Henning Berg zastąpił Jana Urbana!

redakcja

Autor:redakcja

19 grudnia 2013, 11:00 • 4 min czytania

Jan Urban nie będzie już trenerem warszawskiej Legii. Dzisiaj prezes Bogusław Leśnodorski podziękował mu za dotychczasową pracę, a zatrudnił Norwega Henninga Berga (Berg będzie gościem „Kontrataku” w sobotę o godzinie 11.15 w Orange Sport, program na żywo). Porażka z Górnikiem w Pucharze Polski nie była powodem rozstania z Urbanem, ponieważ decyzja zapadła już wcześniej i gdyby Legia wczoraj wygrała nawet i 5:0, wszystko potoczyłoby się tak samo: w czwartek komunikat o zmianie szkoleniowca, w piątek konferencja prasowa.
Zmiana trenera w zespole mistrza kraju i jednocześnie lidera ekstraklasy to rzecz niespotykana, jednak w Legii uznano, że trzeba wykonać krok do przodu. Zadecydowano, że tę ligę przy takich rywalach można wygrywać i rok w rok, ale niewiele to tak naprawdę znaczy. A faktyczny postęp zagwarantować może jedynie ktoś z zewnątrz. Prezes Leśnodorski przyznaje, że Urbana żegna z ciężkim sercem i że darzy go wielką sympatią oraz sentymentem. Jednak klamka zapadła, w myśl zasady, że postęp wymaga ofiar.

Henning Berg zastąpił Jana Urbana!
Reklama

Człowiekiem „z zewnątrz”, który ma wynieść Legię na wyższy poziom, jest Henning Berg, były zawodnik Manchesteru United oraz Blackburn Rovers. Kojarzycie? Dwa mistrzostwa Premier League z dwoma różnymi klubami. Pierwszy Norweg, który otrzymał złoty medal za zwycięstwo w lidze angielskiej. Sto występów w reprezentacji Norwegii, status legendy tamtejszego futbolu, zwycięzca Ligi Mistrzów w sezonie 1998/99 jako zawodnik Manchesteru United, obrońca „Czerwonych Diabłów” w ponad stu meczach. Były menedżer Blackburn, Lillestrom i Lyn Oslo.


Zanim zaczniemy szczegółowe analizy, które zresztą pojawią się za moment na naszej stronie, spójrzmy przez chwilę na to, kim właściwie jest Henning Berg. Kibice United pewnie będą go kojarzyć właśnie z potężnego zespołu z końca ubiegłego wieku, dla fanów Blackburn jest może nie legendą, ale kimś ważnym w historii klubu, kimś kto odgrywał kluczową rolę w mistrzowskim sezonie 1994/95. Dla Norwegów – wiadomo, wieloletni powód do dumy, numer trzy pod względem liczby występów w kadrze narodowej. W Polsce? Znajome nazwisko, niewiele więcej. Chociaż warto wspomnieć, że przy فazienkowskiej już go kiedyś widziano – wystąpił w meczu Ligi Mistrzów w barwach Blackburn w 1995 roku (Legia wygrała 1:0).


Reklama


Berg, choć ma na koncie 274 występy w Premier League, nieczęsto przypomina się w mediach. Do tej pory kojarzy się go przede wszystkim jako faceta, który wygrał LM w barwach United oraz gościa „związanego z Blackburn”. To właśnie z Blackburn pochodzą zresztą najświeższe i najbardziej wartościowe doniesienia pod kątem jego pracy w Legii. Nawet dotyczące samego przyjęcia propozycji z Warszawy… Przed podjęciem pracy w Blackburn, Berg, ceniony komentator i ekspert, przekonywał bowiem, że jedynie szaleniec mógłby przystać na propozycję angielskiego klubu. Fatalna sytuacja, beznadziejni piłkarze, trudni właściciele – Berg wyjątkowo barwnie opisywał powody, dla których robota w Blackburn miała pozostać gorącym krzesłem dla najtwardszych i najbardziej brawurowych śmiałków.



Cóż, kilka tygodni później siedział już wygodnie za biurkiem w klubie, w którym spędził wcześniej osiem sezonów, jako piłkarz. Wątek Blackburn wypada zresztą pociągnąć dalej, przydarzyły się tam bowiem jeszcze dwie, dość ważne i istotne z punktu widzenia polskich kibiców, sytuacje, opisujące niejako, kim jest Berg. Numer jeden – imprezka zorganizowana rok temu przez klub. Piłkarze, właściciele, sztab szkoleniowy. Sytuacja w tabeli? Coś jak Zagłębie Lubin, podczas czeskich wojaży zawodników „Miedziowych”. Jedno zwycięstwo w dziewięciu meczach. Atmosfera jednak – zamiast stypy – przypominała karnawał w Rio, co nie do końca podobało się Bergowi. Zniósł jakoś śpiewy, zniósł wejście na scenę i świąteczne wygibasy, ale gdy próbowano przebrać go za Michaela Jacksona – z hukiem opuścił pomieszczenie. Z jednej strony – profesjonalista, z zasadami. Z drugiej – zarzucano mu sztywniactwo i nieco przesadny perfekcjonizm. Zresztą, formalne podejście do zawodu pokazał już kilkanaście dni później, gdy najpierw wyleciał z klubu, a następnie… wstąpił z nim na drogę sądową. Berg nie dostał bowiem należnej mu odprawy, co uznał za skandal i rażącą niesprawiedliwość ze strony indyjskich właścicieli klubu. Efekt? Pięćdziesiąt siedem dni pracy w Blackburn okazało się być zwycięstwem na loterii i jednym z bardziej dochodowych biznesów w życiu norweskiego trenera. Berg decyzją sądu otrzymał zaległą odprawę i rekompensatę w wysokości… 2,25 miliona funtów. Można więc zgadywać, że do Legii nie przychodzi dla pieniędzy, lecz po to, by nadać tempa swojej szkoleniowej karierze.



Bogaty, niezależny, uczciwy, zdyscyplinowany i profesjonalny. Co poza tym? Do największych zalet należy z pewnością współpraca z Sir Aleksem Fergusonem, lata spędzone w klubach rządzących w Anglii, praktyczna wiedza wyniesiona z treningów z największymi fachowcami w tym zawodzie. Jak przekłada się to na jego dotychczasowe wyniki? Jeszcze kilka miesięcy temu spekulowano o objęciu posady w Kilmarnock, lub w Millwall, ostatecznie jednak Berg pozostał doradcą Norwich, gdzie pełnił rolę skauta. Wcześniej jednak – poza niespełna dwumiesięczną karuzelą w Blackburn – prowadził na poważnie dwa norweskie kluby z takim sobie bilansem. Lyn Oslo – 45% zwycięstw (nieźle), Lillestrom – dolna połówka tabeli, bez jakiejkolwiek rewelacji. 



Nadzieje na przyszłość? Cóż, to może być ktoś w stylu Petrescu, ceniony, wręcz legendarny w swoim kraju obrońca, która uczył się fachu w ostrej szkole angielskiego futbolu lat dziewięćdziesiątych. Ale być kimś takim nie musi. Tak naprawdę to dzisiaj strzał w ciemno, szkoleniowa zagadka. Czasami jednak ryzyko się opłaca. Z tego co wiemy, Legia zasięgnęła opinii u wielu postaci, rozmawiano nawet z Fergusonem i Hodgsonem, którzy wystawili Bergowi jak najlepszą opinię.

Najnowsze

Anglia

Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie

Maciej Piętak
0
Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama