Niedziela w Ekstraklasie: nagroda za Gdańsk czy kolejne piłkarskie harakiri?

redakcja

Autor:redakcja

02 marca 2014, 09:40 • 4 min czytania

Impreza na bok, odpuszczony rodzinny obiadek, wycieczka do parku przełożona na przyszły tydzień, dziewczyna w odstawkę – dziś świat kręci się wokół Ekstraklasy. Być może wobec ostatnich pseudopiłkarskich wydarzeń w Gdańsku niektórym trudno będzie to pojąć, ale szykujemy się poważne granie (tak, wiemy, że za kilkanaście godzin pewnie wszystko trzeba będzie odszczekać, ale póki co dajcie żyć nadzieją…). Lenczyk kontra Tarasiewicz, wesołe defensywy Cracovii i Śląska, a na deser pojedynek reżyserów – Radović vs Quintana. A od nas przystawka w postaci pięciu rzeczy, na które zwrócimy szczególną uwagę. Jedziemy!
1. Czy Orlando Sa odsadzi na dłużej Gruzina?
Po bladym debiucie w Zabrzu przed Portugalczykiem kolejna szansa na przekonanie do siebie Henninga Berga. Miejsce na szpicy dostał niejako z urzędu. Właściwie samym przyjazdem do Warszawy zapewnił sobie – przynajmniej na razie – pierwszy plac. A że nieporadny do bólu Gruzin mocno mu w tym pomógł? Trudno. W nagrodę siądzie sobie dziś w wygodnej loży i popatrzy na popisy (?) swojego nowego klubowego kolegi. Z Górnikiem Portugalczykowi nie wyszło, choć i tak był lepszy od Dwaliszwilego, bo przynajmniej nie przeszkadzał Radoviciowi i spółce w zdobywaniu bramek. Jak będzie tym razem?

Niedziela w Ekstraklasie: nagroda za Gdańsk czy kolejne piłkarskie harakiri?
Reklama

2. Które oblicze tym razem pokaże Quintana?
Jedni zachwycają się jego balansem ciała, dynamiką, techniką i wszędobylskością. Inni – nieco bardziej upierdliwi – wypominają bezsensowne wożenie piłki, nieregularność i głupie straty, po których rywale jadą z kontrami na całego. W poprzednim roku mecze wybitne (Ruch, Śląsk) i bardzo dobre (Lech, Wisła) przeplatał słabymi (Lechia, Podbeskidzie). Tej wiosny Dani jest… no właśnie, jeszcze nie wiadomo jaki. Nie ma przecież sensu ocenianie formy Hiszpana na podstawie ostatniego starcia z PBB (vide Matsui w poprzednim sezonie). Obstawiamy pelerynę niewidkę i aranżację „na Stojanowa”, choć bardzo chcielibyśmy się mylić.

3. Przemeblowana Cracovia…
Rozdrażniony kolejnymi indywidualnymi błędami Wojciech Stawowy (wreszcie) zapowiedział zmiany. Nawiasem mówiąc, trener „Pasów” w dość zabawny sposób tłumaczył kwestię owych błędów: – One nie wynikają z braku umiejętności czy z tego, że ktoś się nie nadaje. Dla mnie to efekt braku koncentracji lub zmęczenia. – czyli niby nie chodzi o umiejętności (no bo jak nauczyć zawodnika, żeby nie popychał rywala, który stoi tyłem do bramki? – by Stawowy), ale jednak wychodzi na to, że bardzo chcą, ale nie potrafią. Wracając do sedna, z przedmeczowej konferencji wynika, że w wyjściowej „11” powinniśmy przede wszystkim spodziewać się debiutu na środku obrony chwalonego za dobrą lewą nogę i umiejętne wprowadzenie piłki do gry Tomislava Mikulicia.

Reklama

…czy przebudowany Śląsk?
Poważną, choć stopniową, rewolucję ma zamiar przeprowadzić również nowy golas trener Śląska. Pawłowski zaplanował na niedzielę zmianę ustawienia i debiut dwóch nowych zawodników. Co ciekawe, nie wykluczył, a nawet podkreślił możliwość gry dwójką napastników. Wprawdzie rozumiemy zamiłowanie Tadzia do ofensywnego futbolu, ale wertując kadrę wrocławian trudno dziś dostrzec jakiegokolwiek przyzwoitego kandydata na ewentualnego pomagiera Marco Paixao – nawiasem mówiąc, nowego kapitana Śląska. Nie chcemy zawstydzać piłkarzy, ale coś nam się wydaje, że z nich wszystkich najlepiej nadawałby się do tej roli… 61-letni Tadeusz Pawłowski. Dobra, nieważne, leżącego się nie kopie. Trochę z braku laku stawiamy więc na Patejuka, który… hmm, nie będzie przeszkadzał?

5. Czy Masłowski zagra jak na poważnego kadrowicza przystało.
Do tej pory był traktowany raczej w kategoriach przyjemnej ciekawostki. Sporo potrafi, to widać, ale cudów wielkich nikt nie oczekuje. A może raczej powinniśmy napisać „nie oczekiwał”? W końcu od reprezentanta Polski należy wymagać czegoś więcej. Czegoś wykraczającego poza bieganiem i celnymi podaniami. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do całej plejady przypadkowych „kadrowiczów”, Masłowski na swoje powołania jak najbardziej zasłużył. Pytanie tylko czy stać go na to, by w reprezentacji Adama Nawałki zadomowić się nieco dłużej. Dziś okazja do błyśnięcia nadarza się w Lubinie znakomita, więc mamy nadzieję, że „Masło” pokaże na co go stać.

PS Jeśli będzie to kolejny „mecz przyjaźni” a’la horror z Gdańska, gdzie murawa walczyła z piłkarzami, to po pierwszej połowie wyłączymy telewizor.

Na koniec nasze przedmeczowe grafiki:

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama