Widzew nad przepaścią po pięknej akcji Gajosa, Skowronek zwraca uwagę na sędziów…

redakcja

Autor:redakcja

16 maja 2014, 20:51 • 3 min czytania

Niebo zapłakało dziś nad Łodzią, zapłakało też nad Widzewem. Piłkarze Artura Skowronka, żeby znów włączyć się do gry o utrzymanie w Ekstraklasie, potrzebowali zwycięstwa z Jagiellonią. Próbowali do samego końca, ale nie dali rady – zdobyty dziś punkt, mimo że pozwala zrównać się z Zagłębiem, tak naprawdę niczego im nie daje. فodzianom zostały najprawdopodobniej ostatnie trzy mecze w Ekstraklasie…
To było słabe spotkanie. Widzew kończył w poniedziałek minioną kolejkę i w piątek inaugurował kolejną, co po piłkarzach – a bez możliwości rotacji grają dokładnie ci sami – było widać. Gospodarze nie zaczęli zbyt wysoko, jak we wcześniejszych meczach, bez większej agresji i chyba z myślą o rozsądnym gospodarowaniu sił, których ostatnio w końcówkach brakowało. Niby nic w tym złego, ale jak na walkę o życie to jednak za mało… Natomiast Jaga, będąc w dobrej sytuacji, mogła grać bezstresowo i czekać na ruch rywala.

Widzew nad przepaścią po pięknej akcji Gajosa, Skowronek zwraca uwagę na sędziów…
Reklama

Wszystko, co najciekawsze rozegrało się, jeszcze przed przerwą. Jako pierwsi ruch i tak wykonali goście, bo Gajos – widząc bezradność i swoich kolegów, i przeciwników – wziął piłkę, przebiegł z nią kilkadziesiąt metrów, mijając dwóch widzewiaków, i podcinką pokonał Wolańskiego. Chwilę potem odpowiedzieli łodzianie, którzy w pierwszej połowie mieli pół sytuacji, a tutaj w jednej akcji… dwie. Obrońcy Jagiellonii zostawili na skrzydle korytarz Kaczmarkowi, ten kapitalnie dorzucił do Visnakovsa, który źle przyjął, jakimś cudem jednak minął bramkarza, jeszcze uderzył, a piłkę z linii bramkowej wybił Popchadze. W porę znalazł się Kasprzak, do tego Alex Bruno – 1:1. Ale wróćmy jeszcze do Wolańskiego…

Bramkarz gospodarzy tradycyjnie dziś dwoił się i troił: przy golu nie miał szans, ale kilkukrotnie zatrzymał rywali, choćby strzały Quintany. Momentami starał się rozgrywać, w ostatniej minucie biegł jak szalony do wychodzącej za linię końcową piłki, a kiedy arbiter przyznał rzut rożny (niesłusznie), ruszył z wrzaskiem do liniowego. Od razu przypomniały nam się jego słowa o agresji i młodzieńczych bójkach, ale w porę go powstrzymano – żółta kartka. Gość ma charakter, jakich w lidze niewiele. I to widać co tydzień.

Reklama

Widzew w drugiej połowie próbował, ale niewiele z tych prób wynikało. Do tego kończył mecz bez Augustyniaka, który w swoim 17. występie obejrzał trzecią czerwoną kartkę. Obrońca popełnił błąd, nie przecinając podania do Piątkowskiego, ruszył za nim w pogoń i powalił przed „szesnastką”. Sytuacja delikatnie, ale tylko delikatnie, kontrowersyjna z wątpliwością, czy nadbiegający Nowak faktycznie był zbyt daleko, by akcję zatrzymać. – Coś nam przeszkadza… – stwierdził na konferencji trener Skowronek. Najpierw zwrócił uwagę, że Tomasz Musiał, który przed tygodniem podyktował przeciwko im kontrowersyjną „jedenastkę”, w tej kolejce pauzuje, potem wskazał na dwie sytuacje z dziś:

– nieodgwizdany rzut karny na Kaczmarku (faul raczej był)
– niepokazaną drugą żółtą kartkę dla Ukaha za uderzenie (kartka też raczej być powinna). Skowronek: – Nie wiem, czy musiałby Cetnarskiemu wybić żeby, czy złamać nos, żeby tę kartkę zobaczyć…

Czy coś przeszkadza, czy nie przeszkadza, w tej chwili nie ma znaczenia. Widzew po meczu z Jagiellonią znalazł się nad przepaścią.

Foto: RTS Widzew فódź S.A. / widzew.pl

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama