2,5 tysiąca euro na godzinę, czyli medialna bomba Barcy przed finałem z Atletico

redakcja

Autor:redakcja

16 maja 2014, 15:38 • 2 min czytania

Mówiło się o tym od pewnego czasu, lecz bombę – umówmy się: nieprzypadkowo – odpalono właśnie dzisiaj. W zasadzie w najlepszym z możliwych momentów. Jak powiedział w jednym z wywiadów Ronaldinho: „dla dobra futbolu powinien zostać w Barcelonie”. Zostanie. Przynajmniej o rok dłużej. Dzień przed kluczowym meczem sezonu, którego stawką jest mistrzostwo Hiszpanii, FC Barcelona ogłosiła, że doszła do porozumienia z przedstawicielami Leo Messiego w sprawie nowego kontraktu. Co tu dużo mówić, sukces na wszystkich frontach. Morale kluczowego zawodnika, który może stać się tym samym najlepiej zarabiającym piłkarzem na świecie zbudowane? Zbudowane. Pozytywna atmosfera wokół klubu w przeddzień najważniejszej bitwy z sezonie zbudowana? Zbudowana.
Messi autograf pod nowym kontraktem złoży w przeciągu kilku najbliższych dni. Będzie on obowiązywał do czerwca 2019 roku i zapewni Argentyńczykowi zarobki w wysokości 20 milionów euro rocznie (podwyżka z 16 milionów). Do tego dochodzą bonusy, których wysokość będzie uzależniona od formy sportowej zawodnika – od liczby spotkań oraz bramek, a także osiągnięć drużynowych. Według katalońskiego Sportu, gra toczyć się będzie nawet o kolejne pięć dużych baniek. Dzięki temu Leo będzie mógł pod względem pensji przebić Cristiano Ronaldo, który kasuje 21 milionów za sezon. Bez zmian pozostaje natomiast klauzula odejścia Messiego z Barcelony, która wynosi 250 milionów euro.

2,5 tysiąca euro na godzinę, czyli medialna bomba Barcy przed finałem z Atletico
Reklama

Tyle wiemy na podstawie pierwszych komunikatów. Jak nietrudno się domyślić, negocjacje z piłkarzem, którego wpływy wybiegają daleko poza zwykłe relacje na linii zawodnik-klub, nie były łatwe. Według hiszpańskich mediów przy negocjacyjnym stole, prócz kwestii zarobków i długości kontraktu, miały być poruszane również chociażby sprawy: nowego szkoleniowca, przyszłych wzmocnień Blaugrany (Messi miał optować za sprowadzeniem do klubu Sergio Aguero), pozostania w klubie Jose Pinto, z którym Argentyńczyk się przyjaźni, a także temat bardzo dochodowych praw do wizerunku piłkarza. Szczególnie ostatni z wyżej wymienionych problemów miał być kością niezgody w rozmowach Jorge Messiego i Josepa Maria Bartomeu. Nie wiemy jeszcze, jak ostatecznie rozwiązano tę kwestię, lecz nieoficjalne informacje mówią o zwycięskich negocjacjach ojca piłkarza. Jakby jednak nie patrzeć, sukces organizacyjny został przez Barcelonę osiągnięty. Teraz kibicom pozostaje czekać jedynie na ten sportowy. A o niego może być jeszcze trudniej.

A tak będą wyglądały zarobki Messiego. 2,5 tysiąca zachodniej waluty za godzinę. No cóż, niemało. Parafrazując nowego Mesa: trzeba było zostać piłkarzem.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama