. A tak trwa nerwowe spoglądanie w kalendarz, gdzie na dzień dobry czai się Legia i Lech. Oba mecz są na wyjazdach…
