Radović puszcza oko, Nawałka lubi takie zaloty

redakcja

Autor:redakcja

25 kwietnia 2014, 12:09 • 3 min czytania

Chciałbym, ale boję się – tak należy odczytywać słowa Miroslava Radovicia na temat gry w reprezentacji Polski. Albo można go przyrównać do dziewczyny, co z jednej strony krzyczy „nie, nie, nie i nie”, ale z drugiej już zdejmuje majtki. Kiedy czytamy takie wywiady, jak z piłkarzem Legii w dzisiejszej „Rzeczpospolitej”, nie mamy wątpliwości, że coś się kroi. Radović zalotnie puszcza oko do Nawałki, sugeruje, że nie pozostałby obojętny na zaloty ze strony selekcjonera, a selekcjoner chyba z tych, co okazji nie przepuszczają. Już pokazał, na co go stać przy sprawie Thiago Cionka.
Fragment wywiadu z Radoviciem…

– Nie obawiam się ewentualnej reakcji trybun. Nie chcę nikogo obrazić, ale uważam, że zrobiłem więcej dla Polski niż Perquis, Polanski czy choćby Ludovic Obraniak. Od ośmiu lat gram w najlepszym polskim klubie, czuję się tu jak w domu. Nie wiem, jaką drogą chce iść trener Nawałka. Może zamiast powoływać czterech–pięciu zawodników, którzy mają polskie korzenie, lepiej zdecydowanie postawić na młodych.

– A gdyby selekcjoner wysłał powołanie do pana?

– Jakbym je zobaczył, to mógłbym coś powiedzieć. A teraz nie ma o czym gadać.

Radović puszcza oko, Nawałka lubi takie zaloty
Reklama

„Jakbym je zobaczyłâ€¦” – cóż, kiedyś to brzmiało inaczej. W listopadzie 2011 roku mówił stanowczo: „Dziękuję, ale nie skorzystam. Jestem Serbem, chciałbym grać dla Serbii”. Teraz najpierw chciałby zostać powołany, zanim powie, czy powołanie przyjmie. Coś nam się zdaje, że już mu chodzi po głowie odpowiedź w stylu: „Skoro Adam Nawałka uznał, że jestem mu potrzebny, to czas, aby spłacił dług wobec drugiej ojczyzny, jaką jest dla mnie Polska, zbyt dużo zawdzięczam Polsce, by jej teraz odmawiać”. Bla, bla, bla… Już czekamy na zatrzęsienie tych słodkich wywiadów.

Radović sam się zdefiniował jako Serb i człowiek, który chce grać tylko dla Serbii. Czy miał prawo zmienić zdanie? Miał. Widocznie zauważył, że dla Serbii nigdy nie zagra. Jednak my mamy już serdecznie dość traktowania Polski jako drużyny drugiego wyboru. Przerabialiśmy to w ostatnich latach wielokrotnie. Reprezentacja naszego kraju to nie jest jakaś brzydka sąsiadka, do której można wpaść, gdy wszystkie inne dziewczyny spuściły cię na drzewo.

Reklama

Z jednej strony uważamy, że Radović ma rację: ma znacznie większe prawo grać w kadrze niż Obraniak czy Perquis. Dostał obywatelstwo w normalnym trybie, nie po to, by grać tu w piłkę, tylko po prostu spełniał warunki, by paszport otrzymać. Mieszka w kraju od lat, mówi po polsku… Nie prosił nikogo o pomoc w uzyskaniu dokumentów. Po prostu je ma. Dostał paszport mimo że gra w piłkę, a nie dlatego, że gra w piłkę – przede wszystkim tej drugiej opcji nie akceptujemy. Dlatego z wszystkich farbowanych lisów, z jakimi do tej pory mieliśmy do czynienia, zapewne przeszkadzałby nam najmniej. Co nie znaczy, że by nam nie przeszkadzał. Uwierałby jak kamyk w bucie.

Drogi Rado, apelujemy do ciebie o rozwagę. Masz 30 lat, z polską kadrą i tak niczego już nie wygrasz. Kiedyś udzieliłeś kilku mądrych wywiadów – o tym, że jesteś Serbem i że nie można zmieniać reprezentacji dla kaprysu. Takie zdecydowane stanowisko, tak twoje, jak wcześniej Aleksandara Vukovicia, imponowało wielu ludziom. Zasady są ważniejsze niż pięć meczów na Stadionie Narodowym. Zastanów się, czy nie zboczyłeś z prawidłowego kursu, bo coś nam się zdaje, że trochę cię z niego zniosło w złą stronę…

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama