Podbeskidzie wykorzystuje tchórzostwo i oddala się od kreski

redakcja

Autor:redakcja

01 maja 2014, 20:27 • 2 min czytania

Czas napisać to wprost – z każdą kolejną kolejką łatka pewnego spadkowicza odkleja się od Podbeskidzia coraz bardziej. Znów potwierdziła się też stara ekstraklasowa teoria – w tej lidze naprawdę nie trzeba nawet przeciętnie grać w piłkę, by zastraszyć przeciwnika. Tak – przy całym szacunku dla teamu Ojrzyńskiego – to najbardziej adekwatne słowo do tego, co zobaczyliśmy po przerwie w Bielsku. Jagiellonia wyszła na murawę – przepraszamy za wyrażenie – tak zesrana, że aż dziwne, iż Probierz nie zarządził specjalnej przerwy na wymianę pieluch. Taką bojaźń rzadko się spotyka nawet w Ekstraklasie, stąd nasz R-Golowy prezent dla Michała Probierza. Bez suszarki raczej się nie obędzie. A jesli trener Jagi zdecyduje się na radykalny ruch, czyli wyrzucenie paru pozorantów do rezerw, to nic, tylko przyklasnąć.

Podbeskidzie wykorzystuje tchórzostwo i oddala się od kreski
Reklama

To, co pokazała dziś Jagiellonia – a przecież jest drużyną z paroma naprawdę dobrymi zawodnikami – to było jakieś kuriozum. Takiego kunktatorstwa, takiego odpuszczania, takiego…. Takiego braku CZEGOKOLWIEK nie widzieliśmy w tej lidze od dawna. Weźmy takiego Quintanę, który – mimo gola! – zaliczył chyba najgorszy występ, od kiedy trafił do Polski i można się tylko zastanawiać, co go tak wytrąciło z równowagi – scysja z „Pączkiem“? No chyba nie, bądźmy poważni…

Wymieniamy tu Daniego, a pastwić można się nad każdym zawodnikiem Jagiellonii bez wyjątku. Od Barana po Piątkowskiego. Od Popchadze po Gajosa. Gdyby przeciętny kibic z Norwegii obejrzał dziś Podbeskidzie po raz pierwszy, to pewnie doszedłby do wniosku, że Malinowski, Pawela, Chmiel i Sloboda to grajki pełną gębą, takie warunki postawiła dziś Jagiellonia. I niech nie zmyli was wynik, bo Jaga przeprowadziła dziś jedną, może dwie składne akcje. Kilkaset sekund gry to jednak za mało, by ograć Podbeskidzie. Choć Leszek Ojrzyński w końcówce zaliczył chyba stan przedzawałowy.

Reklama

Właśnie… Ojrzyński. Wielu zarzuca mu, że to jeden z tych trenerów, który nie poraża swoich piłkarzy jakimś wybitnym warsztatem, nie oczekuje też od nich – co zauważył w przerwie Konieczny – jakiegoś wyrafinowanego futbolu, ale dotychczasowy efekt jego pracy w Podbeskidziu jest WYBITNY. Rzućmy okiem na 90minut.pl:

Zagłębie nie zaśnie spokojnie przed jutrzejszym finałem…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama