Występ Cetnarskiego wart 100 tysięcy? Nie dalibyśmy nawet połowy…

redakcja

Autor:redakcja

12 maja 2014, 19:16 • 4 min czytania

Przed rudną wiosenną Mateusz Cetnarski zamienił koszulkę Śląska na widzewskie barwy. Ofensywnemu pomocnikowi w czerwcu wygasała umowa, więc wrocławski klub oddał swojego zawodnika bez kwoty odstępnego. Wrocławianie zastrzegli sobie jednak, że w przypadku występu Mateusza w bezpośrednim starciu łodzianie zasilą ich konto kwotą 100 tysięcy złotych. Czas pokaże, czy ostatecznie do takiego przelewu dojdzie, ale jedno pytanie wydaje się zasadne – czy występ Cetnarskiego był wart tej okrągłej sumy?
Oczywiście Widzew nie mógł zdecydować się na wariant oszczędnościowy, bo zawodnicy dostaliby wyraźny sygnał, że pomału czas się zwijać. Jeżeli działacze wykazaliby się chłodną kalkulacją, ciężko byłoby o zbudowanie morale, czy ducha zwycięstwa. Piłkarze dostaliby kolejny niezbity dowód, że w klubie nie wszyscy ciągną ten wózek w jedną stronę.

Występ Cetnarskiego wart 100 tysięcy? Nie dalibyśmy nawet połowy…
Reklama

Inna sprawa, że Cetnarski nie dał dziś na boisku żadnych argumentów broniących decyzji zarządu. Wyszedł na mecz z agresywnym usposobieniem, chęcią przypomnienia się publiczności, ale zapału starczyło ledwie na kwadrans. W tym czasie kapitan Widzewa jeździł na tyłku, wychodził do pressingu, biegał wzdłuż i wszerz boiska. Wydawało się, że kto jak kto, ale akurat on w tym meczu nie odpuści.

Wymowna była sytuacja, po której Patejuk wywalczył rzut karny dla Śląska. Poszła szybka kontra, a z ławki rezerwowych Widzewa słychać było głośne „Dawaj Cetnar, dawaj!”. Na zegarze była już jednak 86 minuta i Mateuszowi wyraźnie odcięło prąd. Dał radę dobiec zaledwie do „szesnastki”, skąd biernie przyglądał się zamieszaniu w polu karnym. Po meczu mógł w elokwentny sposób ocenić sporną sytuację, jednak na boisku nie zrobił nic, by jej zapobiec.

Reklama

Jak dziś wyglądała jego gra? Był ustawiony tuż za plecami Vi١نakovsa, ale często wchodził z nim w linię lub nawet ustawiał się jako najbardziej wysunięty zawodnik Widzewa. Widać to przede wszystkim po statystyce podań, bo najczęściej zmuszony był odgrywać do tytułu i, trzeba przyznać, zazwyczaj udawało mu się znaleźć partnera i zachować płynność akcji. Jeśli jednak trzeba było zagrać do przodu, skuteczność podań wyglądała zdecydowanie gorzej, a większość piłek lądowała pod nogami przeciwnika.

Znamienne, że Cetnarski przez cały mecz zagrał tylko dwa razy do Vi١نakovsa, mimo że to z nim miał współpracować najczęściej. Mateusz nie wypracował فotyszowi ani jednej klarownej sytuacji, zresztą nie tylko jemu. Przez cały mecz nie posłał takiej piłki, jaką sam otrzymał w 48. minucie od swojego napastnika. Po zagraniu Vi١نakovsa Cetnarski wyszedł oko w oko z Kelemenem, ale uderzył zbyt lekko, w dodatku w sam środek bramki. Zdecydowanie lepiej poszło mu w 65. minucie, kiedy to huknął sprzed pola karnego tuż pod poprzeczkę i tylko refleks słowackiego golkipera uchronił Śląsk przed utratą gola.

Jeśli chodzi o plusy, to Cetnarski z pewnością dawał drużynie spokój, chociaż nie widać tego za bardzo po statystyce. W meczu zaliczył aż czternaście strat, ale większość po próbach trudniejszych zagrań do przodu. Tylko raz w głupi sposób zgubił piłkę na swojej połowie, przez co przeciwnik miał dobrą okazję do zdobycia gola. Dobrze wyglądały też stałe fragmenty gry w wykonaniu Mateusza, bo na siedem prób posłał aż sześć niezłych dośrodkowań. Najbliżej gola było po rzucie rożnym w 83. minucie, kiedy to Leimonasowi zabrakło centymetrów do wpakowania piłki do siatki.

Strzały (celne/niecelne): 2/0

Strzały zablokowane: brak

Podania krótkie (celne/niecelne): 29/8

Podania długie (celne/niecelne): 6/5

Podania w poprzek (celne/niecelne): 11/3

Podania do tyłu (celne/niecelne): 18/1

Podania do przodu (celne/niecelne): 6/9

Pojedynki powietrzne (wygrane/przegrane): 2/0

Dryblingi (udane/nieudane): 1/0

Wślizgi (skuteczne/nieskuteczne): 4/0

Odbiory: 5

Straty: 14 

Faulował: 1

Faulowany: 2

Spalone: 1

Nie ukrywamy, że spodziewaliśmy się po Cetnarskim o wiele więcej. Jako kapitan i jeden z bardziej doświadczonych zawodników nie dał dziś Widzewowi tak potrzebnej jakości, nie zdobył się też na żadne nietuzinkowe zagranie. Najczęściej podawał do najbliższego, na palcach jednej ręki można policzyć próby posłania prostopadłej piłki pomiędzy obrońców rywala. Specjalnych pretensji do niego mieć nie można, ale na tym etapie sezonu Widzew potrzebuje piłkarzy biorących ciężar gry na własne barki – ludzi robiących różnice. Jeżeli w łódzkim zespole od kogoś można wymagać takiej postawy, to właśnie od Cetnarskiego.

Fot. Kolbuszowa24.net

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama