Ranking Weszło – polscy bramkarze 2013

redakcja

Autor:redakcja

20 grudnia 2013, 10:40 • 3 min czytania

Ruszamy dziś i przez następne osiem dni będziemy podsumowywać kończący się rok w wykonaniu polskich piłkarzy. Mozolnie, pozycja po pozycji. Dziesięciu najlepszych, razy dziewięć klasyfikacji. W sumie 90 najlepszych Polaków (to wbrew pozorom istotne określenie), dlatego siłą rzeczy trzeba było ich skategoryzować. Od klasy międzynarodowej, przez reprezentacyjną, wyróżniającego się i przeciętnego ligowca, na wiele mówiącej „z braku laku” kończąc. Zamieszczamy również, analogicznie do listy dorosłych zawodników, szybki ranking naszych jeszcze niezmanierowanych piłkarskich nadziei. Większość z nich, przynajmniej w teorii, nie wie jak smakuje alkohol, natomiast na boisku kiwają się całkiem nieźle.
Polscy bramkarze. Polska szkoła bramkarska. Jedno z drugim, w świadomości statystycznego kibica w biało-czerwonych barwach, wiąże się w oczywistą całość. Kiedy słyszymy to górnolotne hasło, zawsze zastanawiamy się: czy jest polska szkoła ogrodników? Albo polska szkoła szycia ściegiem obrębowym? No, ale wracajmy do konkretów. Nie zabraknie na pewno recenzentów-nonkonformistów, wyjących, że naszemu liderowi, Wojciechowi Szczęsnemu za często zdarza się „wrócić przed siódmą”, a Artur Boruc, uplasowany dosłownie o krok za jego plecami, wciąż powinien skrywać głowę po tym, jak zrobił spektakularnego „wpuszczaka”. Trudno. My zastrzeżeń nie mamy, bo skoro nawet najlepszy taksówkarz raz na jakiś czas zaliczy „dzwona”, to i głupia bramka musi się w końcu zdarzyć. Zresztą podobny tok rozumowania przyjęli szefowie Arsenalu i Southampton. Płacą co tydzień, w dziesiątkach tysięcy funtów i nie narzekają.

Reklama

Podium zamyka grający na zapleczu Premier League Tomasz Kuszczak. Za równą formę i chęć pokazania, że „ja nie tylko lubię siedzieć”. Piotra Leciejewskiego wpisaliśmy z uwagi na tytuł najlepszego bramkarza w norweskiej Tippeligaen, który wyprzedził u nas dwóch najlepszych Polaków, stojących między słupkami w klubach Ekstraklasy. Zarówno Radosław Janukiewicz, jak i Wojciech Kaczmarek wielkich karier, na miarę swoich talentów, pewnie już nie zrobią, lecz są gwarancją, że poniżej pewnego poziomu – choćby się waliło i paliło – po prostu nie zejdą. Następni w kolejce to kolejny duet, tym razem tych, którzy szybko podjęli decyzję o wyjeździe na Zachód, jednak w swoich mocnych drużynach grzeją ławki rezerwowych. Tytoń broni jedynie wówczas, gdy Zoet leczy kontuzje, z kolei Skorupski póki co musi cierpliwie czekać, aż los się do niego uśmiechnie. W tym szaleństwie może być metoda, kto wie… Dziesiątkę uzupełnia druga para ligowców – Trela za wiosnę, Pilarz za jesień. A gdzie Fabiański? – ktoś zapyta. No właśnie, gdzie?


Reklama

Dwóch pierwszych znać powinien każdy szanujący się kibic, który polski futbol kojarzy nie tylko z meczów dorosłej reprezentacji. Mateusz Kuchta z Górnika Zabrze pewnie byłby już jakiś czas po debiucie w Ekstraklasie, gdyby odpowiednie przepisy transferowe, dotyczące „ochrony” piłkarzy poniżej 18. roku życia, wprowadzono ciut wcześniej. Wychowywał się w jednym zespole z Arkadiuszem Milikiem, u trenera Mogilana w Rozwoju Katowice, i mimo że był dwa lata młodszy, pomógł wywalczyć brązowy medal mistrzostw Polski juniorów młodszych sprzed dwóch i pół roku. Miejsce numer dwa, podobnie jak w reprezentacji U-18, należy do Maksymiliana Stryjka. To wychowanek warszawskiej Agrykoli, który poprzez Polonię Warszawa trafił do Sunderlandu. Tam, od kilku dni, trenuje już z pierwszą drużyną. Stojący na najniższym stopniu „pudła” Bartłomiej Drągowski ma wszystko, by przyćmić Sandomierskiego czy Słowika i być kojarzonym jako ten najlepszy bramkarz made in Białystok. Świetne warunki fizyczne, wrodzony refleks. Jeżeli się nie pogubi, w ciągu dwóch lat pewnie zadebiutuje na najwyższym szczeblu. Za nim Adam Makuchowski z Lecha Poznań, zmiennik również w kadrze U-16, zaś na listę – rzutem na taśmę – załapał się też najstarszy z tego grona, 18-letni Damian Podleśny z GKS Bełchatów.

Już jutro: prawi obrońcy.

Najnowsze

Anglia

Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie

Maciej Piętak
0
Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama