Na Malediwach godne polecenia wędkowanie…

redakcja

Autor:redakcja

08 maja 2014, 14:12 • 4 min czytania

Pożegnanie Roberta Lewandowskiego, jakie miało miejsce po ostatnim meczu Borussii Dortmund powinno być lekcją dla nas wszystkich. Dla piłkarzy, dla trenerów, działaczy i kibiców. Wszyscy powinniśmy wyciągnąć naukę płynącą z pobytu naszego reprezentanta w Dortmundzie. Lekcją dla piłkarzy jest postawa „Lewego”. Przychodził do Niemiec z zaściankowego piłkarsko kraju. Mimo trudnych początków potrafił wywalczyć sobie niepodważalną pozycję w klubie. Potrafił zaskarbić sobie miłość wymagających niemieckich kibiców. Sprawił, że zagraniczne zespoły zaczęły dostrzegać naszych piłkarzy.
Kiedy zagwarantował sobie kontrakt w Bayernie, nie zwolnił tempa. Pokazał, że można i trzeba grać na maksimum swoich możliwości, bez względu na okoliczności. Do końca. Dzięki „Lewemu” grającemu w barwach Borussii w Lidze Mistrzów czy Bundeslidze, mogliśmy poczuć dumę z tego, że nasz rodak jest jednym z najlepszych napastników w Europie.

Na Malediwach godne polecenia wędkowanie…
Reklama

Od Jurgena Kloppa trenerzy powinni uczyć się, że ważna powinna być tylko i wyłącznie forma sportowa zawodnika. Nieważne czy kontrakt obowiązuje go jeszcze rok, pięć lat czy tydzień. Nawet jeśli prezesom nie jest z tym po drodze. I choć nie podejrzewam, że były jakieś naciski z góry aby Klopp nie wystawiał Polaka to założę się, że w naszych warunkach, gdzie zdarza się to często, zachowałby się tak samo.

Czy prezesów polskich klubów stać byłoby na takie zachowanie jak ich odpowiedników w Dortmundzie? Czy pozwoliliby grać piłkarzowi ,który za chwilę opuści klub za darmo? Czy może znów usłyszelibyśmy, że trzeba dać grać zawodnikom, którzy zostaną w klubie? Nawet jeśli są dużo gorszymi piłkarzami. Czy polskich prezesów stać byłoby na to aby nagrodzić zawodnika stuprocentową podwyżką, nawet jeśli jego kontrakt obowiązuje jeszcze tylko przez kilka miesięcy? Szczerze wątpię. Sugeruję więc zobaczyć jak robi się to na Zachodzie i wyciągnąć wnioski.

Reklama

Mam nadzieję, że kibice widzieli pożegnanie Roberta. Cały stadion skandujący jego imię. Wszyscy dziękowali mu za to, co zrobił dla klubu, dla nich, dla Dortmundu. I jestem przekonany, że kiedy „Lewy” wróci tam zagrać mecz w barwach Bayernu, przywitają go brawa, a nie gwizdy. Chciałbym, żeby u nas też kibice potrafili w ten sposób docenić piłkarza.

***

Determinacja działaczy Piasta Gliwice aby zaskoczyć wszystkich wyciągnięciem z kapelusza królika, który nagle zacznie śpiewać, jest godna podziwu. Po wynalazkach w postaci bliżej nikomu nieznanych piłkarzy przyszedł czas na trenera widmo. W Gliwicach chcą na siłę udowodnić, że można stworzyć coś z niczego i że nawet Salomon mylił się w tej kwestii. Czytam właśnie, że w CV nowego coacha jest Egipt i Malediwy… Tak się składa, że byłem kilka razy na Malediwach. Z pewnością można robić tam wiele ciekawych rzeczy. Godne polecenia jest wędkowanie. Nie trzeba być tu orłem. Co nie wrzucisz do wody, zawsze bierze. Na malediwskich wysepkach można się fajnie poopalać, spotkać seksowną rosyjską turystkę czy spróbować wdrapać się na palmę pełną kokosów.

W Egipcie z kolei można pozwiedzać piramidy, ponurkować czy przy odrobinie niefartu narazić się na jakąś klątwę. Gdyby trener Garcia był więc instruktorem nurkowania, przystojnym ratownikiem czy przewodnikiem wycieczek wędkarskich, musielibyśmy przyjrzeć się jego CV z uznaniem. Ł»e jednak ma być trenerem klubu w naszej Ekstraklasie, mogą budzić się w nas uzasadnione wątpliwości.

Malediwy i Egipt jak wiemy nie są piłkarską potęgą i myślę, że mogę zaryzykować stwierdzenie, że nasza Ekstraklasa jest ciut wyżej w hierarchii światowej piłki. Skąd więc pomysł na taki ruch? Nie wiadomo. Biorąc jednak pod uwagę części świata, w których poruszał się trener Garcia, lubi on ciepły klimat. To się dobrze składa. Piast ma 18 punktów, jest na czternastym miejscu. Za chwilę zrobi się tam naprawdę gorąco. A to nowemu trenerowi wyraźnie na rękę.

***

Przypomniała mi się ostatnio pewna anegdotka. Kiedyś w Widzewie grał napastnik z Bałkanów, którego nazwiska już nawet nie pamiętam. Było to wiele lat temu. Zawodnik grał całkiem dobrze, był najlepszym strzelcem w klubie.

Po którymś meczu podchodzi do mnie znajomy, zapalony, wieloletni kibic Widzewa. Mówi tak: „Ten napastnik to naprawdę kawał grajka. Niezły technicznie, silny, potrafi się zastawić. I spalonego potrafi wymusić”. No więc wymuszał umiejętnie spalonego ów napastnik. Dosyć często, co pewnie miało istotny wpływ na to, że jego kariera nie nabrała wielkiego rozmachu.

RADOSفAW MATUSIAK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama