Do działu „Weszło Extra” właśnie wjechał długi i naprawdę bardzo ciekawy wywiad z bramkarzem Jagiellonii, Krzysztofem Baranem. Pogadaliśmy m.in. o jego poważnych problemach z psychiką po słynnej wpadce w Poznaniu, sodówce po debiucie w Ekstraklasie, alkoholu, nienormalnych warunkach mieszkania w Chojnicach, bokserskim starciu z gimnazjalistą, wywaleniu z Podbeskidzia za brak profesjonalizmu… No, naprawdę jest co poczytać, więc na dobry początek, tak w ramach małej zachęty, dwa ciekawe fragmenty:
Przyjechałem do SMS-u jako piąty bramkarz. Trafiłem do najniższej klasy, podczas gdy w „jedynce” bronili na przemian Dawid Wnuk i Maciek Jaworek. Niesamowite kozaki, naprawdę, jak się na nich wtedy patrzyło… Później sam wskoczyłem na górę i ostatecznie z całej piątki tylko ja zagrałem w Ekstraklasie, choć początkowo byłem przecież najsłabszy. Wiesz, z czego to wynikało? Z głowy. Tylko i wyłącznie. Trafiłem do Łodzi i szybko mi odbiło, a że w bursie raczej nie pilnowali, to pojawiła się wódeczka, były browarki, inni nawet z fifką się zaprzyjaźnili…
Treningi, warunki, wszystko spoko, ale wychowanie tam po prostu leży. Wiem, że człowiek powinien pilnować się sam i wiedzieć czego chce, ale nie każdy ma na tyle silną wolę. Niektórzy potrzebują przysłowiowego bata nad głową. Ja w pewnym momencie powiedziałem sobie: Krzysiek, jesteś debilem! Po cholerę tu przyjechałeś!? Pić czy grać!?
(…)
Kibice oczywiście chcieli rewanżu, więc wysłali na mnie… jakiegoś knypka. Z dwie głowy niższy ode mnie, może 50 kilogramów wagi. Śmiać mi się chciało jak go zobaczyłem. OK, gimnazjalista, ale boksować trzeba. Podchodzę więc na luziku, a on skacze, biega, kręci się po całym pokoju. No dla mnie kabaret, ale nawet się nie obejrzałem, a tak mi przypierdolił, że gdyby nie drzwi za mną, to padłbym jak długi na deski. W głowie mi się zakręciło i tak się farbą cały zalałem, jak jeszcze nigdy wcześniej i nigdy później. Serio, nigdy w życiu krew mi z nosa nie leciała, ale wtedy był zupełnie roztrzaskany. Godzinę w kiblu siedziałem, kląłem jak szewc i mówiłem do tego gówniarza: coś ty mi zrobił, bandyto! Dopiero później mi powiedzieli, że gość trzy lata boks trenuje.
Cały wywiad z Krzysztofem Baranem przeczytasz klikając TUTAJ.