Po cichu liczył, że znajdzie się dla niego miejsce w 23-osobowej kadrze Bośni i Hercegowiny na Mistrzostwa Świata. Ostatecznie mundial – podobnie jak Semir Stilić i Boris Pandża – obejrzy przed telewizorem, a o klimacie brazylijskiej imprezy będzie mógł mu opowiedzieć młodszy brat Ognjen. Mowa oczywiście o pomocniku Lechii Gdańsk Stojanie Vranjesie. Dość długo nie wiedzieliśmy, jak sklasyfikować tego zawodnika. Piłkarz-zagadka to może za dużo powiedziane, ale mały ambaras przy ocenie transferu Lechii mieliśmy.
Do Gdańska przyjechał już jako zawodnik niemłody (27 lat), jego piłkarskie CV było przyzwoite, ale na kolana nie rzucało. Borac Banja Luka, Pandurii, Cluj, Vojvodina. Wszędzie grał w miarę regularnie, do tego zdobywał bramki, notował asysty. Z naciskiem na tę pierwszą opcję. Podobnie jest do pory w Polsce, zdecydowanie częściej woli sam kończyć akcje niż obsługiwać kolegów z drużyny. 10 spotkań, 3 bramki, 0 asyst, 0 kluczowych podań. Nie jest to raczej wymarzona statystyka dla środkowego pomocnika. Nie zmienia to jednak faktu, że grywał już mecze bardzo dobre i dobre. W spotkaniu z Widzewem zasłużył nawet od nas na „9”, co – jak doskonale wiecie – nie zdarza się często. Z drugiej strony, trafiały się mecze (np. z Wisłą czy z Ruchem), w których grał – adekwatnie do imienia – na stojąco.
Podsumowując, piłkarz z bardzo dobrą lewą, który potrafi odebrać piłkę, strzelić z dystansu, wejść w drugie tempo i znaleźć się w polu karnym, jednak trochę chimeryczny. Nie tak efektowny jak chociażby jego rodak Semir Stilić, ale za to solidniejszy. Typowy bohater drugiego planu. Z tym większą ciekawością sprawdziliśmy, jak Vranjes poradzi sobie na tle solidnego rywala z Poznania.
Był nieco w cieniu Sadajewa i Grzelczaka, ale zaprezentował się bardzo dobrze.
Przede wszystkim imponował aktywnością. Cały czas pod grą, cały czas blisko przeciwnika, nie odnotowaliśmy typowej gry na alibi. Trochę brakowało Lechii do tej pory zawodnika, który nie boi się wybrać trudniejszą wersję rozegrania akcji. Vranjesowi takie ryzyko odpowiada. Skutecznie wyprowadzał piłkę. Dwa razy wdał się nawet w drybling w sytuacji, w której było obok niego dwóch lechitów. Mimo to, świetnie wyszedł z opresji. Często zmieniał się pozycjami z Wiśniewskim i będąc bliżej Sadajewa również pokazał się z niezłej strony. A to poszedł na klepkę, a to potrafił minąć jednym podaniem całą linię obrony drużyny z Poznania. W 27. minucie mógł mieć efektowną asystę, ale Czeczen nie strzelił. Na początku drugiej połowy z łatwością wyprzedził Arajuuriego, był zahaczany przez Fina i – w naszej ocenie – faulowany. Sędzia jednak gry nie przerwał.
Minusy? Stałe fragmenty gry zdecydowanie do poprawki. Dziś miał bardzo wiele sposobności do zagrywania ze stojącej piłki, ale efekty były mizerne. Do tego dochodzą dwa kompletnie nieudane strzały z dalszej odległości.
Podania krótkie (celne/niecelne): 38/4
Podania długie (celne/niecelne): 6/4
Podania do przodu (celne/niecelne): 25/7
Podania do tyłu (celne/niecelne): 19/1
Dośrodkowania (udane/nieudane): 4/5
Pojedynki główkowe (wygrane/przegrane): 1/5
Dryblingi (udane/nieudane): 7/3
Odbiory: 8
Straty: 5
Strzały (celne/niecelne): 0/2
Spalone: 0
Faulował: 1
Faulowany: 4
Fot. FotoPyK
