Możdżeń, Pinto, Starzyński: kto bezpośrednio z wolnych trafia najczęściej?

redakcja

Autor:redakcja

01 maja 2014, 14:54 • 4 min czytania

Leszek Pisz w swojej ekstraklasowej karierze zdobył 17 bramek z rzutów wolnych, a w sezonie 1994/1995 potrafił trafiać bezpośrednio w trzech kolejnych meczach. Juninho Pernambucano, żeby wejść na jeszcze nieco inny poziom, w samej przygodzie z Lyonem nazbierał 44 takie gole. Davidowi Beckhamowi licznik zatrzymał się na 65, a Cristiano Ronaldo właśnie dobija do 50.
To wszystko ciekawostki. Dziś postanowiliśmy sprawdzić, jak z uderzaniem z rzutów wolnych radzą sobie w tym sezonie piłkarze Ekstraklasy. Co chwila słyszymy przecież, zwłaszcza od telewizyjnych ekspertów, że piłkarz X to specjalista od stałych fragmentów, z dobrze ułożoną nogą. A już w najgorszym razie po prostu „potrafiący uderzyć z dystansu”. Za takiego wciąż uchodzi na przykład Radosław Sobolewski i nieważne, że od ostatniego skutecznego strzału z dużej odległości minęły mu już całe lata. Za speca od stałych fragmentów mamy również Sebastiana Milę, choć jak on sam samokrytycznie zauważa – w Polsce już specjalistów nie ma. Są tylko tacy, którzy mają większą szansę niż pozostali. Trudno się z tą opinią nie zgodzić, biorąc pod uwagę, że nawet u wspomnianego Mili licznik wykorzystanych wolnych bezpośrednich nie dobił jeszcze do dziesięciu, przy blisko 250 rozegranych meczach. Trafić może, ale daleko do eksperta.

Możdżeń, Pinto, Starzyński: kto bezpośrednio z wolnych trafia najczęściej?
Reklama

Przekopaliśmy grubo ponad dwie setki spotkań, żeby ostatecznie stwierdzić, że w bieżącym sezonie Ekstraklasy gol po bezpośrednim uderzeniu z rzutu wolnego padł 18 razy. Ni mało, ni dużo, co jeszcze postaramy się niżej udowodnić. Choć szczerze – nie uświadamialiśmy sobie, że będzie ich aż tyle.

Jakieś dalsze wnioski?

Reklama

Liczby potwierdzają, że trudno kogokolwiek posądzać o nieprzeciętną powtarzalność.

– po dwa gole z wolnych zdobyli – Mateusz Możdżeń, Helio Pinto i Filip Starzyński
– łącznie w ten sposób trafiało w tym sezonie 15 zawodników
– klubem, który strzelił tak najwięcej goli jest Ruch (2x Starzyński, 1x Zieńczuk)
– najwięcej goli z rzutów wolnych (trzy) puścił Michał Miśkiewicz z Wisły
– jedynym napastnikiem (!), który skutecznie wykonał wolnego jest Bekim Balaj
– statystycznie, gol z wolnego pada średnio raz na 14 spotkań Ekstraklasy.

Jeden gol z wolnego pada średnio raz na dwie kolejki ligi, a rekordowa w tym względzie była 26. seria spotkań, kiedy bezpośrednio huknęli Mateusz Możdżeń, Semir Stilić i Edgar Bernhardt. Całkowita liczba udanych prób nie pozwala dojść do wniosku, że jest to coś w Ekstraklasie niespotykanego, chociaż…

Sprawdźmy, jak powyższe liczby mają się do wyników z innych lig Europy.

Wygląda na to, że pod każdym względem jesteśmy sporo poniżej średniej. Zarówno jeśli chodzi o sumaryczną liczbę zdobywanych bramek, jak i bramek przypadających na konkretnych zawodników. Ale i na Zachodzie da się znaleźć przykłady, których trudno było się spodziewać.

W sezonie 2012/2013 w całej Europie mieliśmy dwóch piłkarzy, którzy z wolnych trafili po pięć razy. Świetnie znany z tego Andrea Pirlo i znany trochę mniej Francesco Lodi, obecnie wypożyczony z Genoi do Catanii. W bieżących rozgrywkach strzelać nie przestają oczywiście Piro czy Ronaldo, a w Anglii niespodziewanie Yaya Toure już jesienią zdążył użądlić cztery razy. W czołówce są też Suarez i Rooney.

W ostatnich latach za ligę, w której bramki w ten sposób padały najczęściej, uchodziła holenderska Eredivisie. Na czele z Christianem Erikssenem, który dziś radzi sobie pod tym względem także w Tottenhamie. 3 z 7 goli wbił ze stojącej piłki. Obecnie w statystykach przoduje niemiecka Bundesliga, holenderska Eredivisie i co ciekawe – najwyższa klasa rozgrywkowa w Austrii. Generalnie, różnice są śladowe, choć mocno zaskakują np. liczby ligi hiszpańskiej. Średnia gorsza niż w Ekstraklasie. Co więcej, wyrobiona głównie przez Real (5 wykorzystanych wolnych uderzanych bezpośrednio) i Barcelonę (3 takie przypadki).


Średnia gole / mecze zaokrąglona w górę do pełnych liczb

Z kolei Rosja i Portugalia to już, jak się okazuje, absolutna pustynia rzutów wolnych.

U nas jeszcze nie tak dawno było całkiem podobnie. Choćby jesień 2011 roku upłynęła pod znakiem tylko trzech marniutkich rzutów wolnych zakończonych bramką. Dziś, po 31. kolejkach rozgrywek, mamy ich 18. Choć rotacja egzekutorów jest tak duża, że wciąż nie można mieć pewności, czy liczba فukasików, którzy „nie zawsze mogą zostać po zajęciach i poćwiczyć…” zmniejsza się, czy to tylko złudzenie.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama