Pawłowski zaczął porządki, Mila bez opaski kapitana

redakcja

Autor:redakcja

01 marca 2014, 08:38 • 14 min czytania

– Nowy trener Śląska Tadeusz Pawłowski podjął pierwszą decyzję personalną. Odebrał opaskę kapitańską Sebastianowi Mili i przekazał ją Marco Paixao – donosi dzisiaj Fakt i Przegląd Sportowy. Manewr brzmi kontrowersyjnie, ale nowy szkoleniowiec uważa, że „Marco to najlepszy strzelec zespołu, jeden z jego liderów, więc decyzja jest uzasadniona”. To jeden z tekstów, na które warto zwrócić uwagę przeglądając sobotnią prasę. Nie nastawiajcie się jednak na wiele czytania, dziś dużo słabiej niż wczoraj.

Pawłowski zaczął porządki, Mila bez opaski kapitana
Reklama

FAKT

Zaczynamy od świeżutkiego wydania Faktu. Ondej Duda zagra w Legii. Dawno nie widzieliśmy (no dobra, nie tak dawno – od czasów Stolarskiego…), żeby całe środowisko aż tak emocjonowało się 20-latkiem, który przyjdzie i pewnie będzie grzał tu ławę. Przepraszamy, jeśli komuś podnieśliśmy ciśnienie.

Reklama

Legia załatwiała ten transfer przez prawie dwa miesiące. Duda na początku stycznia zadeklarował, że chce odejść do Polski i nie przedłuży umowy z Koszycami. Konsekwencją tych słów było odsunięcie go od drużyny. Momentem przełomowym była wizyta Leśnodorskiego w Koszycach, gdzie był 10 dni temu. Negocjacje były bardzo trudne, ale zakończono je pomyślnie. Duda podpisze czteroletnią umowę. Będzie na trybunach meczu z Jagiellonią. To ostatnie wzmocnienie Legii w tym oknie transferowym. W Koszycach żałują, że stracili jednego z najbardziej utalentowanych piłkarzy w kraju. – On tak zdecydował, rozmawiałem z nim, przekazałem swoją opinię, ale decyzja należała do Ondreja. Ja muszę teraz znaleźć nowego Dudę – powiedział trener MFK, Radoslav Latal. Jesienią Duda zagrał w 19 meczach MFK Koszyce, zdobył 5 bramek, zanotował też trzy asysty. Jest młodzieżowym reprezentantem Słowacji.

Paparazzi Faktu uwiecznił ostatni wieczór Stanislava Levego we Wrocławiu. Były trener Śląska spotkał się na kolacji z Piotrem Waśniewskim i Krzysztofem Paluszkiem. Pojawiła się też pani Jadwiga. Znaczy – małżonka.

W nocy z czwartku na piątek czeski trener spotkał się ze zdymisjonowanym prezesem Śląska Piotrem Waśniewskim (39 l.) i byłym dyrektorem sportowym Krzysztofem Paluszkiem (49 l.). Właśnie tym dżentelmenom Stanislav Levy zawdzięcza pracę we Wrocławiu i nie zapomniał o nich, gdy przyszło się żegnać. Pomimo fatalnej sytuacji w klubie, zwłaszcza Waśniewski był w sielankowym nastroju i wymieniał czułości ze swoimi jeszcze do niedawna aktualnymi sekretarkami. To między innymi zdymisjonowany prezes wraz z Paluszkiem odpowiadali za ściągnięcie i zapewnienie bardzo korzystnych warunków takim piłkarzom, jak Eric Mouloungui (30 l.) czy Oded Gavish (25 l.). Izraelczyk, który w Śląsku jeszcze nie zagrał dobrego meczu, otrzymał od Waśniewskiego intratny, trzyletni kontrakt.

Więcej zdjęć na stronie internetowej Faktu.

Na drugiej stronie trochę zapowiedzi i relacji meczowych. „Grać tak jak Widzew to wstyd” – w pełni się zgadzamy. Jest także informacja o tym, że Tadeusz Pawłowski zmienił kapitana Śląska. Sebastiana Milę zastąpił najlepszy strzelec zespołu, czyli Marco Paixao. Więcej o tym będzie jeszcze później.

GAZETA WYBORCZA

Na łamach Rzeczpospolitej nie wyszukaliśmy dziś niczego godnego uwagi. Przechodzimy do Gazety Wyborczej, gdzie znajdujemy tekst pt. „Trenerze Kecbaja, opanuj się”. O selekcjonerze kadry Gruzji.

– Podobno gruzińskie media krytykują pana z powodu niezwykle agresywnego sposobu prowadzenia reprezentacji i ze względu na konflikt z kilkoma kadrowiczami? – zapytałem Temura Kecbaję, selekcjonera reprezentacji Gruzji. Polska zmierzy się z jego drużyną w eliminacjach Euro 2016. Nim zdążyłem skończyć pytanie, poszła kontra. – My friend, my friend! Ty jesteś z Gruzji? No właśnie. It`s not your fucking business! Dobranoc! – odparł i rzucił słuchawką. I to wcale nie dlatego, że w Tbilisi było już po północy. W Gruzji Kecbaja jest sławny. Bawi w programach publicystycznych, w których krzykiem próbuje zmusić oponentów, aby przyznali mu rację. Skonfliktował się z mediami i częścią piłkarzy, którzy od dawna narzekają, że trener odnosi się do nich w wulgarny sposób lub złośliwie proponuje wyjazd na kurację odchudzającą. Gdyby w Tbilisi szukano człowieka najdoskonalej oddającego stereotypowy wizerunek Gruzina, las rąk wskazałby na Kecbaję. – Muszę powiedzieć jedno: w ostatnich eliminacjach do mistrzostw świata nigdy nie odstawiliśmy nogi. I nie spodziewajcie się, że odstawimy teraz – tak zaczął rozmowę zapalczywy selekcjoner. – W tamtych eliminacjach dawałem szansę wielu młodym piłkarzom, teraz muszą wykorzystać zebrane doświadczenie. To wprawdzie nie jest tak dobre pokolenie, jakie mieliśmy 10-15 lat temu [Kecbaja grał w 1997 r. z Polską w eliminacjach mundialu, w Tbilisi Polska przegrała 0:3], ale w walce o drugie miejsce jesteśmy w takiej samej sytuacji jak Irlandia, Szkocja i Polska. W innych grupach można być pewnym na 90 proc., kto zajmie drugie miejsce, w naszej żaden z czterech zespołów nie wyprzedza konkurencji na starcie.

Fajnie i ciekawie. Czy tak samo jest w Gazecie Stołecznej, która ocenia (pozytywnie) transfery Legii?

Zimowy bilans transferowy wychodzi zdecydowanie na plus, jeśli chodzi o finanse. Legia na sprzedaży Dominika Furmana do Tuluzy i Jakuba Wawrzyniaka do Amkaru Perm zarobiła około 3 mln euro, a na nowych piłkarzy wydała niespełna milion (300 tys. na Dudę, około 450 tys. na Sá). – Kupowanie i sprzedawanie zawodników to jest bazar, a nie centrum handlowe. W tych ostatnich miesiącach przekonałem się, że zarówno piłkarze, jak i ich menedżerowie to nie są łatwi ludzie – przyznaje Ł»ewłakow. Guilherme, 22-letni Brazylijczyk, w Warszawie wylądował 12 stycznia, a dwa dni później podpisał umowę. Mistrzowie Polski wypożyczyli go na rok z opcją pierwokupu. – Dobrą robotę zrobił tutaj agent zawodnika Marcelo Robalinho. To w dużej mierze dzięki niemu dogadaliśmy się tak szybko – nie ukrywa Ł»ewłakow. Guilherme było pozyskać najłatwiej, najdłużej negocjowano z Dudą, a najbardziej pożądany był nowy napastnik. Dokładnie miesiąc po zakontraktowaniu Guilherme do Warszawy trafił Sá. Portugalczyk związał się z Legią trzyipółletnią umową. – Gracza do ataku szukaliśmy już pół roku wcześniej, od momentu kiedy kontuzji doznał Marek Saganowski.

Mamy też trochę legijnych detali, czyli Miroslav Radović w nowej roli podwieszonego napastnika.

W Zabrzu błysnął Miroslav Radović, który po przerwie zastąpił w ataku bezbarwnego Orlando Sá i podobnie jak jesienią w Białymstoku strzelił dwa gole. Kiedy 26-letni Portugalczyk był na boisku, serbski rozgrywający pełnił rolę podwieszonego napastnika. To nowość w porównaniu z taktyką stosowaną przez Jana Urbana, który dawał Radoviciowi swobodę na boisku. – Pozycja Radovicia nie jest ściśle określona. W zależności od sytuacji będzie występował jako pomocnik lub drugi napastnik. Tak gra teraz, ale dla niego to nie jest poważna zmiana. Z Górnikiem dobrze się spisał, grając w pierwszej linii – mówi Berg. 30-letni Serb podobnie grał za kadencji Macieja Skorży, kiedy współpracował z rodakiem Danijelem Ljuboją. W tym ustawieniu zaliczył świetną rundę jesienną sezonu 2011/12 – w 25 meczach strzelił aż 13 goli, z czego siedem w europejskich pucharach. – Potrzebny jest czas, żeby dostosować się do nowych zadań, ale nasza gra wygląda coraz lepiej. W niedzielę musimy zrealizować wszystkie założenia taktyczne, jakich wymaga od nas trener – mówi Radović, który z ośmioma golami jest drugim najskuteczniejszym pomocnikiem w lidze.

Całkiem w porządku dziś GW. Trzy teksty do poczytania.

SPORT

Ruch wygrał piąty mecz z rzędu.

Nic dziwnego, że jest to tematem pierwszych stron wydania. Najbiedniejszy zespół Ekstraklasy wciąż zadziwia. Zdaniem Tomasza Muchy jest to coś w rodzaju wołania o normalność, bo jak wiadomo – nie wszystko zależy od piłkarzy. Ruch ma zagrożoną licencję na kolejny sezon, mocno ograniczone możliwości finansowe i realny problem ze stadionem. M.in. o tym w komentarzu na drugiej stronie.

Nie chce nam się cytować zapowiedzi, które w Sporcie rzadko są spektakularne. Może więc fragment rozmowy z Rafałem Grodzickim, stoperem Śląska, pt. „Nie tak to miało wyglądać”.

Szykuje się rewolucja w składzie?
– Rewolucji nie może być. Śląsk ma przecież kilku dobrych zawodników. Tutaj głównym problemem jest, by dotrzeć do naszych głów. Wszyscy musimy zdjąć tę blokadę psychiczną (…) Po ostatnich dwóch meczach schodziłem wściekły, bo przegraliśmy w katastrofalny sposób. To się potem nasila, ta złość przeplata z przygnębieniem. Człowiek chce, ale nie może, bo nie jest pewny siebie.

Jaki jest trener Pawłowski – dyktator czy demokrata?
– Ciężko jeszcze coś powiedzieć, bo trenujemy dopiero kilka dni. Pierwsze wnioski? Pół na pół. Z dyktatora musi coś mieć, bo chce nam narzucić swój styl, choć po części zachowuje się demokratycznie. Nawiązuje z nami kontakt, słucha co mamy do powiedzenia. Buduje na zasadzie porozumienia.

Zieew.



To samo jest w przypadku rozmówki z Rafałem Kosznikiem. Ciekawszą rzecz Sport zauważa w kontekście Podbeskidzia Bielsko – Biała, które na własnym stadionie nie przegrało od siedmiu meczów i straciło w tym czasie zaledwie jedną bramkę. W poniedziałek minie 157 dni od ostatniej domowej porazki Bielska.

SUPER EXPRESS

W Superaku dziś dwie pilkarskie strony. I znów standardowy układ: dwie niedługie rozmowy obudowane zwięzłymi informacjami w ramkach. Na początek Miroslav Radović, który o Guilherme wypowiada się: „ta pchełka przyniesie nam kupę kasy”. Ponoć to największy wygrany zimowych przygotowań.

Ł»ona gratulowała bramek? Koledzy z drużyny postawili piwko?
– Ł»adnego piwka nie było! Nie ten czas, nie ta pora. W domu małżonka, jak zawsze po powrocie z meczu wyjazdowego, serdecznie mnie przywitała. Była zadowolona, bo zamiast zwyczajowego jednego dostałem dwa. To była nagroda za dwie bramki w Zabrzu (śmiech).

W Legii zadebiutował Orlando Sa. Da drużynie tyle, ile swego czasu Danijel Ljuboja?
– Widać, że Orlando ma duże możliwości, ale potrzebuje czasu. Przed meczem z Górnikiem tylko 2-3 razy z nami trenował. Trudno go jednak porównywać z Danijelem, bo Ljubo był klasą dla siebie.

Do waszego składu przebojem wdarł się Guilherme…
– Szkoda, że z powodu kontuzji z Jagiellonią nie zagra, bo Brazylijczyk to największy wygrany zimowych przygotowań. Taka nasza pchełka. Ruchliwy, świetny technicznie. Jego sprowadzenie to ogromny sukces działu skautingu. Myślę, że w przyszłości Legia zarobi na nim wielkie pieniądze.

Generalnie, słaba rozmowa. Większe nadzieje wiążemy z tą drugą. Jej głównym bohaterem jest Allen Bula, selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Gibraltaru, który długo pracował z kadrą za darmo.

To prawda, że przez długi czas pracował pan z tym zespołem za darmo?
– Tak. Selekcjonerem zostałem w 2010 roku i przez trzy lata nie pobierałem żadnych pieniędzy. Do 2013 roku nie byliśmy uznawani przez UEFA, mogliśmy rozgrywać tylko nieoficjalne mecze, nie było więc żadnych etatów. Uznałem jednak, że dla mojego kraju mogę pracować nawet za darmo. Bo ja się tu urodziłem, na Gibraltarze. Cztery lata temu zostawiłem pracę na Słowacji i wróciłem. Ł»ona bardzo się ucieszyła.

Ale chyba mniej była zadowolona z tego, że nie przynosi pan wypłaty do domu?
– Przez trzy lata byłem na jej utrzymaniu.

To cierpliwą ma pan żonęÂ….
– Oj, bardzo. Zawsze mnie dopingowała, ale w tym przypadku postawiła warunek: trzy lata mogę nic nie przynosić, ale potem muszę zarabiać. Na szczęście UEFA uznała nas za swojego członka, a ja podpisałem trzyletni płatny kontrakt.

Hm, bycie opiekunem kadry Gibraltaru to aż tak czasochłonne zajęcie, by nie móc robić czegoś na boku?

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zbliżając się do końca, okładka Przeglądu:

„To były futbolowe jaja” – pisze PS o meczu Legii z Wisłą. Mniejsza o relacje – ale w notach dziennikarz jak zwykle okazał się łaskawy. Na 22 piłkarzy tylko 2 dostało notę 3. Poza tym prawie same 4-5.

Dalej tekst o Ondreju Dudzie, ten który cytowaliśmy w Fakcie, a także wywiad z Piotrem Stokowcem, który ostatnio notorycznie narzeka na arbitrów. Tytuł: Sędziom brakuje charakteru.

Przy obecnej formule rozgrywek pojawia się zwiększona presja na trenerach i zawodnikach. Pracujemy nad tym, żeby zawodnicy potrafili sobie z nią radzić. Okazuje się jednak, że to sędziowie najgorzej ją znoszą. Wielu z nich prakuje charakteru, wytrzymałości psychicznej. Ulegają presji drużyn i gwiżdżą na korzyść tych, którzy głośniej krzyczą. To jest zupełnie bez sensu.

Skąd akurat teraz taki żal do arbitrów?
– W obecnym sezonie wielokrotnie sędziowie pomylili się na naszą niekorzyść. Błędy sędziowskie są wkalkulowane w ten sport, ale w naszym przypdku pewna granica została przekroczona. W pięciu meczach tego sezonu wynik spotkań został wypaczony, w tym dwóch ostatnich. Trzykrotnie później sędziowie przychodzili do naszej szatni i przepraszali za popełnione błędy. Tylko co nam z tego. Trudno wytłumaczyć piłkarzom, dlaczego sędzia znów się pomylił przeciwko nam. Błędy arbitrów przekładają się bezpośrednio na zachowania zawodników, na atmosferę w drużynie, w klubie i wokół niego.

Piękna litania.

Co dalej? Sebastian Mila stracił opaskę kapitana Śląska. Zacytujmy trochę szerzej:

Nowy trener Śląska Tadeusz Pawłowski podjął pierwszą decyzję personalną. Odebrał opaskę kapitańską Sebastianowi Mili i przekazał ją Marco Paixao. – Sebastian jest kontuzjowany i nie zagra z Cracovią, ale to decyzja na dłużej. Marco to najlepszy strzelec zespołu, jeden z jego liderów, więc decyzja jest uzasadniona. W radzie drużyny będą ponadto Mariusz Pawelec i Tomek Hołota. Wybrałem ludzi, którzy w przekroju sezonu wyróżniali się, a przy tym są zawodnikami walczącymi. Oni są przedłużeniem moich myśli i idei. Nie odbierajcie tego na zasadzie, że mam konflikt z Milą – zaznacza szkoleniowiec. Przed podjęciem decyzji Pawłowski odbył długą rozmowę z Milą. Nieoficjalnie mówi się, że wpływ na nią miała nie tylko kiepska postawa rozgrywającego na boisku, ale też jego problemy poza murawą i sposób prowadzenia się. – Nie spodziewałem się, że mogę być kapitanem. Pełnię tę funkcję po raz pierwszy w życiu. To dla mnie wielki zaszczyt. Jestem dobrym zawodnikiem, profesjonalistą. Nie zawiodę zaufania! – zapewnia Marco Paixao. Postawienie na niego, ale też na Pawelca i Hołotę w radzie drużyny wygląda jednocześnie na symboliczne wotum nieufności wobec starej gwardii. Dotychczas w radzie drużyny zasiadał m.in. kolega Mili Przemysław Kaźmierczak. Pawłowski nie odsuwa od składu, nie wyrzuca do rezerw, ale już na wstępie wysyła wyraźny sygnał: skoro nie ma problemu z odarciem z opaski słabo grającego Mili, to nikt nie jest nietykalny.

Na koniec z kolei Sławomir Stępniewski opowiada jak to było z jego rozstaniem z Kolegium Sędziów.

Dlaczego pan musiał odejść z PZPN?
– Nie z PZPN, a z Kolegium Sędziów. Przewodniczący Zbigniew Przesmycki przekazał mi, że muszę wybierać, więc wybrałem Canal+.

Dlaczego musiał pan wybierać?
– Wydaje mi się, że komuś się nie spodobało, iż coraz częściej mieliśmy inne zdanie na różne tematy, także na ocenę kontrowersyjnych sędziowskich sytuacji.

A to źle?
– Moim zdaniem, to dobrze, że we władzach sędziowskich była różnica zdań. Tam, gdzie jest taka różnica, tam jest postęp. Nie lubię modelu, że jest dyktator, jedyny, który ma patent na nieomylność, a cała reszta musi mu tylko przytakiwać. Zawsze uważałem, że to jest złe, po prostu. Komuś to wyraźnie nie pasowało.

Komu?
– Przesmycki powiedział mi tylko, że takie życzenie zostało sformułowane na wspomnianym przez pana posiedzeniu zarządu PZPN, na które został on zaproszony. Nie podał żadnych szczegółów. Skojarzyło mi się to z sytuacją z przygód kapitana Klossa i z gruppenführerem Wolfem. Nikt go nie widział, nikt wiedział, kto to jest, no ale Wolf działał i wydawał strategiczne rozkazy.

Dziś słabszy PS, taki spokojny, sobotni numer.

ANGLIA: Hart na aucie

Angielscy dziennikarze są w czepku urodzeni. Nawet jeśli nie ma akurat żadnych aktualnych tematów, zawsze mogą wrócić do roztrząsania kryzysu w Man Utd, na co dziś połasił się choćby „Mirror Sport”. „Chumpions League” – takim tytułem wyśmiewa ekipę Moyesa ta gazeta, bo być może zamiast gry w pucharach jedyne przetarcie zagraniczne jakie czeka „Czerwone Diabły” w przyszłym sezonie odbędzie się podczas lukratywnych tournee w USA i Azji. Sporo pisze się również o Joe Harcie, którego Pellegrini odstawił ze składu nawet na mecz Pucharu Ligi. Hart w wywiadach nie narzeka, akceptuje sytuację i zapowiada ciężką pracę. Nie każdy podszedłby do tej sytuacji w tak profesjonalny sposób, a więc plus dla golkipera „The Citizens”. Ciekawy artykuł i grafika na okładce sportowego wydania „The Guardian”, które pod lupę wzięło Sunderland. Interesująco prezentuje się zestawienie transferowe: 42 piłkarzy, 117 milionów funtów. Ale wreszcie trofeum na horyzoncie.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Chłodne umysły, gorące serca

We włoskiej prasie królują w ten weekend zapowiedzi szlagierowych meczów. Tymi naprawdę obrodziło, bo Roma gra z Interem, Milan z Juve a Fiorentina z Lazio. Poza tym przed nami również polski mecz Torino – Sampdoria, czyli generalnie będzie się działo. „La Gazetta dello Sport” publikuje wywiad z Hernanesem, który przekonuje, że swoją najpiękniejszą bramkę w karierze strzelił właśnie „Giallorossim”. Brazylijczyk opowiada też, że nawet jeśli nie zagra całego spotkania, to i tak może wpłynąć na wynik. Widać u niego, że chce brać odpowiedzialność za zespół, naprawdę trzeba Inter kolejny raz pochwalić za ten transfer. Dobry piłkarz, który ma poukładane w głowie – idealna kombinacja. „Tuttosport” raczy nasz kolei wywiadem z Conte, gdzie także ciekawie. Interesujący cytat, który mógłby być doskonałym podsumowaniem strategii trenera: „Chłodne umysły i gorące serca”, podoba nam się ta maksyma. Chcecie trochę ciekawostek? Palacio zapowiada, że zetnie włosy jeśli wygra World Cup. Immobile przekonuje, że chce zostać w Torino. Di Natale chce wyprzedzić Del Piero na liście strzelców Serie A, brakuje mu do tego czterech bramek.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Werble przed derbami Madrytu

W hiszpańskiej prasie zgodnie z przewidywaniami najwięcej o zbliżającym się wielkimi krokami starciu Atletico – Real. Po meczach w Pucharu Króla apetyt na ten pojedynek tylko wzrósł. „Marca” z tej okazji przeprowadza duży wywiad z Ardą Turanem, zwraca też uwagę na rosnącą formę Benzemy. „As” porozmawiał z Diego Costa, nowym… asem reprezentacji Hiszpanii. Gracz „Rojosblancos” miał ponoć powiedzieć Del Bosque: „Nie powołuj mnie, jeśli szatnia ma mieć z tym problem”. „Sport” i „Mundo Deportivo” zabrały się z kolei za przedstawienie Halilovicia, który powoli urasta w mediach do gracza mającego pozamiatać La Liga od wejścia. Rozwija się sytuacja Victora Valdesa, bowiem zarówno City, Liverpool jak i Monaco mają mocno o niego zabiegać.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

PORTUGALIA: Czyżby odpływ gwiazd?

Według doniesień „O Jogo” William najchętniej przeszedłby do Anglii. Sam zawodnik także przekonuje, że Premiership jest jego celem. Najbliżej sprowadzenia zawodnika mają być Chelsea oraz Man Utd. Również w tej gazecie informacje o Markoviciu, który także miałby brać na cel ligę angielską, jednak w tym wypadku w grę wchodzi Tottenham. „A Bola” rozpływa się w zachwytach nad Gaitanem, którego chyba nie uda się dłużej utrzymać w Primeira Liga, wszedł już na zbyt wysoki poziom. Poza tym zapowiedzi meczów, szczególnie ciekawie może być podczas pojedynku Sporting – Braga.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Anglia

Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Błąd Casha doprowadził do gola dla Manchesteru United [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama