Wczorajsza prezentacja Henninga Berga niesie za sobą kolejne kilogramy tekstów o sytuacji w Legii. Jeśli nie macie wystarczająco dużo czasu lub ochoty, aby przez nie wszystkie przebrnąć, przeczytajcie po prostu wywiad z Norwegiem w Przeglądzie Sportowym, bo to najlepsza propozycja w tym temacie w dzisiejszej prasie. Co poza tym? Rafał Leszczyński będzie obserwowany przez Everton. Ireneusz Jeleń nastawia się na kolejny powrót do futbolu, a Takafumi Akahoshi deklaruje, że gdyby Polacy chcieli go w reprezentacji Polski, to on chętnie złoży wniosek o paszport. Faktycznie, jeszcze tylko tego w kadrze nie mieliśmy.
FAKT
W sobotnim wydaniu trzy piłkarskie strony. Na początek krótsza wersja rozmowy z Henningiem Bergiem zrobiona prawdopodobnie przy okazji wczorajszej prezentacji przy Łazienkowskiej.
Kiedy pierwszy raz skontaktowała się z panem Legia i jak wyglądały te rozmowy?
Jakiś czas temu miałem telefon, że byliby mną zainteresowani. Najważniejsze było dla mnie spotkanie z władzami klubu. Mieli takie same plany na przyszłość i podejście do różnych rzeczy jak ja.
Oglądał pan mecze Legii? Ma pan już wizję najmocniejszej jedenastki?
Tak, oglądałem. Mocnym punktem jest nasza pozycja w lidze. To nie jest tak, że przychodzę do zespołu, w którym nic nie funkcjonuje. Wręcz przeciwnie, trafiłem do drużyny prowadzącej w lidze. Była tu więc dobrze wykonana praca, choć gra w Lidze Europy stanowiła z pewnością rozczarowanie. Teraz czas wykonać następny krok.
Co będzie pana pierwszym krokiem? Jaki ma pan plan na najbliższe dni?
Do niedzieli czekają mnie spotkania w klubie, potem powrót na święta do Norwegii. Musimy skompletować sztab, a potem zastanowić się, jak zorganizować pracę na najbliższe pół roku.
Generalnie, tutaj konkretów brak.
Poza tym wypowiada się prezes Bogusław Leśnodorski, twierdząc, że Berg otrzymał znakomite rekomendacje, a Sir Alex Ferguson… obiecał wręcz, że wpadnie kiedyś na mecz Legii. W końcu, jak mówił niedawno w rozmowie z serwisem klubowym, jest z Ekstraklasą na bieżąco (ha ha).
Swój felieton Bergowi i Urbanowi poświęca też Mateusz Borek.
Czytam publikacje podnieconych dziennikarzy, że laurkę wystawił sir Alex Ferguson. A co miał powiedzieć o swoim byłym zawodniku? Ł»e się nie nadaje? Ł»e nie zasłużył na szansę? Co Fergusona obchodzi sukces Legii? Nic. Zero. Dlaczego mam wierzyć, że mówiący po angielsku Berg dotrze do Polaków w Legii, skoro nie potrafił tego uczynić po polsku Urban? Kogo będzie zatrudniał? Najzdolniejszych Polaków, czy może Skandynawów i tych, którzy nie łapią się w Anglii? Berg umie ładnie mówić, bo pracował w norweskiej telewizji jako ekspert, więc w wywiadach da radę. Berg w piłkę grać umiał, przez trzy lata występował nawet w Manchesterze United. Wszystko fajnie, tylko najważniejszy w przypadku trenera jest wynik. Osobiście żałuję, że Legia woli obcokrajowca z nazwiskiem, ale bez wyniku niż młodego polskiego trenera. Piotr Stokowiec, Tomasz Hajto czy Jerzy Brzęczek potraktowaliby pracę z Legią jako życiową szansę. Dla Norwega to po prostu kolejny klub.
Dwie strony dalej – ta da dam: Irek Jeleń wraca do piłki. Zaraz, zaraz… Nie. Na razie to menedżer twierdzi, że niebawem powinien wrócić. – Irek odpoczął psychicznie. Dobrze wygląda pod względem fizycznym i trochę czuje głód piłki. Prawdopodobnie w rundzie wiosennej wróci na boisko – zdradza jego menedżer Tomasz Kaczmarczyk. Niedawno informowaliśmy, że pozyskaniem doświadczonego zawodnika jest zainteresowany Widzew Łódź, który proponował mu półroczną umowę. – Było zapytanie ze strony łódzkiego klubu, ale Irek uznał, że to nie jest dla niego dobry kierunek – przyznaje agent piłkarza. Większe szanse ma Podbeskidzie, w którym Jeleń grał w rundzie jesiennej w sezonie 2012/13. Piłkarz mieszka w pobliskim Cieszynie i jest w dobrych relacjach z działaczami bielskiego klubu. – Czy Podbeskidzie, czy Pogoń? Nie ma sensu wymieniać nazw klubów. Kilka pytało o Irka i prowadzone są rozmowy.
I ostatnia informacja: Łukasz Janoszka jest o krok od Zagłębia Lubin.
RZECZPOSPOLITA
Z Bergiem do Europy – to dzisiejsza propozycja Rzeczpospolitej.
Niezależnie od kłopotów kadrowych, coraz częściej, patrząc na skład Legii i dokonywane przez Urbana zmiany zastanawialiśmy się nad jego umiejętnościami trenerskimi. Chyba nigdy nie były duże. Urban, przychodząc do Legii pierwszy raz (w roku 2007) debiutował w pracy z drużyną seniorów. Uczył się na Łazienkowskiej, potem krótko w Polonii Bytom i Zagłębiu Lubin. Ale wciąż jest trenerem z niedużym doświadczeniem. Cieszył się sympatią mediów, bo miał piękną przeszłość jako zawodnik, zawsze mówił z sensem, był sympatyczny i otwarty. I nie udawał, że jest drugim Mourinho. Takie cechy charakteru nie tylko zjednywały mu sympatyków, ale sprawiały, że rzadko go krytykowano. A przecież po prostu, ostatecznie nie dał sobie rady. Czy da sobie radę Henning Berg? Jest w podobnej sytuacji jak Urban. Nigdy by nie trafił na Łazienkowską gdyby nie nazwisko, jakie wyrobił sobie jako bardzo dobry piłkarz. Nie wiemy jakim jest trenerem. Zresztą, w Legii potrzeba czasami nie tyle trenera, co twardego szefa, który uświadomi kolejnym gwiazdkom, że Legia to obowiązek, wyzwanie i trzeba ciężko pracować żeby zasłużyć na jedne z najlepszych poborów w lidze, gdzie średnia przekracza 50 tys. złotych miesięcznie. Henning Berg siedział na konferencji obok Michała Ł»ewłakowa. Norweg ma na koncie 100 meczów w swojej reprezentacji a Polak 102 w naszej. Kiedy w roku 2001 grali przeciw sobie dwukrotnie zwyciężył Ł»ewłakow. Kiedy Berg był piłkarzem Blackburn, przegrał z Legią na Łazienkowskiej 0:1 a w Anglii był remis 0:0.
Większa część tekstu to przypominanie przeszłości Urbana. Trudno się zachwycić.
GAZETA WYBORCZA
W wydaniu ogólnopolskim nie dopatrzyliśmy się tym razem ani słowa o piłce. Siłą rzeczy przeskakujemy do wydania stołecznego, by poczytać w nim jak zwykle o Legii Warszawa.
– Od połowy poprzedniego sezonu obserwowaliśmy nie tylko piłkarzy, ale też trenerów. Szukaliśmy rozwiązań, które pozwolą nam wykonać krok naprzód. Nie miało to nic wspólnego z utratą zaufania do Jana Urbana. Stworzyliśmy listę oczekiwań wobec nowego trenera. Berg spełnił większość punktów, przekonał mnie tym, że jego wizja klubu jest zbieżna z naszą – powiedział Bogusław Leśnodorski. Dla prezesa modelowy jest FC Basel, czyli klub, który regularnie gra ostatnio w Lidze Mistrzów, mimo że nie żyje ponad stan. W Bazylei wychowywanie piłkarzy w szkółce łączą ze świetnym skautingiem na cały świecie (…) Czy Legia będzie wzorować się na Rosenborgu, klubu, który na przełomie XX i XXI w. zdominował ligę norweską i regularnie grał w Lidze Mistrzów? Warszawianie w elitarnych rozgrywkach wystąpili tylko raz – prawie dwie dekady temu. – Jestem stuprocentowo pewien, że sukcesy Rosenborga można powtórzyć w Polsce. Mam szczęście, że jako piłkarz grałem w topowych klubach i pracowałem z fantastycznymi trenerami. To dla mnie lekcja nie tylko, jak pracować z piłkarzami, ale też jak radzić sobie z tymi wszystkimi rzeczami, które futbolowi towarzyszą – mówił norweski trener (…) – Czy praca w Legii będzie mniej ryzykowna niż w Blackburn? Nie. Ryzyko w futbolu jest zawsze, ale po rozmowach z władzami wiem, że chcą w Warszawie zbudować silny klub. W Blackburn działo się mnóstwo rzeczy, o których nie chcę mówić.
Zapis wczorajszej konferencji. Poza tym Leśnodorski naprawdę mówi, że od bardzo dawna obserwowali piłkarzy i trenerów, włącznie z Bergiem? Ciekawe to musiały być analizy, kiedy był na bezrobociu.
SPORT
Temat przewodni numeru znany. Bodajże od trzech dni ten sam.
W środku: najpierw krótka relacja z prezentacji Henninga Berga. Dalej tekst na podstawie portugalskich mediów o Piotrze Parzyszku (przewidują, że trafi do rezerw Benfiki i długo nie zagrzeje miejsca w klubie). Następnie tekst o Łukaszu Janoszcze, który odchodzi z Ruchu. – Janoszka nie będzie jedynym zawodnikiem, który tej zimy opuści Ruchu. Ecik odejdzie z Chorzowa za darmo, a potrzebą chwili jest transfer piłkarza, za który klub otrzyma pieniądze. Mówiąc brutalnie, trzeba sprzedawać kogo popadnie, by wyjść na finansową prostą. Przykre, ale prawdziwe – uważa Jan Beniger.
Z Górnikiem Zabrze trenował będzie Rafał Kurzawa z ROW Rybnik.
Na kolejnych stronach mamy początek podsumowań roku w kolejnych klubach Ekstraklasy. Są jakieś nędzne rozmówki i masa opisów tego, co już wiemy. Ostatnio jakoś nie jest nam ze Sportem po drodze.
SUPER EXPRESS
Super Express wczoraj zaliczył lekki falstart, za to dziś próbuje być trochę bardziej kreatywny w temacie Henninga Berga. „Viking chce podbić z Legią i Polskę, i Europę”. Tekst jak tekst. Bardziej zaskakuje grafika.
– Na razie będę mówił po angielsku, bo mój polski nie jest jeszcze najlepszy – zażartował na początek Berg. – Ale obiecuję, że się go nauczę – dodał po chwili. – Jestem pod wrażeniem rozmów, które odbyłem z osobami odpowiedzialnymi za rozwój tego klubu. Zachwyciła mnie ich filozofia i pomysły na przyszłość. Chcę rozwijać Legię i sprawić, żeby regularnie osiągała sukcesy w europejskich pucharach. Ale żeby tak się stało, każdy musi dawać z siebie wszystko i prezentować tak wysoki poziom jak to tylko możliwe – podkreślił Norweg. Jego poprzednik, Jan Urban, ostro krytykował nowy system rozgrywek – napięty kalendarz i podział punktów przed końcową fazą. Co na to Berg? – Ja w tej reformie widzę dużo pozytywnych aspektów. Dzięki niej pod koniec sezonu będziemy grali przeciwko najmocniejszym przeciwnikom, a rywalizacja będzie jeszcze bardziej zacięta, co pozwoli na lepsze przygotowanie się do meczów w Europie – stwierdził.
Dalej znajdujemy rozmowę z Takafumim Akahoshim, który mówi, że jeśli Polacy chcieliby go w swojej reprezentacji, to on wystąpi o paszport.
Wdowczyk powiedział, że przydałbyś się reprezentacji Polski, sugerując, iż powinniśmy dać ci polski paszport. Co ty na to?
– Jeśli byłoby zainteresowanie moją osobą pod kątem gry w reprezentacji Polski, to wystąpiłbym o przyznanie paszportu. Mogłoby to być interesujące, może zacząłbym jakąś nową historię w polskiej piłce?
Interesują się tobą kluby z Rosji i Ukrainy. Bierzesz pod uwagę transfer na Wschód?
– Mam 27 lat i chciałbym się dalej rozwijać. W Pogoni czuję się dobrze, ale to chyba pora, żeby zmienić ligę na silniejszą. Bundesliga jest raczej w sferze marzeń, ale liga rosyjska i ukraińska też są mocne, można z nich iść jeszcze wyżej. Pokazał to transfer mojego rodaka Keisuke Hondy z CSKA Moskwa do AC Milan. Będę miał o czym myśleć przez święta. Dzisiaj szanse na to, że pozostanę w Pogoni, oceniam 50 na 50.
Nie rób sobie kolego kłopotu z tym paszportem, nikt cię nie chce.
Aha, no i ostatnia strona: absolutny hit. Przepis na barszcz ukochanej Roberta Lewandowskiego. „To będą piękne, magiczne i przepyszne święta Roberta i Anny”. Brr, prawie zasłodziliśmy się na śmierć.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Piłka ręczna na okładce.
Futbol dopiero na drugim planie. Jeśli ktoś ma już dość tematu Berga, to zła informacja, bo na dwóch stronach mamy do przeczytania wywiad z Norwegiem, który pozuje do zdjęcia z egzemplarzem Przeglądu i deklaruje, że Legia może co roku grać w Lidze Mistrzów. Jasne. Już za moment.
Arkadiusz Onyszko, polski bramkarz, który grał przez wiele lat w Danii, powiedział, że w Skandynawii zawodnicy mówią do trenerów po imieniu. Zgadza się pan na to, czy woli jednak zwrot „trenerze”?
– W Norwegii faktycznie mówi się po imieniu. Nie wiem, jak jest w Polsce, ale wolę, by mówili „trenerze”. Takich standardów nauczyłem się w Anglii.
Będzie się pan uczyć polskiego?
– Tak. To mój obowiązek. Chcę wiedzieć, co pisze się o mnie w gazetach.
Z Polaków najlepiej poznał pan chyba Grzegorza Sandomierskiego, z którym pracował pan w Blackburn. Powiedział nam, że rzadko się pan uśmiecha i że jest pan maksymalnie skupiony na treningu.
– Może mówił tak, bo u mnie nie grał… A tak poważnie, trafił na zły czas. Nie było powodów do śmiechu. W Blackburn wiele rzeczy nie wyglądało dobrze. Zacząłem pracę i już po dwóch dniach miałem mecz. Nie było okienka transferowego. Wiele rzeczy nie funkcjonowało właściwie. A jeśli chodzi o Grzegorza, to trenował z nami, był trzecim bramkarzem. Oglądałem wideo z jego meczami, zastanawiałem się, czy może być drugim, czy trzecim golkiperem.
To na razie najlepsza rozmowa z trenerem Legii, jaka ukazała się w prasie.
Dalej PS powołuje się na informację z Twittera Krzysztofa Stanowskiego o tym, że jednym z kandydatów do zasilenia Legii jest Amadou Jawo z Djurgardens Sztokholm, 29-letni szwedzki napastnik. Poza tym Berg nie zamierza zmieniać ustalonego wcześniej planu przygotowań Legii, póki co nie jest znany też jego cały sztab.
W dalszej kolejności mamy teksty o upadku Patryka Małeckiego oraz o okrągłym stole w Bydgoszczy, gdzie prezydent miasta zorganizował spotkanie Radosława Osucha z kibicami. Na koniec wywiad z Dariuszem Wdowczykiem, który twierdzi, że mógł być selekcjonerem i rozmawiał o tym z Bońkiem.
Kazał pan do sali VIP-ów sprowadzić 30 łóżek. Wielu się z tego podśmiewało.
– Ale to miało sens. W przerwie pomiędzy treningami piłkarze mogli sobie poleżeć i odpocząć, poczytać czy pograć na PlayStation. Zamiast chodzić po sklepach i przesiadywać w kawiarniach, mogli wypić dobrą kawę na miejscu. Szybko do zawodników dotarło, że leżakowanie naprawdę ma sens i regeneruje organizm.
Jak naprawdę było z tą pańską kandydaturą na stanowisko selekcjonera?
– Spotkałem się z prezesem Zbigniewem Bońkiem na bardzo konkretnych rozmowach. Ostatecznie zwyciężyła jednak inna opcja. Trochę dziwiły mnie autorytatywne opinie niektórych fachowców, którzy twierdzili, że teraz, z wiadomych względów, funkcja selekcjonera to dla mnie jeszcze za wcześnie. Ł»e za trzy lata będzie w sam raz. To ja pytam: dlaczego akurat za trzy lata? A nie za rok, dwa lub może pięć lat? Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Trenerski Mount Everest wciąż jest przede mną.
Dziennikarze PS twierdzą również, że Rafałem Leszczyńskim zainteresowany jest Everton. – Dostałem informację, że będą mnie oglądać. Do transferu jeszcze daleko, ale sam fakt, że o mnie wiedzą, to nobilitacja. Oczywiście gdy pojawi się oferta, to będzie z gatunku tych nie do odrzucenia. Pewnie i dla klubu, i dla mnie. Premier League to marzenie wszystkich piłkarzy – mówi „PS” bramkarz.
Angielska prasa opiera się na dwóch różnych informacjach. Pierwsza to zawirowania w Cardiff, o których pisano już wczoraj. „Czy to najgorszy właściciel w futbolu?” – pyta odważnie Independent, wskazując na Vincenta Tana. Właściciel klubu ciągle podpada kolejnym osobom, a ostatnio błysnął nietypowym dla trenera ultimatum: albo zrezygnujesz, albo zostaniesz zwolniony. Drugą wiadomością jest nowy kontrakt Luisa Suareza, co okazało się idealnym prezentem na gwiazdkę dla fanów The Reds. Zwycięzcą dnia zostaje natomiast Mirror Sport z tytułem „£uis £oves £iverpool”.
Temat numer 1 w Hiszpanii to Leo Messi. Ściślej jednak mówiąc, to – jak pisze tamtejsza prasa – Messi eksploduje. Argentyńczyk bierze za cel wiceprezydenta klubu i… „Pan Faus nic nie wie o futbolu i chce zarządzać Barceloną jak firmą, którą ona nie jest. Poza tym, chciałbym przypomnieć, że ani ja, ani nikt z mojego otoczenia nie prosił o żadną podwyżkę, z czego on doskonale zdaje sobie sprawę”. AS wspomina ludzi, którzy trzydzieści lat temu ograli Maltę 12:1, zaś Valdes nie zamyka sobie drzwi do Anglii. Ciężko to jednak jakkolwiek zestawić z Messim.
Portugalska prasa żyje wczorajszymi wydarzeniami w krajowych rozgrywkach i – musimy przyznać – przedstawia to w bardzo sympatyczny sposób. „Carlos Eduardo dokonuje magii „- pisze O Jogo, nawiązując do wczorajszego występu pomocnika z Brazylii, czyli dwóch asyst i gola (zobaczcie sobie tę bramkę, warto). O wykonanej misji Benfiki pisze Record, ale w Lizbonie pewnie bardziej byliby szczęśliwi, gdyby wczoraj punkty straciło chociaż Porto. Dziś Sporting znów gra o samodzielne prowadzenie w tabeli.
L’Equipe pochyla się nad piątkową sensacją w Monaco, gdzie gospodarze przegrali 1:2 z Valenciennes. Mieli gonić PSG, mieli niwelować stratę, a może ich wyprzedzić, a tu z dwóch punktów zrobi się – jeśli paryżanie dziś wygrają – pięć. Co we Włoszech? Ciekawie jest w Juventusie, który teraz ma nowy problem i musi mu stawić czoła, a nazywa się… Vucinić. Wczoraj pisano o wymienieniu go na Naniego, dziś pojawią się kolejne nazwiska, którymi są zainteresowani w Turynie: De Bruyne, Menez, Mandzukić. No i już jutro derby Mediolanu, atmosfera coraz gorętsza.

























