Wydawałoby się, że polska Ekstraklasa w końcu zmierza w stronę normalności. Napastnicy zaczęli strzelać mnóstwo goli, a środkowi pomocnicy asystować na potęgę. Dziś jednak postanowiliśmy przyjrzeć się najlepiej dośrodkowującym zawodnikom ligi. Mogło się wydawać, że najlepszych w tej dziedzinie znajdziemy wśród skrzydłowych. W końcu to oni zazwyczaj przebywają w bocznych sterach boiska i statystycznie najczęściej centrują w pole karne. Nic bardziej mylnego. Nie wiemy jaka jest charakterystyczna cecha bocznych pomocników występujących w Ekstraklasie, ale z pewnością nie jest to precyzyjne dorzucenie piłki, takie „na nos”. Zapraszamy do przeglądu najlepszych przyjaciół ekstraklasowych dziewiątek.
TOMASZ BRZYSKI
Można powiedzieć, że lewy obrońca Legii swoimi dośrodkowaniami przysporzył wojskowym sporo wstydu. Gdyby nie kapitalna centra na głowę Dwaliszwilego w beznadziejnym meczu w Molde, nie byłoby kompromitacji w fazie grupowej Ligi Europy. Z drugiej strony, dzięki dośrodkowaniu z ostatniego meczu na Cyprze (oraz poprawce z rzutu wolnego) Legia nie została najgorszą drużyną w historii rozgrywek. Na krajowym podwórku również uratował mistrzowi Polski mnóstwo punktów, łącznie zaliczając dziewięć asyst – najwięcej w lidze. W aspekcie dośrodkowań Brzyski jest z pewnością godnym następcą Tomasza Kiełbowicza, uznawanego niegdyś za najlepiej ułożoną stopę w Legii.
PAWEŁ GOLAŁƒSKI
Nieczęsto się zdarza, żeby w linii obrony polskiego klubu występował gracz z takimi umiejętnościami technicznymi. Ukoronowaniem umiejętności Golańskiego, prawdziwą malinką, była centra na głowę Jacka Kiełba w meczu z Widzewem – przemyślana, mięciutka podcinka na dalszy słupek. Oprócz tego dośrodkowania prawego obrońcy Korony są powtarzalne, co w naszej lidze stanowi wyjątkową rzadkość. W ostatnim meczu z Podbeskidziem zagrał dwie identyczne centry na krótki słupek – po pierwszej akcję sfinalizował Korzym, po drugiej Pawela, co pokazuje, że to nie wykończenie było tu kluczowe. Trener Pacheta, nie chcąc marnować potencjału ofensywnego byłego gracza Steauy, w kilku meczach przesunął go na prawą pomoc. W sumie Golański w rundzie jesiennej zanotował sześć asyst – wszystkie po wysokich dośrodkowaniach spoza pola karnego.
DANI QUINTANA
W „Weszło z butami” jego nazwisko najczęściej wymienia się przy pytaniu o największego technika. Lewą nogą potrafi zrobić wszystko, na jego zagrania patrzy się z ogromną przyjemnością. Piłki zagrywa bez nadmiernej siły, większą wagę przykłada do rotacji oraz odpowiedniej paraboli lotu. To chyba najbardziej elegancki piłkarz naszej Ekstraklasy. Głównie dzięki Hiszpanowi Jagiellonia zaliczyła tak udany finisz rundy jesiennej. W trzech ostatnich meczach dośrodkowania Quintany kończyły się golem dla ekipy z Białegostoku, co w sumie zaowocowało siedmioma punktami. W odróżnieniu od większości piłkarzy z tego rankingu, centry wcale nie są najsilniejszą stroną Quintany. Jeszcze lepiej radzi sobie w rozegraniu oraz posyłaniu prostopadłych piłek z głębi pola. Hiszpan, na tle swoich własnych umiejętności, wcale nie dośrodkowuje na najwyższym poziomie. Nie zmienia to faktu, że w naszej Ekstraklasie należy do ścisłej czołówki.
FILIP STARZYŁƒSKI
Dośrodkowania ze stałych fragmentów gry to z pewnością jedna z cech, którą polski Figo nawiązuje do portugalskiego. Pomocnik Ruchu zrobił niesamowity postęp w 2013 roku, który prawdopodobnie zaowocuje szansą od Adama Nawałki. Starzyński wydaje się być symbolem przemiany Ruchu w rundzie jesiennej. Wraz z przyjściem trenera Kociana złapał drugi oddech, a faulowanie niebieskich pod własną bramką znów stało się dla rywali piekielnie niebezpieczne. Tylko w dwóch ostatnich meczach dośrodkowania Starzyńskiego warte były cztery punkty. Dzięki nim Ruch nie musi tłumaczyć się z obecności w grupie spadkowej, natomiast Kocian zewsząd zbiera pochwały za fantastyczny wynik punktowy.
PIOTR GRZELCZAK
W przeciwieństwie do innych graczy z tej listy, dośrodkowania napastnika Lechii nie przełożyły się na pokaźną liczbę asyst. I nic dziwnego, bo Grzelczak zazwyczaj ma za zadanie wykańczanie sytuacji, nie ich kreowanie. Napastnik Lechii ma cechy typowe dla skrzydłowego z prawdziwego zdarzenia – silne i precyzyjne dośrodkowanie oraz umiejętność zamknięcia akcji czystym strzałem z woleja. W tym kontekście szkoda, że porusza się po boisku niczym wóz z węglem. Gdyby był szybszy i zwrotniejszy, z pewnością byłby topowym bocznym pomocnikiem w kraju. Póki co nikt nie znalazł mu pozycji, na której mógłby optymalnie wykorzystać swoje umiejętności. Nie mamy nawet pewności, czy taka pozycja w ogóle istnieje.
GERGO LOVRENCSICS
Jedyny klasyczny skrzydłowy w tym towarzystwie. W swoich strzałach i dośrodkowaniach Węgier łączy siłę z precyzją, co w naszej Ekstraklasie jest zupełnie niespotykane. Początek rundy miał dosyć niemrawy, na dobre przełamał się dopiero pod koniec września. W przeciągu jednego tygodnia zaliczył dwie kluczowe asysty do Łukasza Teodorczyka. Z Piastem perfekcyjnie zacentrował lewą nogą, z Widzewem dorzucił z prawej. Rundę jesienną Lovrencsics zakończył z sześcioma asystami. Liczba ta byłaby zdecydowanie bardziej okazała, gdyby w kadrze pierwszego zespołu Lecha figurował chociaż jeden porządny napastnik.
TOMASZ PODGÓRSKI
Jeśli brać pod uwagę wszystkie aspekty gry w piłkę nożną – jeden ze słabszych w całym zestawieniu. Dla piłkarzy pokroju Podgórskiego aż chciałoby się zmienić przepisy i wprowadzić znaną z siatkówki zmianę powrotną. Pomocnik Piasta pojawiałby się na boisku tylko przy stałych fragmentach gry, po czym szybko wracałby na ławkę. Kapitan gliwiczan zaliczył w minionej rundzie pięć asyst i jedno kluczowe podanie, wszystko po zagraniach ze stojącej piłki. Przynajmniej dwa razy tyle mógłby do tego dołożyć, gdyby klubowi partnerzy byli skuteczniejsi. Tak czy inaczej, Podgórski niepodważalnie należy do czołówki polskich dośrodkowujących. Gdyby równie dużo potrafił zrobić z piłką znajdującą się w ruchu, już dawno wyrósłby ponad naszą ligę. A tak musi zadowolić się statusem ligowego średnika i liczyć się z upokorzeniami, jak ławka rezerwowych w prestiżowym meczu z Legią.
PIOTR PETASZ
29-latek z bydgoskiego beniaminka w tym sezonie zadebiutował w Ekstraklasie. Łącznie na boisku spędził 383 minuty, podczas których aż pięć dośrodkowań zakończyło się golem dla Zawiszy. Daje to fantastyczną średnią – jedna asysta na niecałe 77 minut gry – zdecydowanie najlepszy wynik w polskiej lidze. Największy wpływ na ten bilans miał perfekcyjny mecz z Piastem, w którym cztery stałe fragmenty gry zamienił na gola i trzy asysty. Jednak żeby za bardzo nie słodzić – trochę przypomina nam Podgórskiego, który jest na najlepszej drodze ku temu, by stać się wyłącznie piłkarzem „zadaniowym”. Największe zagrożenie stwarza uderzając stojącą piłkę, w akcji jego atuty nie są już tak widoczne
MILOS KOSANOVIĆ
Kiedy mierzący 191 cm wzrostu, silny i bramkostrzelny środkowy obrońca bierze się za wybijanie rzutów rożnych – wiedz, że coś się dzieje. Kosanović ma bardzo dobrze ułożoną lewą nogę, dzięki czemu potrafi silnie i precyzyjnie dośrodkować w pole karne. Jego statystyka asyst nie jest imponująca, co najpewniej ma związek z pozycją, na której gra. Widzimy tu podobny problem, jak u Piotra Grzelczaka – jego atuty ciężko wykorzystać grając daleko od bocznych stref boiska. Z takim uderzeniem na bramkę i dośrodkowaniem chętnie zobaczylibyśmy Kosanovicia bliżej bramki rywala.
BARRY DOUGLAS
Kiedy przed sezonem poznański Lech robił podchody pod Douglasa i Ojamę, podział ról wydawał się oczywisty. Jeden miał harować na boisku i zabezpieczać tyły, drugi czarować z przodu. Ł»ycie pokazało, że atuty ofensywne Szkota są porównywalne i nie wydaje nam się, by ktokolwiek w Poznaniu płakał po Estończyku. Tym bardziej, że Douglas to jedna z najlepszych lewych nóg w lidze, a w dodatku piłkarz uniwersalny. Z dobrej strony pokazywał się grając na lewej pomocy i na środku obrony. Gdyby nie kontuzja z początku sezonu i ciągła rotacja pozycji – jego statystyki wyglądałyby zdecydowanie bardziej okazale.
ŁUKASZ GARGUŁA
Garguła przeżywa w tym sezonie drugą młodość. Odzyskał błysk, który poprzednio widać było przed laty w Bełchatowie. Lepiej wygląda fizycznie i wreszcie uwierzył w siebie, co przełożyło się na sześć strzelonych goli i siedem asyst. Z miejsca wskoczył również do czołówki najlepiej dośrodkowujących piłkarzy w kraju. W Wiśle wykonuje większość stałych fragmentów gry, po których coraz częściej piłka wpada do siatki. Obok Sebastiana Mili najlepiej w całej lidze dorzuca piłkę z 30-40 metra boiska. Po takich, z pozoru niegroźnych, stałych fragmentach Wisła obejmowała prowadzenie w meczach z Ruchem Chorzów i Koroną Kielce.
Fot. FotoPyK