Od Sasa do lasa i od ściany do ściany – biorąca udział w pucharowym wyścigu żółwi Wisła budzi się niespodziewanie i roznosi Pogoń, Paweł Brożek zalicza hattricka, Śląsk, Piast i Zagłębie sprawiają wrażenie walczących o życie wyłącznie pozagrobowe, bramkę strzela Dzikamai Gwaze, Patrykowi Małeckiemu odwala coraz bardziej, najsolidniejszą drużyną w lidze jest Podbeskidzie Bielsko-Biała, Marcin Kikut chce się zakładać, że Widzew się utrzyma, o Puchar Polski walczy potencjalny spadkowicz… A gdy wydaje się, że rekordy absurdu zostały pobite – przychodzą wieści z Londynu i poprzeczka znowu się podnosi. Ale spokojnie – Ekstraklasa da radę.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Jagiellonia Białystok 2:1
– Nam jest ciężko… – marudził trener Probierz przed meczem.
Nam też było – pierwsza połowa była godna grupy, w której grają oba zespoły: było bowiem dość spadkowo, a najciekawszym momentem była kłótnia Iwańskiego z Quintaną i okrzyki trenera Probierza.
– Ja myślę, że Malinowski jest zawodnikiem, który może zdynamizować ewentualność szybkiego ataku przez zdynamizowanie – powiedział prezes Borecki, a nielicznie zgromadzona publiczność zakryła twarze szalikiem, starając się nie śmiać zbyt głośno. Aż tu nagle… Malinowski naprawdę zdynamizował ewentualność i wreszcie coś zaczęło się dziać. Zasłużona wygrana Podbeskidzia, niewymęczona, ale wybiegana, wywalczona, wystrzelana. Jagiellonia zagrała jak za najgorszych wyjazdowych czasów, a trener Probierz wciąż narzekał:
– Nasz średni czas pracy to pięć miesięcy.
– Byle do… raz, dwa… pięć… do września… – obliczali białostoccy radykałowie.
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław 0:0
Najciekawsze było to, co mogło być, ale czego nie było: gol Rubena Jurado, główka Marco Paixao i jego stuprocentowa okazja w ostatnich sekundach. Poza tym mieliśmy na talerzu słabą kopaninę, beznadziejnego sędziego, doping – łagodnie mówiąc – buraczany i ponurą konstatację, że przecież oba zespoły i tak są o lata świetlne lepsze od tych, które weszłyby do ligi po spadku Śląska i Piasta. Spieszmy się kochać Matrasa – zastąpić go mogą Bonin, Bożok albo Sawala.
Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 0:1
Niesmak pierwszy – sam mecz: przeciętny, z niewieloma sensownymi strzałami, niewieloma sensownymi akcjami, za to z workiem kiksów i wiadrem niechlujności. Niesmak drugi – postawa arbitra – nieodgwizdane karne, niewyłapany spalony w kluczowej akcji i parę innych błędów. Niesmak trzeci – stosowanie w dyskusji „prawa Abota”: „a bo to Legia / a bo to nie Legia”, podczas gdy zestaw drużyn jest tu mało istotny, bo to był po prostu słaby mecz pod batutą gwizdkiem słabego sędziego, a najlepszym momentem był pomeczowy wywiad z Mateuszem Bąkiem.
– Legia to trochę trupy dzisiaj, ale my jeszcze większe, bo przegraliśmy.
– Non plus ultra – mawiali Rzymianie, którzy, jak wiemy, byli kapitalni.
Wisła Kraków – Pogoń Szczecin 5:0
Jedna z fajniejszych przypadłości naszej Ekstraklasy – nie ma w niej ani grama logiki. Wisła porozbijana, posiniaczona, ze składem płynnym jak budyń Kominka oraz Brożkiem od paru tygodni biegającym z kontuzją kontra grająca równo Pogoń, ze strzelającym na zawołanie Robakiem, wracającym do składu Akahoshim. Efekt – 5:0 dla Wisły, hattrick Brożka, blamaż „portowców” i smutny kiks Robaka, który zamiast kończyć udaną akcję golem, o mały figiel zabiłby się z mlaskiem na piłce.
– Nie ma klubtomów na meczu i od razu są wyniki – uśmiechał się szeroko dziekan Pelton prezes Bednarz.
Paweł Brożek kolejnym zawodnikiem w ligowym klubie „100” – wszedł do niego… Wszedł? Wjechał z drzwiami, futryną i połową ściany, bramką numer 100 namieszał w konkurencji „najpiękniejsza bramka sezonu”.
– Rany boskie, zdajecie sobie sprawę, że Brożkowi brakuje dziesięciu bramek, żeby wyprzedzić Henryka Reymana? – jęczał Głos Wewnętrzny – I trzynastu, by wyprzedzić Ernesta Wilimowskiego…
Widzew Łódź – Cracovia 2:0
„Dwaj obdarci klowni wyszli
Jeden mówi: >Jestem Tadek<.
Drugi też się chciał przedstawić,
lecz upadł na zadek.”
Widzew przynajmniej walczył – Kaczmarek harował, Wolański bronił, ViŁ¡niakovs strzelał i czasem nawet trafiał, nawet Cetnarskiemu się chciało. Cracovia… Hmm, co by tu można powiedzieć o niedzielnej Cracovii?… Chyba tyle, że Mateusz Ł»ytko ściął kucyk. Jaka liga – taki Samson.
Górnik Zabrze – Ruch Chorzów 2:0
W Łodzi trafił ViŁ¡niakovs – w Zabrzu trafił Nakoulma, który zorientował się, że kontrakt mu się kończy, skauci przyjeżdżają, warto by się więc przypomnieć, pokazać, podbić cenę, bo kto wie, może w Tereku Grozny nie zapomnieli… Górnik grał mądrzej i ambitniej, a wszystkie taktyczne aspekty załatwili piłkarze w wywiadach:
– Zagraliśmy tak, jak założyliśmy sobie przed meczem – powiedział Bartosz Iwan.
– Najgorsze, że Górnik strzelił bramki z tego, czego się spodziewaliśmy – dodał Bartłomiej Babiarz.
Ekstraklasa jak malowana.
Zawisza Bydgoszcz – Lech Poznań 1:2
– A nie mówiłem? – powiedziałby trener Berg, gdyby mówił po polsku.
Mecz bez większej historii – piłkarze Zawiszy grali ze wzrokiem wbitym w stojący przy ławce Puchar Polski, trener Tarasiewicz łypał na zawodników z pretensją, trener Rumak popijał mineralną, a reszta ławki Lecha kontemplowała piękne okoliczności przyrody.
– I niepowtarzalnej?
Bardzo powtarzalnej: Lech grał swoje spokojnie, swobodnie i od początku było wiadomo, że musiałby się strasznie postarać, żeby przegrać. Odrobinę ciekawiej zrobiło się w końcówce, gdy lewa noga Jakuba Wójcickiego brutalnie zaatakowała prawą nogę Jakuba Wójcickiego, za co pan sędzia ukarał czerwoną kartką zdziwioną minę Huberta Wołąkiewicza.
Na trybunach siedział trener Płatek z notesem i chyba grał sam ze sobą w kółko i krzyżyk, bo notować nie bardzo miał co.
Zagłębie Lubin – Korona Kielce 0:0
Korona przyjechała po punkt i punkt wywiozła, Zagłębie wyszło na boisko… Hmm, podobno po to, żeby wygrać, ale im dalej w mecz, tym mniej było widać chęci i jeszcze mniej wiary. Małecki i Ptak bronili, Papadopulos i Stano krwawili, Rymaniak umierał, Przybecki biegałâ€¦
– Zagłębie się stara – mówił Głos Wewnętrzny.
– Chyba twoja stara – zgrzytała zębami Opinia Publiczna, której w czasie meczu przypominała się piosenka „Witajcie w naszej bajce: słoń zagra na fujarce / Pinokio nam zaśpiewa, zatańczą wkoło drzewa”.
W tym samym czasie w dalekim Londynie Liverpool zmierzał po tytuł mistrzowski… Z takim samym efektem.
Bramka kolejki
Kamaan, jakieś wątpliwości? Oczywiście, Paweł Brożek z bramką numer 100.
Kiks kolejki
Kandydatów jak zwykle pół batalionu, ale Sebastian Steblecki jest za słaby nawet na tę kategorię, Eduards ViŁ¡niakovs odpada, bo choć zmarnował dwadzieścia trzy okazje, to jednak do zwycięstwa się przyczynił, Łukasz Nawotczyński faulował i to ostro, ale w pełni świadomie, więc to żaden kiks, Csaba Horvath podobnie, choć o podium się otarł. Miejsce trzecie – Krzysztof Pilarz, który mógł choć udawać, że chce odbić piłkę, miejsce drugie – Marcin Robak w piruecie na futbolówce, a wygrywa… Patryk Małecki, który przebił nawet samego siebie.
Ranking sędziowsko-okulistyczny
Pan sędzia Kwiatkowski (PBB-JB) gwizdał spokojnie, konsekwentnie i liberalnie (momentami może zbyt, bo Quintana i Iwański powinni jednak zobaczyć żółte kartki), z paroma drobnymi błędami w II połowie. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Borski (PG-ŚW) dostosował się do poziomu spotkania i gwizdał tak, jak piłkarze grali. Celowe zagranie ręką – bez reakcji, faul Króla na Paixao – bez karnego, wolny zamiast rogu, róg zamiast wolnego, aut zamiast kartki… Minus siedem dioptrii.
Pan sędzia Złotek (LG-LW) gwizdał jak półprzytomny, nad boiskiem panował raczej umownie i niestety, wykrzywił swoimi decyzjami wynik meczu. Minus dziesięć dioptrii.
Pan sędzia Gil (WK-PSz) – parę nawet nie błędów, ale zwykłych ludzkich pomyłek, taki sędziowski „zestaw obowiązkowy”, dajmy więc panu sędziemu minus jedną dioptrię i łudźmy się, ze utrzyma formę
Pan sędzia Jakubik (WŁ-C) w 14 minucie zachował zimną krew i słusznie wywalił Pilarza, a resztę spotkania prowadził nieźle, z paroma tylko dyskusyjnymi decyzjami: tu wolny w drugą stronę, tam brak żółtej kartki, jakiś spalony… itd. Minus dwie dioptrie.
Pan sędzia Frankowski (GZ-RCh) trochę zbyt nerwowo, z niepewnymi liniowymi, często dawał się nabierać na pady Kuświka, ale w przypadku karnego trzymam jego stronę, albowiem gdyż. Minus trzy dioptrie.
Pan sędzia Raczkowski (ZB-LP) przez cały mecz gwizdał chwiejnie i dawał się nabierać na symulki, ale w końcówce dał popis i zarobił dodatkowe minus pięć dioptrii. Razem – minus siedem.
Pan sędzia Musiał (ZL-KK) – przestał myśleć: „Wytyczne, wytyczne, Jezus Maria, nie zapomnieć o wytycznych” i ustabilizował formę. Tradycyjne „niepotrzebnie pozwalał na zbyt ostrą grę” i „tam jednak powinna być żółta kartka” czyli minus trzy dioptrie.
Cytat kolejki
Michał Probierz: „Kurwa, założy się pan ze mną, że był karny?”
Jeśli sędzia się nie założył – niech żałuje. Wygrałby łatwiej niż Podbeskidzie z Jagiellonią.
Bartłomiej Konieczny: „Chcemy grać wyrafinowaną piłkę, piękno futbolu zostawmy na boku”
– …bo prawdziwa jest tylko wojna psychologiczna – mruknął legionista Profcosinus, opierając się na maczudze.
Filip Modelski: „Ja się przewróciłem, kiedy poczułem kontakt”
– O, rany! Co to za łomot?
– To tylko Filip włączył światło w przedpokoju.
Wojciech Borecki: „Mimo pierwszej połowy, przyjmuję w ciemno remis”
Za niesubordynację zarząd klubu postanowił ukarać piłkarzy przyznaniem dodatkowej premii.
Cezary Olbrycht: „Spotkanie na krakowskich Błoniach prowadzi pan Paweł Gil”
Nie byłby to pierwszy raz, gdy pan Gil przeszedł obok meczu, ale żeby aż tyle obok?
Robert Warzycha: „Chcemy zaskoczyć Ruch dobrą grą”
– Obronilibyśmy się przed atakami ze skrzydeł, wrzutkami na pole karne, głębokim pressingiem – tłumaczyli zaskoczeni piłkarze Ruchu – Ale tak szatańskiego planu nie sposób było przewidzieć.
KS Orzeł
Pavels Steinbors (Górnik Zabrze) – Frank Adu Kwame (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Błażej Telichowski (Podbeskidzie Bielsko-Biała), Gordan Bunoza (Wisła Kraków), Paweł Olkowski (Górnik Zabrze) – Donald Guerrier (Wisła Kraków), Ivica Vrdoljak (Legia Warszawa), Semir Stilić (Wisła Kraków), Mateusz Cetnarski (Widzew Łódź), Prejuce Nakoulma (Górnik Zabrze) – Paweł Brożek (Wisła Kraków)
LZS Łoś
Krzysztof Pilarz (Cracovia) – Hernani (Pogoń Szczecin), Maciej Dąbrowski (Pogoń Szczecin), Krzysztof Król (Piast Gliwice) – Sebino Plaku (Śląsk Wrocław), Sebastian Steblecki (Cracovia), Maciej Gajos (Jagiellonia Białystok), Saidi Ntibazonkiza (Cracovia), Takuya Murayama (Pogoń Szczecin) – Marcin Robak (Pogoń Szczecin), Serhij Chiżniczenko (Korona Kiece)
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
Robak nie strzelił, Dąbrowski nawpuszczał, Teodorczyk nie zagrał, Paixao nie trafiał, Ntibazonkiza… takie niedomówienie i zgadnijcie, kto jeszcze dwie kolejki temu miał w składzie Stilicia, a pięć kolejek temu – Brożka, ale już ich nie ma, bo postanowił kupić Makuszewskiego i Ntibazonkizę właśnie. W niedzielny wieczór LZS Poligon zalegał smętnie gdzieś w okolicach pozycji 1200 – dzięki Hamalainenowi zdołał wpełznąć na miejsce 981. w klasyfikacji generalnej i 107. w lidze „poligonowej” (kod: 807717479), ale zarząd klubu rozczarowany jest wielce i niewykluczone są radykalne zmiany w sztabie szkoleniowym. W lidze „poligonowej” znowu rządzą Drużynopodobni – prezes WesołyKostek wrócił na najwyższy stopień podium z hukiem i fanfarami (w klasyfikacji generalnej lider naszej ligi zajmuje miejsce szóste), a nasza liga (kod: 807717479) obroniła – z trudem, ale jednak – pierwszą pozycję w klasyfikacji lig prywatnych.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk, AJK



