Filmowa historia z bukmacherem w tle, czyli jak bośniacki obrońca został groźnym napastnikiem

redakcja

Autor:redakcja

18 grudnia 2013, 16:51 • 2 min czytania

Niedziela, późny wieczór. My wtedy wciąż emocjonowaliśmy się bardzo przyzwoitym, jak na nasze warunki, meczem Legia – Cracovia. Kilka godzin potem, bośniaccy policjanci z okolic Bijeljiny pozazdrościli niespodziewanego hat-tricka Michałowi Kucharczykowi. Aresztowali trzech rzezimieszków, którzy dopuścili się w jednym z punktów bukmacherskich rozboju. Ale wcale nie z procą w ręku i z końskim łbem jak w Harlem Shake`u, na żarty. Pistolety, kominiatki – niczym w amerykańskich filmach sensacyjnych. Zresztą rzeczona sensacja też była, gdy okazało się, kto połakomił się na równowartość rąbniętych z kasy 1300 euro. Poznajcie 28-letniego lewego obrońcę FK Mladost, Vladimira Markovicia i jego dwóch młodszych kumpli…
Alkohol, wieczór kawalerski kumpla i jakoś samo tak wyszło? Nic z tych rzeczy! To była przemyślana decyzja, choć słowo w jakikolwiek sposób związane z myśleniem nie jest może akurat najbardziej fortunnym określeniem. Przy okazji kilkugodzinnych przesłuchań, zatrzymani zgodnie przyznali się również do bardzo podobnego numeru, z 11 września tego roku, kiedy to przytulili połowę niedzielnego łupu, tyle że od innego bukmachera. Scenariusz ten sam: zamaskowani, z bronią (gazową, co wykazała rewizja w domach sprawców), no i straszonko. Mają buki w Polsce spore szczęście, że Marković – obieżyświat dużej klasy – podróżując między Bośnią, Serbią, Macedonią, Węgrami i Albanią (przegonili go ze Skenderbeu Korcze na dwa miesiące przed zatrudnieniem Stanislava Levy`ego), nigdy nie zagościł nad Wisłą.

Filmowa historia z bukmacherem w tle, czyli jak bośniacki obrońca został groźnym napastnikiem
Reklama

W ramach ciekawostki, która wiernie zobrazuje nam portret psychologiczny napastnika – bo z uwagi na kłopoty z prawem, boiskowa pozycja schodzi na dalszy plan – sięgnijmy jeszcze po anegdotkę, tym razem z chorwackich mediów. Otóż, w marcu tego roku, Marković wraz z Zoranem Brkoviciem, kumplem z drużyny, został zawieszony przez swojego ówczesnego pracodawcę, Celik Zenica. Powód? Problemy dyscyplinarne, szeroko pojęty nieprofesjonalizm. Po miesiącu obaj dali się złapać oddziałowi specjalnemu na zamkniętej imprezie w nocnym klubie, którą wyprawiała lokalna grupa przestępcza, trudniąca się na co dzień handlem narkotykami.

Marković prawie wszędzie siedział na ławie. Wiele wskazuje na to, że w tym przypadku posiedzi dłużej niż by się spodziewał…

Reklama

Najnowsze

Anglia

Maresca potwierdza. Zawodnicy Chelsea wracają po kontuzjach

Braian Wilma
0
Maresca potwierdza. Zawodnicy Chelsea wracają po kontuzjach
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama