Koniec z piłką opartą na cwaniactwie – będą zmiany odnośnie zatrudniania trenerów

redakcja

Autor:redakcja

16 maja 2014, 10:29 • 19 min czytania

– Według mnie to nieetyczne. Lubię Stokowca, ale ta sprawa nie jest dla mnie klarowna. Ł»ądam wyjaśnień, jak przepływały w tej sprawie dokumenty. Kawa na ławę. Jak to możliwe, że klub ogłasza zatrudnienie trenera, kiedy ten ma ważną umowę z inną drużyną. To niepoważne. Co by było, gdyby prezes Kulesza nie zgodził się na rozwiązanie kontraktu? – mówi dziś w Przeglądzie Sportowym Zbigniew Boniek w sprawie Piotra Stokowca.
FAKT

Koniec z piłką opartą na cwaniactwie – będą zmiany odnośnie zatrudniania trenerów
Reklama

Szybki rzut oka wystarczy, żeby zorientować się, że w Fakcie – no i też oczywiście w PS – będzie co poczytać. No tak, bo przecież dziś jest piątek, weekendowy dodatek… Zaczynamy.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Rozmowa Barbary Bardadyn z Johanem Cruyffem.

To jest koniec cyklu?
– Dla mnie nie istnieje coś takiego jak koniec cyklu pod względem sportowym. Koniec cyklu polega na tym, że wiele osób popełniło duże błędy. Więc jeśli mówię o końcu cyklu, to tylko w takim sensie, że klub jest źle zarządzany i źle kontrolowany.

Tak jak w przypadku transferu Neymara.
– Neymar jest bardzo utalentowanym piłkarzem, bez cienia wątpliwości. Ale postawiono go w takiej sytuacji, że stał się ofiarą. I nie chodzi tylko o zamieszanie wokół transferu. Chłopak w jego wieku nie może zarabiać więcej niż Messi, Xavi, Iniesta czy Valdes, którzy tak wiele zrobili dla tego klubu. To niemożliwe. Taki chłopiec musi się rozwijać i dojrzewać. Pod tym względem zarówno jego menedżer, jak i klub nie rozwiązali tego tak, jak należy.

Obok cotygodniowy felieton Przemysława Rudzkiego.

Naszło mnie jakoś w nocy – znaleźć i odzyskać. Błogosławić internet za to, że wszystko można odszukać i prawie wszystko kupić. Drogie nie było (absurd: 5 złotych cena, 6,50 wysyłka), ale wreszcie mam. Chciałbym powiedzieć „książka”, ale to raczej broszurka. „Mexico ’86. Wyniki. Opinie. Komentarze”. Jedna z tych rzeczy, które sprawiły, że raz już zaręczając się z futbolem, z drogi tej nigdy nie zszedłem. Oczywiście te wszystkie zdania, jakie czytałem z wypiekami na twarzy, będąc dziewięciolatkiem, dziś wydają się nieco śmieszne i pokraczne, żaden to popis literacki, a otwierając wczoraj moją piłkarską biblię z dzieciństwa czułem się trochę tak, jakbym ponownie zagrał w coś na Atari. Do rzeczy jednak. Zerkam na grupę Polaków, z Maroko, Portugalią i przeklętą Anglią i co też czytam? „Mecz nie miał swej historii, nie pozostawił w pamięci żadnej sytuacji, chociaż trener twierdził, że mecz mogliśmy wygrać, a zabrakło nam tylko szczęścia (…). – Podstawowe błędy w naszej drużynie popełnione zostały w obronie – stwierdził Piechniczek. Jak mogło być inaczej skoro w obronie trwały wieczne eksperymenty”.To o meczu z Marokańczykami, 0:0, z 2 czerwca 1986 roku. Zaraz, zaraz, tyle lat minęło, a ja, cholera, gdzieś to niedawno widziałem. Chyba we wtorek, w Hamburgu. I gdzieś to słyszałem/czytałem. Bodaj w środę, w „Przeglądzie Sportowym”, ale zamiast Piechniczka mówił Nawałka.

Trener bramkarzy Romy wypowiada się w temacie فukasza Skorupskiego, ale zostawiamy sobie to do zacytowania w PS. Spójrzmy więc na pożegnanie Lewandowskiego z Dortmundem.

Robert Lewandowski (26 l.) żegna się z Dortmundem. Polak za kilka dni będzie mieszkał w Monachium, więc powoli zaczyna już przeprowadzkę. Zanim jednak Lewy zamieszka w stolicy Bawarii, zagra w barwach Borussii jeszcze jeden, bardzo ważny mecz. BVB zagra w finale Pucharu Niemiec z Bayernem Monachium. Polak już jakiś czas temu zapowiedział, że zrobi wszystko, by wygrać dla Borussii to trofeum. W podobnym tonie wypowiadają się piłkarze mistrza Niemiec. – To doskonała wiadomość, że Lewandowski będzie grał w Bayernie. Na razie jednak wciąż nie jesteśmy kolegami i na pewno nie będziemy nimi w sobotę. Na przyjaźń przyjdzie czas latem – stwierdził pomocnik Bayernu, Javi Martinez (26 l.).

Szczerze? Mizerne to strasznie. No ale rozumiemy, że w tabloicie „Lewy” sprzedaje się najlepiej… Mamy tutaj jeszcze trzy mini tematy ligowe: Mali Kasperczaka zagra z Chorwacją, Boniek sprawdza Stokowca, budowa stadionu Widzewa coraz bliżej. Przerzucamy stronę…

Image and video hosting by TinyPic

Tekst Adama Dawidziuka o Kuciaku – całkiem niezły.

Poza żoną i córką nie widzi świata, ale na boisku potrafi w żołnierski sposób zademonstrować swoje niezadowolenie. Krzyczał już na Henrika Ojamę (23 l.), szarpał się z Tomaszem Brzyskim (32 l.), działa w myśl powiedzenia, że bramkarz i lewoskrzydłowy muszą być szurnięci. – Moim zdaniem w zespole mu być taki niegrzeczny człowiek, który będzie mówił prawdę w oczy. Jeśli gramy nie tak, jak powinniśmy, to nie będziemy się oszukiwać, że jest inaczej. W tamtych sytuacjach miałem pretensje i powiedziałem o nich. Nie żałuję. Natomiast żałuję, że w sezonie 2011/12 nie zdobyliśmy mistrzostwa Polski. Może gdybym wtedy się tak denerwował i reagował, to byśmy byli tymi mistrzami – mówi Duszan Kuciak. (…) Legioniści otwarcie przyznają, że zbyt często nie wychodzą wspólnie na miasto. – Jeśli umówimy się całą drużyną, to przyjdę, ale z tymi wyjściami nie przesadzajmy. Na razie nie mamy czego świętować, jak zdobędziemy tytuł, to co innego. Bez sensu teraz wychodzić na miasto. Ja chcę zdobyć mistrzostwo, bardzo, a więc nie będę się męczył na bezsensownych wypadach – mówi bramkarz lidera ekstraklasy.

Mamy wrażenie, że Kuciak chyba nie do końca rozumie, na czym polegają wspólne wypady na miasto. Drużyna nie ma wyjść dopiero wtedy, jak wygra tytuł (w wielu klubach nikt by nie wychodził), tylko żeby się zintegrować, lepiej poznać, podyskutować na ważne i nieważne sprawy. Serio to trzeba tłumaczyć?

Arboleda zostanie pożegnany za dwa tygodnie, Cetnarski spodobał się przedstawicielom jednego z tureckich klubów i będzie dalej obserwowany (czyli nic nie wiadomo), ale cytujemy wywiad z Lovrencsicsem.

Jak wygląda sprawa pana transferu?
– No tak, znów temat transferu… Gdzie nie jestem tylko ciągle transfer, transfer, transfer. Wszystko kręci się wokół tego tematu i już jestem nim trochę zmęczony. Dzwonią do mnie dziennikarze, pytają ciągle o to samo.

A zdecydował pan już o swojej piłkarskiej przyszłości?
– Szczerze? Nie podjąłem w tym momencie jeszcze żadnej decyzji. I nie mówię tego tylko po to, żeby odpychać od siebie ten temat. Jeśli chodzi o przyszłość, to interesuje mnie teraz tylko ta najbliższa, czyli walka o mistrzostwo Polski z Lechem. Chcę być najlepszy na koniec tego sezonu i na tym się skupiam.

A co dalej?
– Mój menedżer przyjeżdża do Polski po sezonie i wtedy zastanowimy się wspólnie, co dalej. Na teraz nie ma tematu mojego odejścia, jestem w Lechu i tyle. Okienko transferowe w Europie otwierane jest bodajże w połowie lipca, więc czasu na decyzję jest bardzo dużo. Nie wykluczam transferu, ale to nie ten moment. Zresztą w Poznaniu czuję się doskonale.

Po lekturze tej rozmowy wiadomo, że… nic nie wiadomo. Ale numer Faktu dobry.

RZECZPOSPOLITA

„Znów zdobyć Berlin”, czyli tekst o tym, co czeka Lewandowskiego i Fabiańskiego. Obaj żegnają się ze swoimi klubami, obaj mogą dorzucić jeszcze po krajowym pucharze.

Oliver Kahn mówi, że Lewandowski to piłkarz sezonu (magazyn „Kicker” wybrał go do jedenastki rozgrywek), a Franz Beckenbauer nie ma wątpliwości, że w sobotę Polak będzie najgroźniejszą bronią Borussii. W Monachium wciąż żywa jest pamięć o tym, co zrobił w Berlinie dwa lata temu: strzelił Bayernowi trzy bramki, a Dortmund zwyciężył 5:2. Wtedy grała cała polska trójka, teraz zabraknie kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego. Ale Bayern też będzie osłabiony. Odnowił się uraz Thiago Alcantary, niepewny jest występ Bastiana Schweinsteigera, do zdrowia wraca Franck Ribery. I krytykuje Pepa Guardiolę. – Czasem gram, czasem siedzę na ławce, a innym razem oglądam mecz w domu. To dla mnie zupełnie nowa sytuacja. Rozumiem, że odpoczynek jest potrzebny, ale po pięciu, sześciu spotkaniach, a nie po każdym – skarży się francuski pomocnik. – Nie uważam, by był to dobry moment na takie dyskusje – odpowiada dyrektor sportowy Bayernu Matthias Sammer. Dla Borussii finał pucharu to szansa na drugie w tym sezonie trofeum (po Superpucharze), dla Arsenalu – na przełamanie dziewięcioletniej posuchy. – Zwycięstwo na Wembley może być początkiem nowego rozdziału – przekonuje belgijski obrońca Thomas Vermaelen. Hull w finale jeszcze nie grał, Arsenal jest w nim po raz 18., ale – jak zauważa Wenger – bycie faworytem niczego nie gwarantuje. – Chcemy pójść śladem Wigan, który przed rokiem pokonał Manchester City – zapowiada prowadzący rywali Steve Bruce. – Hull to robotnicze miasto, zamierzamy dać naszym kibicom trochę radości.

„Hiszpańska szkoła jazdy w Kielcach”, czyli propozycja Stefana Szczepłka. Sam tytuł bardzo nam się podoba, ale to tylko zapowiedź kolejki. Wyciągnęliśmy to, co najciekawsze.

Ale mówiąc poważnie, żaden trener nie jest w stanie odmienić drużyny w ciągu kilku dni. Jeśli nawet wstrząśnie szatnią, będzie to bardziej podbudowa psychiczna niż zmiana jakościowa. Czasami jednak o to chodzi. Trenerzy zwalniani trafiają na ogół do innego klubu i karuzela kręci się dalej, a wszyscy grają tak jak zwykle, czyli słabo. W tym roku kalendarzowym dziewięć klubów nie zmieniło trenerów: Legia, Lech, Ruch, Wisła, Pogoń, Zawisza, Korona, Podbeskidzie i Widzew. Sześć z nich gra o mistrzostwo, a trzy bronią się przed spadkiem. Na ogół jest tak, że im większa stabilizacja, tym większa szansa na sukces. (…) Ciekawostką będzie starcie Korony z Piastem. Obydwie drużyny prowadzą trenerzy hiszpańscy. W środę Sevilla wygrała Ligę Europy, a w finale Ligi Mistrzów są dwa kluby z Madrytu. W Kielcach będziemy więc mieli pokaz hiszpańskiej szkoły jazdy w wersji dla ubogich.

GAZETA WYBORCZA

W dziale sportowym duża różnorodność: kolarstwo, siatkówka, tenis, rekreacyjny golf, ale i jedna piłkarska propozycja. O wyprzedaży w Lechu Poznań.

Lech chce sprzedać Gergo Lovrencsicsa i Marcina Kamińskiego, któremu transfer obiecano rok temu, podczas przedłużania kontraktu. Kamiński jest wychowankiem klubowej szkółki, Lovrenciscs dwa lata temu, gdy przychodził do Lecha z węgierskiego Lombard Papa, był zawodnikiem zupełnie anonimowym. Teraz to gwiazda ligi. – Pamiętam dzień, w którym obserwowaliśmy Lovrencsicsa z trybun. Nie dość, że Gergo nie zagrał dobrego spotkania, to na trybunach siedziało może z trzysta osób. Atmosfery z Bułgarskiej w ogóle to nie przypominało – wspomina wiceprezes Lecha Piotr Rutkowski. (…) Na Kamińskim i Lovrencsicsu nie skończy się letnia wyprzedaż w Lechu. Świetny sezon فukasza Teodorczyka sprawił, że i on jest na sprzedaż. Pytało o niego Dinamo Zagrzeb i AC Torino, ale najpoważniej wygląda oferta z Lipska, gdzie Polak miałby zostać gwiazdą RB Lipsk, beniaminka 2. Bundesligi, sponsorowanego przez koncern Red Bull. Teodorczyk chce wyjechać, a klub uznał, że lepszego momentu na transfer może nie być. Karol Linetty, którego od kilku miesięcy obserwują skauci także wielkich drużyn (Manchester United i Atletico Madryt), zgodę na transfer dostanie za rok.

SPORT

Pytanie, czy robić okładkę z tego, o czym wszyscy już doskonale wiedzą, jest aktualne…

Image and video hosting by TinyPic

Po otwarciu gazety czeka na nas Antoni Piechniczek, z którym przeprowadzono rozmowę przy okazji nadchodzącej premiery filmu “Mundial 82. Gra o wszystko”. No i jest tutaj dyskusja o dawnych czasach, warta przeczytania.

U progu lat 80. polityka mieszała się do sportu?
– Na swój sposób, choć każdy z nas – wywodziliśmy się przecież z różnych środowisk i miast – odbierał to inaczej. Jedno było wspólne: chcieliśmy grać jak najlepiej, bo graliśmy dla społeczeństwa, dla całej Polski. Dla kibiców, ale również dla babci, która odmawiała różaniec, kątem oka spoglądała na ekran i kibicowała biało-czerwonym. Natomiast nikt nie próbował nas wciągnąć do jakiejś gry politycznej. Nie ciągano nas na spotkania z władzami politycznymi, partyjnymi czy wojskowymi.

Trudno wszakże powiedzieć, że mieliście komfortowe warunki przygotowań do najważniejszej imprezy piłkarskiej. Stan wojenny – i będąca jego efektem międzynarodowa izolacja Polski – nie sprzyja tymże przygotowaniom.
– Faktem jest, że zakontraktowanie meczu międzypaństwowego było niemożliwe. Ł»adna reprezentacja krajowa nie chciała z nami grać. Dzięki naszej przedsiębiorczości udało nam się w maju polecieć na kilka dni do Hiszpanii na cykl meczów z zespołami klubowymi. Graliśmy w Vigo, w Bilbao. Jeździła za nami wtedy ogromna plejada dziennikarzy włoskich, których bardzo interesowała forma ich rywali grupowych, ale także Zbigniew Boniek. Wiedzieli, że po mundialu zostanie zawodnikiem Juventusu, chcieli zobaczyć, jak prezentuje się w otoczeniu reprezentacyjnych kolegów. To z ich strony spotkałem się z zaskakującym wtedy dla mnie – bo nie patrzyłem na zespół akurat przez ten pryzmat – pytaniem: „Ma pan prawdziwy kłopot bogactwa w ataku: Boniek, Smolarek, Iwan, Szarmach, Lato. Jak to poukładać?”.

Image and video hosting by TinyPic

Stały cykl „Na kolejkę zaprasza…” tym razem z Maciejem Murawskim w roli głównej. Spójrzmy na najciekawszy fragment.

– Trzy lata temu trenerzy więcej uwagi przywiązywali do zadań defensywnych, mniej było radości w grze. Teraz preferuje się bardziej ofensywne taktyki, częściej szkoleniowcy decydują się na jednego tylko defensywnego pomocnika. W tych systemach więcej do powiedzenia mają boczni obrońcy. Nieprzypadkowo Paweł Golański ma 10 asyst na koncie, a niewiele mniej Tomasz Brzyski i Paweł Olkowski. Te ofensywne detale sprawiają, że napastnicy mogą się wykazać. Wreszcie mamy zawodnika, który przekroczył barierę 20 bramek. Na Marcina Robaka naciskają Łukasz Teodorczyk i Marco Paixao. W ubiegłym sezonie Robert Demjan został królem strzelców z 14 trafieniami…

Zapowiedzi, zapowiedzi… Pośród nich mamy mały tekst o Visnakovsie, gdzie autor stwierdza: Widzew chciał za niego zimą milion euro, teraz maksymalnie dostanie 200 tysięcy. Do tego wywiad z Łukaszem Madejem.

Młodym zawodnikom często nie sprzyja też… własna głowa.
– Gdybym wtedy wiedział to, co wiem teraz… Ale tak się nie da, bo doświadczenie przychodzi z wiekiem. Nie ukrywam, że miałem ciężki charakter, chociaż gdybym spotkał autorytety, to myślę, że bym ich słuchał. Ci, których spotykałem, tego autorytetu wypracować sobie jednak nie potrafili. Nie chcieli pokazać mi odpowiedniej drogi, tylko ze mną walczyli. Po pierwszych sukcesach w Lechu byłem blisko topowych polskich klubów, czyli Legii i Wisły, ale czegoś zabrakło. A to zmienił się trener, a to jeszcze coś innego…

Musimy przyznać – nieźle dziś wygląda Sport, z kilkoma dobrymi kawałkami i materiałami. Niewykluczone, ze piszemy to po raz pierwszy, ale… nie wszystko dobre uda nam się zacytować.

SUPER EXPRESS

Co nowego u Lukasa Podolskiego? Takich odpowiedzi tradycyjnie dostarcza w polskiej prasie SE.

Image and video hosting by TinyPic

فukasz Podolski (29 l.) ma wielkie serce nie tylko do gry, lecz także dla najmłodszych. W poniedziałek w Warszawie otworzy ośrodek, w którym biedne dzieci z Pragi-Północ znajdą duże wsparcie. – Jestem chłopakiem z Polski i chcę pomagać w kraju, w którym się urodziłem – mówi „Super Expressowi” „Poldi”. – Chciałbym zdobyć puchar i zabrać go do Polski, żeby pokazać dzieciom, ale tego drugiego nie pozwolą mi zrobić – śmieje się reprezentant Niemiec. – Ale zdobyć trofeum musimy, to uratuje nasz sezon, bo trudno być szczęśliwym, skoro przez długi czas byliśmy liderami, a skończyliśmy ligę na czwartym miejscu. Jeśli jednak pokonamy Hull i Arsenal zdobędzie pierwsze trofeum od lat, to będzie można uznać, że sezon był OK – podsumowuje Podolski, który w niedzielę wieczorem lub w poniedziałek rano wyląduje w Polsce. – Nie wszystkie dzieci mają łatwo w życiu. Niektóre są niedożywione, u niektórych w domu pije się za dużo i nie mają wystarczającej opieki, inne potrzebują kurtki czy pomocy przy odrabianiu lekcji. To wszystko znajdą w naszym ośrodku – zapowiada Podolski. (…) – Bieda jest wszędzie, i w Polsce, i w Niemczech. Wszystkim nie dam rady pomóc, ale coś robić muszę, bo najmłodsi potrzebują wsparcia. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli stworzyć projekt, i zapraszam na uroczyste otwarcie – Podolski zachęca, aby w poniedziałek pojawić się na wielkim festynie.

Kilka słów o oświadczeniu majątkowym Romana Koseckiego. Niech wystarczą same liczby.

Roman Kosecki (48 l.), były reprezentant Polski, a obecnie wiceprezes PZPN, nie zgromadził wielkiej fortuny, jeśli chodzi o gotówkę. Ma odłożone 77 tys. 324 zł 92 gr, 1200 euro i 450 dol. Zdecydowanie postawił natomiast na nieruchomości – łączna wartość posiadanych przez niego gruntów wynosi ponad 12 mln zł.

Image and video hosting by TinyPic

I rozmowa z Arkadiuszem Milikiem.

Kiedy po raz pierwszy usłyszałeś, że interesuje się tobą Ajax?
– Od miesiąca zastanawiałem się nad tą propozycją, a dostałem ją dużo wcześniej. Myślę, ze ten transfer to świetny wybór. Biorąc pod uwagę, wszystkie moje przejścia: z Górnika do Bayeru, z Bayeru do Augsburga i teraz do Ajaxu, to w tym ostatnim przypadku miałem najmniej wątpliwości. Trenerem jest tu Frank de Boer, trenerem napastników Dennis Bergkamp, pracują też Van der Saar i Jaap Stam. Te nazwiska trochę znaczą, prawda? Dzięki takim ludziom mogę się dużo nauczyć.

(…)

W Augsburgu za dobrze ci nie poszło…
– Nie chce za wiele mówić na ten temat, ale zwłaszcza w ostatnim miesiącu nie wyglądało to tak, jakbym sobie wyobrażał. To nie fair, że odsunięto mnie od drużyny. Ci, którzy grali, jakoś nie wypadli o wiele lepiej ode mnie. Ale Augsburg to już zamknięty temat.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Neymar jest przepłacony! – orzekł Cruyff w rozmowie z PS i wylądował na okładce.

Image and video hosting by TinyPic

Wypowiedź o Brazylijczyku już cytowaliśmy, zapowiedź wielkiego finału Hiszpanii – odpuszczamy. Zapowiadaliśmy przy okazji Faktu, że do rozmowy z trenerem bramkarzy Romy jeszcze wrócimy. Guido Nanni na temat فukasza Skorupskiego.

Jak Skorupski przeżywał debiut z Juventusem, najmocniejsza drużyną we Włoszech od trzech sezonów?
– Zaskakująco spokojnie. Aż przyjemnie było patrzeć, jaki był skoncentrowany, pewny siebie, opanowany. Na pewno wypełniony po brzegi Stadio Olimpico zrobił na nim wrażenie, chociaż od początku sezonu zawsze rozgrzewał się z kolegami na murawie wszystkich stadionów. Jednak teraz musiał zająć miejsce w bramce! To go nie ruszyło. To twardy chłopak, choć sprawia wrażenie nieśmiałego. Może po prostu jest bardzo dobrze wychowany i ułożony. Po meczu go pochwaliłem, jak wszyscy zresztą: koledzy z zespołu, trenerzy, kibice, media. Według mnie – wypadł super!

Spoglądamy na felietony: Rudzkiego już cytowaliśmy, więc czas na Kazimierza Węgrzyna.

Dziś pisać może każdy. Każdy jest dziennikarzem. Każdy może krytykować. Szkoda tylko, że mało kto bierze za swoje słowa odpowiedzialność. Po meczu reprezentacji Polski z Niemcami wszedłem na jeden z popularnych portali i natknąłem się na felieton, którego autor – celowo nie wymieniam ani nazwy portalu, ani nazwiska autora, nie będę im robił promocji – niemiłosiernie krytykuje Sławomira Peszkę. I pewnie nie napisałbym na ten temat nawet słowa, gdyby nie to, że w tekście nie jest podany żaden argument, który uzasadnia tak ostrą ocenę gry piłkarza Köln. Nawet jeden. A nie, przepraszam, jeden bym znalazł – Peszko jest beznadziejny, bo tak. Koniec, kropka. Owszem do Sławka można się było przeczepić za mecz z Niemcami, bo – powiedzmy sobie szczerze – nie był najlepszy na boisku, ale robienie z niego kozła ofiarnego jest, przynajmniej dla mnie, grubą przesadą. Dla piłkarza taka krytyka to nic miłego. Większość zawodników powie, że nie czyta artykułów i to, co pisze prasa czy internet, w ogóle ich nie obchodzi. Bzdura. Też tak mówiłem. Prawda jest taka, że po ligowej kolejce szedłem do kiosku, kupowałem Przegląd Sportowy, Sport, czasem Piłkę Nożną i sprawdzałem pomeczowe noty.

Image and video hosting by TinyPic

Temat numer 1 w „Ligowym Weekendzie” PS to sprawa Stokowca. Przyjrzyjmy się, co pisze Tomasz Włodarczyk.

Prezes PZPN Zbigniew Boniek złożył do Komisji Dyscyplinarnej prośbę o wyjaśnienie, w jakich okolicznościach Piotr Stokowiec został zatrudniony przez Zagłębie Lubin – dowiedział się Przegląd Sportowy. – Robimy piłkę opartą na cwaniactwie – mówi nam szef związku. Wiadomo, że będą zmiany w przepisach regulujących zatrudnianie trenerów! W czwartkowym numerze PS pisaliśmy, że umowę nowego szkoleniowca Miedziowych rozwiązano dopiero w środę po południu, a Stokowiec został przedstawiony jako ratunkowy dolnośląskiego klubu już w poniedziałek. Nawet jeśli prezentowano go jako trenera jeszcze przed podpisaniem umowy, powstaje pytanie, czy w Lubinie wiedziano, że ma nieuregulowane sprawy w Białymstoku? – Według mnie to nieetyczne. Lubię Stokowca, ale ta sprawa nie jest dla mnie klarowna. Ł»ądam wyjaśnień, jak przepływały w tej sprawie dokumenty. Kawa na ławę. Jak to możliwe, że klub ogłasza zatrudnienie trenera, kiedy ten ma ważną umowę z inną drużyną. To niepoważne. Co by było, gdyby prezes Kulesza nie zgodził się na rozwiązanie kontraktu? – zastanawia się szef PZPN. Fatalnie wyglądaliby działacze Zagłębia – niepotrafiący zatrudnić trenera legalnie, Piotr Stokowiec – bagatelizujący ważny kontrakt z Jagiellonią i sięgający po nową umowę bez uregulowania spraw z poprzednim pracodawcą, i wreszcie klub z Białegostoku – wzbraniający się po zwolnieniu Stokowca przed wypłaceniem mu pełnych apanaży.

Kilka tematów ligowych:
– Teodorczyk wraca walczyć o koronę króla strzelców
– Lovrencsics poleca brata, chociaż… ten gra w trzeciej lidze węgierskiej
– Kuciak opowiada, że w każdej drużynie musi być ktoś niegrzeczny (cytowaliśmy w Fakcie)
– Pandża przyznaje, że Górnik od kilku miesięcy nie płaci
– Petasz

Czego, a właściwie kogo potrzebuje Tarasiewicz?

Bydgoszczanie przegrali pięć ostatnich ligowych meczów z rzędu, nic więc dziwnego, że trener Ryszard Tarasiewicz mówi, że z obecną kadrą zespół z Bydgoszczy nie ma żadnych szans w Lidze Europy. Potrzebnych jest pięć wzmocnień – twierdzi szkoleniowiec. – Zacznę od lewego obrońcy, chciałbym bowiem, żeby Sebastian Ziajka grał w pomocy – Tarasiewicz zaczyna wymieniać pozycje ze swojej listy życzeń. Ziajka nominalnie jest pomocnikiem, cały obecny sezon przepracował jednak w defensywie. Jedyną alternatywą był dla niego Piotr Petasz, ale tego zawodnika Tarasiewicz widzi raczej w drugiej linii. Kolejne wzmocnienia to dwóch napastników. – Chciałbym grać systemem 4-4-2 – przyznaje szkoleniowiec. Dziś jednak brakuje do niego wykonawców. Paweł Abbott odpadł po czwartej kolejce. W nowym sezonie powinien być gotowy do gry, jednak trudno opierać na nim siłę ofensywną Zawiszy – to i tak raczej zawodnik na ławkę. Bernardo Vasconcelos leczy się od ponad miesiąca. Po zabiegu wykonanym w Portugalii zaczął już biegać, ale nie ma szans, by wyszedł na boisko jeszcze w tym sezonie. Jego umowa kończy się w czerwcu. Portugalczyk chciałby zostać w Bydgoszczy, dla 35-letniego napastnika Bydgoszcz wcale nie jest złym rozwiązaniem. Zapewne dogada się z właścicielem klubu, ale nie zmieni to faktu, że piłkarzy do gry w ataku wciąż brakuje. Sprowadzony zimą Jorge Kadu to raczej mocny rezerwowy niż piłkarz pierwszego składu, Wahan Geworgjan prezentuje nierówną formę. W kilku meczach Tarasiewicz miał tak małe pole manewru, że zdecydował się wystawić w ataku prawego pomocnika Jakuba Wójcickiego. Przy obecnej kadrze nie ma więc mowy o zmianie systemu.

Image and video hosting by TinyPic

Co piątek mamy ten sam problem, że nie jesteśmy w stanie wszystkiego zacytować – dlatego odpuszczamy ciekawą rozmowę z Petaszem, tekst Bugajskiego o starych strzelbach, które strzelają (o podobnej tematyce był ostatnio na Weszło) czy sylwetkę nowego trenera Piasta… Fragment tekstu o nowej miotle, która nie działa, autorstwa duetu Olkowicz-Wołosik.

Wojciech Kowalczyk uważa, że kiedy drużynie jest nie po drodze z trenerem, to gra przeciwko niemu, by jak najszybciej pozbyć się go z klubu. Kiedy w końcu się udaje, u nowego szkoleniowca zaczyna grac normalnie i zwycięża. – Nagłą odmianę stylu i wyników przypisuje się kolejnemu trenerowi, a to nie jego zasługa – zauważa Kowalczyk. Efektywność działania nowej miotły wielokrotnie w czasie kariery sprawdzał Michał Probierz. – W świetnej niemieckiej książce „Praca na katapulcie” autor opisywał skuteczność pracy nowego szkoleniowca i wykazał, że często przynosi efekty. Przynosi na krótką metę, bo na dłuższą tylko dobre przygotowanie to zawodu się opłaca. Przejęcie z marszu drużyny to dla każdego trenera trudna sytuacja, bo słabo zna on drużynę. Przeżywałem to w Arisie Saloniki. Miałem dzień na przygotowanie zespołu do meczu z najlepszym w kraju Olimpiakosem Pireus. Miotła nie zadziałała, przegraliśmy 2:3 – przypomina szkoleniowiec Jagiellonii Białystok.

ANGLIA: Rooney krytykuje

„The Sun” już dzisiaj podgrzewa atmosferę przed sobotnim finałem Pucharu Anglii. Poza tym w tej gazecie o Eto`o odchodzącym z Chelsea, a także o Moyesie, który miał narazić United na 40 milionów funtów strat. Nie mowa o jego kontrakcie czy transferach, ale tyle wyniesie dziura budżetowa związana z utratą gry w Lidze Mistrzów. Rooney natomiast wywołał małą burzę krytykując stan boisk, na których Anglia będzie się przygotowywać do mistrzostw świata. To Vale de Lobo w Portugalii, a boiska tamże Roo określił jako słabej jakości, miękkie i małe. „Star Sport” z kolei wciąż wałkuje temat Giggsa, który zastanawia się nad swoją przyszłością, z kolei według „Mirror” Wilfried Bony numerem jeden na liście życzeń Roberto Martineza.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Pożegnanie Puyola

W Hiszpanii dzisiaj dominują dwa tematy. Z jednej strony wszyscy żegnają dzisiaj Puyola, choć oczywiście najwięcej miejsca poświęca mu katalońska prasa. Okładka „Mundo” została przepasana kapitańską opaską, bardzo fajne i wymowne, trzeba przyznać. Poza tym już pisze się coraz więcej o „finale Primera Division”, czyli sobotnim starciu na Camp Nou pomiędzy Barcą i Atletico. Wszyscy w „Rojiblancos” chcą, by ten sezon był wybitnym, czyli mierzą w dublet, symboliczne, że na drodze do tego stoją Barcelona i Real, w dodatku w bezpośrednich starciach. Nie można wymarzyć sobie lepszego zakończenia sezonu klubowego w hiszpańskiej piłce.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Operacja finał MŚ

W „La Gazetta dello Sport” Prandelli przekonuje, że Włochy mają dość mocną ekipę, by otwarcie mówić o wygraniu mistrzostwa, celem minimum finał. – Rossi czy Cassano? Kto wie, może obaj pojadą – tak wypowiedział się o powołaniach do szerokiej kadry. W „Corriere dello Sport” sporo o El Shaarawym. – Chcę powrócić do bycia Faraonem. Miałem trudne momenty, ale teraz czuję się silniejszy, pełen motywacji do wykonania wielkich rzeczy – przekonuje gracz Milanu. Poza tym trwa saga z kontraktem dla Conte, przyszłość trenera Juve pozostaje niepewna.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama