Z okazji dwóch świąt, w tym jednego narodowego, władze piłkarskie przygotowały nam kolejkę z bonusem w postaci finału Pucharu Polski, dzięki czemu wszyscy będziemy wieli więcej wolnego w dni wolne i więcej pracy w dni pracujące. Jeden mecz w czwartek, jeden w piątek, ale za to aż dwa w poniedziałek, jakby pomajówkowy poniedziałek nie był wystarczająco szewski… Zanim jednak poniedziałek nadejdzie: grill, piwo, żeberka, kocyk, leżaczek, pełny Stadion Narodowy i w imieniu narodu oraz społeczeństwa proszę, by synoptycy nie żartowali z tymi opadami, dobrze? Skoro z frekwencją mogą być problemy, to niech chociaż będzie pięknie, słonecznie i ciepło.
1 maja, czwartek
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Jagiellonia Białystok (godz. 18:00)
– Święty Pracy – tłumaczył trener Ojrzyński swoim piłkarzom – Dzień Józefa Robotnika. Więc do pracy, do roboty, do boju i do zwycięstwa, albo chociaż do remisu.
– Remis nie wchodzi w grę! – trener Probierz jak zwykle kipiał ambicją – Ł»adnego kunktatorstwa, gramy na pełnym gazie i albo wygramy, albo przegracie!
Pesymiści zwracają uwagę, że Podbeskidzie w osłabieniu – nie zagrają Konieczny, Kołodziej i Blażek, a Jagiellonia zmęczona po podróży, optymiści podkreślają, że oba zespoły w ostatnich spotkaniach grały naprawdę fajną piłkę, „Dropsik Arena” nagrzewa się w wiosennym słońcu, wiosna, kwiatki, ptaszki, kurwa, jakieśâ€¦
3 maja, sobota
Piast Gliwice – Śląsk Wrocław (godz. 15:30)
Piast Gliwice stanął jak wryty, gdy w oczy zajrzało mu widmo spadku. Widmo uśmiechało się szyderczo i aluzyjnie piszczało „Kiiii! Łiiii!”
– Mateusz, ja cię proszę. Uważaj, proszę cię – trener Brosz tak długo w rozmowie z Mateuszem Matrasem stosował metodę „na Huberta”, że we wzroku gliwickiego obrońcy zaczęła pojawiać się prawdziwa pasja. Trener Pawłowski tłumaczył Marco Paixao, że brak Jana Polaka wcale nie oznacza, iż będzie mu łatwiej na boisku, a może nawet wprost przeciwnie, a sędzia Borski miał nadzieję, że nikt nie wypomni mu dawnych związków z KGHM i oczywiście rozczarowywał się bardzo, bo polscy kibice pamięć mają jak stado słoni i dwa stada żółwi.
Lechia Gdańsk – Legia Warszawa (godz. 18:00)
– Gdybyśmy wygrali, moglibyśmy jeszcze włączyć się do gry o puchary – zastanawiała się część szatni.
– Wy może byście mogli – mruknęła druga część – Ale wtedy klub zacząłby się wzmacniać, robić transfery… Co dla nas za różnica czy nie zgramy w pucharach, bo do nich nie awansujemy, czy dlatego, że się nas wymieni?
– Premia? – zasugerowała nieśmiało księgowość – Nawet spora.
– Dawaj! Jedziemy! Na nich! Hura! Wygramywygramywygramy!
– Najważniejszy jest duch sportu i idea szlachetnej rywalizacji – zapisywał w kajeciku trener Moniz.
Wisła Kraków – Pogoń Szczecin (godz. 20:30)
– Brożek za Brożka, Burdenski za Guerriera… – mruczał trener Smuda – A może Stjepanović za Głowackiego, a Małecki za Sarkiego?
– Mały jest w Szczecinie – wtrącił trener Kmiecik – Ale może by tak Klaricia za Brożka?…
„Lecz choć wytężali oczka, zniechęcając się po troszku,
choć się jęła zbliżać nocka – układanka była w proszku.
W końcu Jasio wstał z kolanek, kostki puzzle’a ścisnął w dłoniach,
krzycząc: Proszę koleżanek! Kurczę, ktoś nas tutaj robi w konia!”
A propos – mecz prowadzi pan sędzia Gil.
4 maja, niedziela
Widzew Łódź – Cracovia (godz. 15:30)
Cracovia nie mogłaby mieć łatwiej: gra z ostatnim w tabeli Widzewem, w którym kisi się i gotuje, a pozycje trenera jest słabsza niż kurs ukraińskiej hrywny; gra na wyjeździe, więc odpada presja własnych trybun i to nieprawda, że „z ręki ojca nie boli”, bo do cudzych bluzgów szybciej się przywyka i przestaje się zwracać uwagę; Dawid Nowak i Saidi Ntibazonkiza słaby mecz mają za sobą, teraz pora na dobry. I w charakterze cherry on top – pan sędzia Jakubik, czyli jest szansa na jakieś dziwny rzut karny albo inną meczową wtopkę, a ponieważ przy tym arbitrze „Pasy” jeszcze nie przegrały, a Widzew nie wygrałâ€¦
– To może już czas? – zastanowił się specjalista od rachunku prawdopodobieństwa, któremu się wydawało, że polską Ekstraklasę da się zamknąć w regułkach, nawiasach, wzorach i tabelkach.
Górnik Zabrze – Ruch Chorzów (godz. 18:00)
– Tyran! – syczał Łukasz Madej.
– Jako trener mam prawo zdjąć z boiska każdego! – wycedził Robert Warzycha.
– Jak to, „jako trener”? – zdziwił się delegat PZPN – Przecież trenerem jest kolega Dankowski.
– O, Madeja nie ma składzie? – zdziwili się kibice – Zemsta?
– Majówka – uśmiechnął się Łukasz Madej, rozpalając grilla na działce – Trzeba wiedzieć, kiedy łapać żółte kartki.
Derby Śląska. Tradycyjnie zapowiadane jako „wielkie”. Oby wreszcie i rzeczywiście.
5 maja, poniedziałek
Zawisza Bydgoszcz – Lech Poznań (godz. 18:00)
– Spisek! – irytowało się pół Wildy i ćwierć Jeżyc – Sędzia z Warszawy! Zdrada! I knowania! I to przed meczem z Zawiszą Bydgoszcz, a wszyscy wiemy, kto jest z Bydgoszczy!
– Nie mam z tym nic wspólnego – rozłożył ręce prezes Filipiak – Nawet nie gramy w tej samej grupie.
– Ale pan sędzia Raczkowski jest śliczny – rozmarzyły się poznanianki – Jak budyń z soczkiem.
Tymczasem w Bydgoszczy wrzało…
– Do Poznania będę jeździł, a tu nie będę kupował grał! – denerwował się prezes Osuch po kolejnym starciu z kibicami.
– Przepraszam, ale czy moglibyśmy się skupić na meczu? – prosił trener Tarasiewicz – Bo, wiecie, w piątek gramy w Warszawie…
– Spisek! Wszyscy wiemy, kto jest z Warszawy! Zdrada!
– …o Puchar Polski.
– No tak, niech jeszcze Puchar trafi do Bydgoszczy! – zacietrzewili się kibice Lecha. Kibice Zawiszy drapali się w głowę z zakłopotaniem. Bojkot bojkotem, ale Puchar Polski piechotą nie chodzi…
Zagłębie Lubin – Korona Kielce (godz. 20:30)
– Znowu sędzia Musiał? – zdziwiła się Korona Kielce – Przecież gwizdał nam tydzień temu.
Kolegium Sędziów wzruszyło ramionami.
– Ten wam się nie podoba, tamten was skrzywdził, ów nie podarował karnego, jeszcze inny podarował, ale nie wam. Niewielu zostało takich, do których nie macie pretensji, a poza tym przypisywanie sędziów do konkretnych drużyn jest nawet zabawne.
Jeśli Zagłębie zdobędzie w piątek Puchar są dwie możliwości: albo zagra niesione entuzjazmem, albo uzna, że swoje zrobiło i mecz z Koroną odpuści. Jeśli nie zdobędzie Pucharu – też są dwie możliwości, albo będzie się chciało odegrać, albo będzie mu już wszystko jedno. Na szczęście futbol jest trochę bardziej skomplikowany niż psychologia i w poniedziałek Zagłębie będzie miało aż trzy możliwości: będzie mogło wygrać, przegrać lub zremisować.
„Poligon” w „Ustaw Ligę”
LZS Poligon z 870 miejscu w klasyfikacji generalnej i 98. w lidze poligonowej”. Znaczy, dobrze nie jest. Ale za to liga „poligonowa” (kod: 807717479) wciąż na prowadzeniu w klasyfikacji lig prywatnych i nie tylko zwiększa przewagę punktową nad rywalami, ale także rośnie w siłę personalnie (528 drużyn). Czasu na transfery mało, pieniędzy na zakup Daniego Quintany jeszcze mniej, a nawet wcale, z Poznania dochodzą wieści o urazie Teodorczyka…
– Teo, why? – jęknęli ci, którzy na napastniku Lecha oparli skład swojego zespołu.
…a brygada młodzieżowa z okazji Święta Pracy podjęła zobowiązanie, że zdobędzie więcej punktów niż w kolejce trzydziestej pierwszej.
– Okrągłej!
Tak jest, trzydziestej pierwszej okrągłej kolejce. Nabór do ligi „poligonowej” prowadzi panna Krysia z turnusu trzeciego (wystarczy wpisać kod 807717479).
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk, AJK


