Na pytanie „długo jeszcze będziecie pisali o Kamińskim?!”, odpowiadamy: długo. Na stwierdzenie, że to „nudne”, odpowiadamy: trudno – tak napisaliśmy wczoraj na Twitterze i od tamtej pory zdania nie zmieniamy. Dyskusja na temat sylwetek polskich piłkarzy może dla niektórych wydawać się wtórna, ale później ci sami ludzie płaczą w komentarzach, gdy okazuje się, że jakiś przeciętny Ukrainiec czy Irlandczyk przepychają naszych ligowców jak przedszkolaków. Normalne, internet. Dziś o komentarz do sprawy poprosiliśmy samego zainteresowanego Marcina Kamińskiego. I wiecie co? Szacunek dla chłopaka, że potrafił stawić czoła krytyce, nie schował głowy w piasek i dojrzale skomentował całą „aferę“.
Jak skomentujesz to zdjęcie, które wypłynęło i całą debatę, jaka się po nim wywiązała?
Powiedz mi teraz, jak ja mam mieć ochotę rozmawiać na ten temat? No, powiedz. Co ja mogę na ten temat powiedzieć?
Zależy od ciebie. Kwestia dystansu do własnej osoby i tego, jak odbierasz krytykę.
Wiesz, co mnie najbardziej zastanawia? Jak to do was trafiło? Jak to zdjęcie znalazło się na stronie? Naprawdę, to fascynujące, że fotka z Facebooka trafiła na portal, ale nawet nie chce mi się w to wnikać. Szczerze mówiąc – gdyby nie to, że moja dziewczyna dostaje na ten temat SMS-y, sam bym się o tym nie dowiedział, bo teraz jest taki czas, kiedy od wszystkiego się odłączyłem. Jak zareagowałem, kiedy to zobaczyłem? Wiem, co muszę zrobić i wiem, że muszę poprawić swoją budowę ciała. Nigdy nie powiedziałem, że organizm mi na to nie pozwala. Nie przypominam sobie takich słów. Stwierdziłem, że jest mi ciężko to zrobić. Zdaję sobie sprawę, że to powinno wyglądać lepiej! Nie siedzę też na siłowni po pięć godzin dziennie, bo nie o to w tym chodzi. Po pierwsze – muszę przybrać trochę masy i to jest mój problem! Na razie jestem na to za szczupły. To mój cały komentarz. Co mogę więcej powiedzieć?
Od podstawowego obrońcy Lecha i piłkarza, na którym selekcjoner chce budować defensywę, trzeba wymagać lepszej budowy i więcej mięśni.
Oczywiście, że tak. Przecież ja się, Tomek, zgadzam z tobą w tej kwestii. Nie będę zaprzeczał, że powinienem lepiej wyglądać. Wiem o tym! Tylko uwierz, że nie jest to łatwe. Ciężko mi przybrać jakiekolwiek kilogramy.
Może powinieneś zmienić trenera od przygotowania fizycznego.
Nie, nie, nie. Tu nie mam żadnych zastrzeżeń. W te tematy nie wnikajmy, bo trenerów od przygotowania fizycznego mam bardzo dobrych.
Rozumiem, że nie chcesz krytykować sztabu Lecha, ale sam widzisz, że efekty są dalekie od ideału. W czym problem?
A może jeszcze inna dieta? Może w tym tkwi szkopuł? Może pomogłaby mi zmiana diety?
Postanowienie noworoczne?
Nie chodzi o postanowienia. Nie jest tak, że teraz – po ukazaniu się tego zdjęcia – wszystko się nagle nie wiadomo jak zmieni. Dziś wszyscy o tym wiedzą, sprawa rozpłynęła się na całą Polskę, ale sam wiem, jak mam postępować. Nie będę nagle spędzał dziesięciu godzin dziennie na siłowni. Nie na tym to polega.
To oczywiste, ale z drugiej strony siłownia będzie chyba dla ciebie jednym z najważniejszych miejsc.
Jasne, ale wszystko musi być z głową. Nie mogę nagle stać się wielki i stracić koordynacji. Nie mogę się skupić wyłącznie na siłowni.
Ale ten twój rozwój nie przebiega mimo wszystko za wolno? Sporo się mówiło o twoim transferze za granicę, a taka przeprowadzka mogłaby cię sporo kosztować. Możliwe, że nawet więcej niż innych Polaków.
Może i tak. Możemy sobie gdybać i rozmyślać. Oczywiście, że tam zawodnicy są lepiej zbudowani – nie ma wątpliwości. Ale wszystko jest do wytrenowania. Tylko – powtarzam – nie zaczynam dopiero teraz trenować. Już wcześniej nad tym pracowałem, ale – mówię – może ta dieta nie była odpowiednia.
W Lechu masz się na kim wzorować, bo pod tym względem tworzycie z Arboledą duet stoperów na zasadzie kontrastu.
No tak, ale nie porównuj mnie do Mańka! Bez przesady! Wiem, co muszę robić, ale przyznam ci, że jak zadzwoniłeś, to nie wiedziałem, czy będę chciał rozmawiać.
Lepiej to skomentować niż schować głowę w piasek.
Przed nikim nie będę się chował i nie będę się bał rozmawiać, bo nie na tym rzecz polega. Mam się obrazić za to, że wrzuciliście taki tekst? Nie. Nie podoba mi się taka nagonka, ale co mogę zrobić? Tylko przestać o tym myśleć. Sam muszę być przygotowany na krytykę, bez niej się nie obędę. Chodzi raczej o moich bliskich, którzy najbardziej mogą się tym przejmować.
Jeśli zawalisz bramkę, sytuacja będzie analogiczna. Ty możesz sobie radzić z krytyką, a rodzina może się martwić. Normalne.
To inna sprawa, bo krytyka z meczu jest czymś normalnym, a tu mówimy o zdjęciu, które nie powinno się w żaden sposób u was znaleźć. Nie zaprzeczysz. Bardzo chciałbym wiedzieć, kto to wysłał.
Przypuszczam, że znajomy.
Bardzo fajny znajomy.
Jego postępowanie to inna sprawa – wiadomo. Ale nie uważasz, że cała ta „afera“ koniec końców będzie miała pozytywny oddźwięk?
Jak najbardziej. Może to na kogoś wpłynie motywująco. Niech tak się stanie.
Dziwny rok za tobą. Z jednej strony nowy kontrakt w Lechu i coraz wyższe wymagania w kadrze, z drugiej – chyba nigdy nie spotykało cię tyle krytyki za samą grę, nie tylko sylwetkę.
Nie wiem, czy przed rokiem ta krytyka nie była ostrzejsza.
Wtedy poprzeczka nie wisiała tak wysoko.
Tak, na pewno, ale pamiętam, co się działo. Nie chcę jednak mówić, że cała jesień była słaba i straciłem tę rundę. Gorzej mi szło w samej końcówce. W czterech-pięciu spotkaniach prezentowałem się zdecydowanie słabo.
Niewielu piłkarzy jest też tak dwuznacznie ocenianych przez ekspertów. Albo cię kochają, albo nienawidzą.
(śmiech) Coś w tym jest, ale przystępując do tego zawodu, trzeba się z tym liczyć. Jedni zawsze będą za tobą, drudzy przeciwko. Tego nie zmienię, tak będzie zawsze. Ale podchodzę do tego spokojnie i naprawdę wiem, nad czym muszę pracować. Nie wszystko jednak zmieni się z dnia na dzień, niestety.
Twierdzisz, że jesteś gotowy na reprezentację i wyjazd?
Nie twierdzę, że czegoś mi brakuje, by się tam znaleźć, ale wiem, że to zdecydowanie wyższy poziom. Dopiero teraz po raz pierwszy zagrałem w reprezentacji od początku i doświadczyłem tej całej presji. Wiedziałem, jak to wszystko wygląda z boku, ale z samej murawy patrzy się na to inaczej. Krytyka natomiast działa na mnie motywująco – to oczywiste. Nie zamknę się w sobie i nigdy nie powiem, że mnie ona dołuje. Trzeba z niej wyciągnąć wnioski, ale – sam mówisz – jedni zawsze będą cię głaskać, a drudzy zawsze będą przeciwko. Z tym będziemy się borykać przez cały czas.
Naprawdę masz wrażenie, że ktoś się na ciebie uwziął?
Nie, nie, nie. Tak nie powiedziałem.
Skoro twierdzisz, że ktoś ZAWSZE będzie przeciwko…
I to jest normalne. Tak będzie zawsze. Nigdy nie będę dla wszystkich najlepszy. Nie twierdzę, że ktoś się na mnie uwziął, ale zawsze się znajdzie ktoś, kto mnie będzie krytykował. Niekoniecznie ta sama osoba. Wiem, że wysoko postawiono mi poprzeczkę.
Doskoczysz do niej w 2014?
Doskoczę. I będę robił wszystko, by jeszcze ją przeskoczyć.
Rozmawiał TOMASZ ĆWIÄ„KAŁA
Fot. FotoPyK