Matsui, czyli przykład, jak daleko można zajechać na opinii

redakcja

Autor:redakcja

15 grudnia 2013, 22:53 • 3 min czytania

Canal+ pokazał swoją jedenastkę jesieni w polskiej ekstraklasie i kamień spadł nam z serca – była bardzo logiczna. A kamień spadł dlatego, że w tej samej stacji kilka godzin wcześniej Krzysztof Przytuła stwierdził, iż jego zdaniem Daisuke Matsui to w tym sezonie najlepszy zawodnik ekstraklasy. Na szczęście w jedenastce całej redakcji się nie znalazł.
Nad Przytułą nie będziemy się już znęcać, bo to nudne. Weźmiemy jednak na celownik Matsuiego, który cieszy się w naszym kraju niezwykłą reputacją, natomiast naszym zdaniem przede wszystkim jedzie na opinii. Oczywiście nie jest to zły piłkarz, technicznie jest nawet bardzo dobry, natomiast ewidentnie jest to dla nas zawodnik, dla którego miejsca nie szukalibyśmy w kategorii „najlepszy”, ale „najbardziej przeceniany”. Więcej się mówi o jego świetnych występach, niż one rzeczywiście świetne są.

Matsui, czyli przykład, jak daleko można zajechać na opinii
Reklama

Uściślijmy – nie jest zły, dodaje tej lidze kolorytu i nie zaniża poziomu. Natomiast nie jest aż tak dobry, jak się o nim mówi. Przytuła zrobił z niego najlepszego piłkarza sezonu i żałował, że Matsui w pewnym momencie doznał kontuzji. A teraz fakty:

1. Daisuke Matsui strzelił w tym sezonie dwa gole „z gry”. Oba w meczu pierwszej kolejki, z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Oddał wtedy tak naprawdę dwa kiepskie strzały, ale na bramce gości stał debiutujący w lidze Rybansky i przepuścił dwie szmaty. Wniosek: przez te wszystkie miesiące nie odpalił ani jednej torpedy, po której bramkarzowi opadłyby ręce, a kibicom szczęki.
2. Od tamtej pory – czyli od 22 lipca – Matsui „z gry” nie strzelił ani jednego gola. Dorzucił dwa trafienia z rzutów karnych, w niedawnym meczu z Legią. Zanotował też dwie asysty i dwa kluczowe podania.
3. Średnia not Matsuiego u nas przed tą kolejką wynosiła 4,27. Wyższą miał Piotr Wiśniewski. Ponadto Wiśniewski strzelił trzy gole z gry, zanotował trzy asysty i aż cztery kluczowe podania. Jest więc lepszy w każdym z tych elementów.
4. Trudno mówić, by kontuzja jakoś znacząco wpłynęła na dorobek Matsuiego. Opuścił zaledwie trzy kolejki. Oznacza to, że jest w gronie najczęściej grających zawodników Lechii.

Reklama

Mówimy więc o ofensywnym pomocniku, który wygenerował dwa gole „z gry” (jeszcze w lipcu), dwie asysty i dwa kluczowe podania. Cieszy się za to opinią zawodnika, który tę ligę przerasta. O dziwo, nie mówi się tak na przykład o Nakoulmie, który strzelił dziewięć goli (wszystkie z gry) i dodał do tego sześć asyst. Przecież to nieporównywalne statystyki! Od Matsuiego to w tej lidze jest ze trzydziestu bardziej efektywnych zawodników, przy czym najbardziej jaskrawe przykłady to Quintana, Garguła, Lovrencsics czy Akahoshi.

Matsui to niestety na dziś przykład tego, jak można oczarować ludzi i później… nic nie robić. Niektórzy wyjątkowo bezrefleksyjnie niektórzy oglądają mecze. Akcje Nakoulmy, strzały Lovrencsicsa czy dorzuty Garguły przełożyły się na miejsce ich drużyn w czubie tabeli. Na przełożyły się asysty i gole Japończyka? Jako że było ich tak niewiele – na dziesiątą lokatę w ekstraklasie. Trochę słabo.


Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama