Stokowiec nie odmienił Zagłębia – Rodić i Rymaniak prowadzą do pierwszej ligi

redakcja

Autor:redakcja

18 maja 2014, 17:52 • 2 min czytania

Z Hapalem, Buczkiem, Lenczykiem czy Stokowcem na ławce – bez znaczenia. Jak piłkarze Zagłębia przegrywali wszystko, co się da, tak przegrywają nadal. Nędza w tym zespole jest na takim poziomie, że co mecz mógłby prowadzić inny szkoleniowiec, co mecz można by liczyć na efekt nowej miotły, ale jeśli takim zespołem dowodzi Bartosz Rymaniak… Rymaniak, reprezentant kraju, przez nas zwany śmieciowym reprezentantem, wypadł dziś jak na kapitana przystało i przypieczętował to, co Lubin w tym sezonie wyprawiał – najpierw asystował Nowakowi przy bramce, potem na Nowaku wykluczył się z gry (a wylecieć mógł wcześniej).
Jaki kapitan, taka drużyna. Piłkarze Zagłębia wyszli na boisko dokładnie z takim samym nastawieniem, jak przed tygodniem – że im się nigdzie nie spieszy, że się nie pali, że oni nic nie muszą, a co najwyżej mogą. Sorry, ale czy to jakaś nowa taktyka w Lubinie? Wyjść w pierwszej połowie bez jakiegokolwiek zaangażowania, przyjąć jedną sztukę do przerwy, a dopiero potem próbować coś zrobić? Jeśli tak, to gratulujemy pomysłowości.

Stokowiec nie odmienił Zagłębia – Rodić i Rymaniak prowadzą do pierwszej ligi
Reklama

Przede wszystkim gratulujemy jednak spadku z ligi. Spadku zasłużonego, bo kiedy patrzyliśmy na Zagłębie w pierwszej połowie, to aż robiło nam się niedobrze. Jak nie macie zamiaru zasuwać, to po prostu dajcie sobie z tym wszystkim spokój. Zresztą, Cracovia też była mocno niewyraźna, jakby dopiero ten kac z przegranej walki o grupę mistrzowską i pojawiającym się widmem degradacji mijał. – Po zmianie trenera dalej chcemy grać w piłkę. Ale niestety, nie gramy – stwierdził w przerwie Nowak.

Gra zaczęła się dopiero po przerwie, chociaż wiele z tego było… grą błędów. Wspomniana już asysta Rymaniaka i tragiczne wybicie Rodicia przy niezorganizowanej jeszcze obronie – tak trafiała Cracovia. Trafić mogła więcej razy, ale wystarczy sobie przypomnieć sytuację, jak to Rakels przed pustą bramką nie potrafił dostawić nogi do lecącej koło niego piłki. Zagłębie wcale nie było lepsze, choć statystyka 28 uderzeń może robić wrażenie. Tylko co z tego, skoro większość z nich zmierzała zupełnie gdzieindziej niż w światło bramki. Świetnie uderzał Przybecki, bardzo groźnie główkował Guldan, Piech uderzył obok taranującego go Pilarza (blisko było rzutu karnego), ale tuż przed linią bramkową interweniował Marciniak. Gospodarze mieli momenty, ale tylko momenty. A kiedy wydawało się, że mocniej dokręcą śrubę, to jedynie Rymaniak obejrzał drugą żółtą kartkę.

Reklama

Trener Stokowiec opowiadał, ile to ma pomysłów na nową grę Zagłębia. Ł»adnej odmiany w Lubinie nie było, ale i być nie mogło – za mało czasu. Czas będzie w przyszłym sezonie, w pierwszej lidze…

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama