Urban już w świątecznej atmosferze. Dwa puste miejsca na ławce dla „nieznajomych”, nie dla akademii…

redakcja

Autor:redakcja

15 grudnia 2013, 23:50 • 2 min czytania

Pamiętacie, o kim przed samym startem sezonu mówiło się, że ma najszerszą kadrę i może wystawiać dwie jedenastki, w zależności od formy piłkarzy albo wręcz kaprysu trenera? Dokładnie 34 bitwy później, rannych jest jednak tylu, że – jak twierdził na przedmeczowym briefingu Jan Urban – na Cracovię zostało mu 14 zawodników. Ostatecznie odratowano jeszcze dwóch – Ojamę i Radovicia. Mimo takich kłopotów kadrowych, które z tygodnia na tydzień były coraz poważniejsze, stając przed wyborem: albo dwa puste miejsca, albo dwóch najlepszych z rezerw, trener wybrał opcję numer jeden.
Wysłał tym samym wychowankom akademii, którzy w liczbie pięciu sztuk trenowali w tygodniu z pierwszym zespołem, czytelny sygnał. „Jeszcze nie teraz”, a „być może nigdy”. Oczywiście dalecy jesteśmy od tego, by twierdzić, że Urban chciał w ten sposób zaszkodzić samemu sobie. Przeciwnie – zakładamy wariant, że te dwa puste krzesełka to jego własny apel o wzmocnienia, jakimi niekoniecznie muszą być posiłki z rezerw. Manifest, nic więcej. Zresztą niech będzie to choćby przedświąteczna gorączka, z rozpędu dwa, a nie jedno nakrycie więcej dla ewentualnego gościa. Ma prawo. On decyduje i on później ze swoich decyzji zostanie rozliczony.

Urban już w świątecznej atmosferze. Dwa puste miejsca na ławce dla „nieznajomych”, nie dla akademii…
Reklama

Z Cracovią wygrał 4:1, z najkrótszą ławką w tym sezonie. Czyli się obronił – ktoś powie. To prawda, jego racja jest na wierzchu. Tyle tylko, że aż kusi, by zadać pytanie: kiedy, jeśli nie prowadząc dwiema bądź trzema golami, dać się pokazać debiutantom? Może właśnie dlatego warto było ich mieć w zasięgu wzroku, a nie na trybunach? Czterech mistrzów Polski juniorów starszych z czerwca (Misiak, Kalinkowski – obaj `94, Tomasiewicz, Bartczak – obaj `96) oraz 20-letni środkowy obrońca Bogusławski). Niekoniecznie więc byle szrot z osiedla, ale ci rzekomo najzdolniejsi. Jedni z najzdolniejszych w Polsce.

Pamiętajmy, że mówimy o Urbanie. O trenerze, który wybił się na tym, że tę młodzież wprowadzał, a nie tylko o tym głośno mówił, dlatego, że tak wypada. Gdyby zsumować to, jak postrzegany jest trener Legii i cała warszawska akademia, wynik nijak nie miałby żadnego przełożenia na rzeczywistość. Podobno są dobrzy, jednak nie na tyle, by wygrać rywalizację z pustymi krzesełkami.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama