To nie są historie rodem z ostatniej strony angielskiego tabloidu, żadne transfery gatunku Wawrzyniaka do Juve albo Ł»urawskiego do Barcy. Już prędzej nadaje się analogia z Markiem Citką, gdzie wystarczyło złożyć podpis, wsiąść w samolot, a w szatni czekała już koszulka „CITKO 6”. Jak przywitaliby Polaka Roy Keane, Zinedine Zidane, Christophe Dugarry oraz Alan Shearer? Nie śmiejcie się, badamy właśnie przecież alternatywną historię ligi angielskiej, a niewiele brakowało, by właśnie taką paczkę zebrało do kupy Blackburn.
10. Michael Laudrup do Liverpoolu
Liverpool na Laudrupa zastawiał sieci dwukrotnie. Za pierwszym razem przegrał wyścig z Juventusem, ale tylko i wyłącznie na własne życzenie. Laudrup podpisał już nawet trzyletni kontrakt, ale wtedy „The Reds” zaczęli mieszać, kombinować, nalegać na przedłużenie. To wszystko sprawiło, że ostatecznie umowa posłużyła za podpałkę w kominku, a zawodnik wybrał propozycję ekipy z Turynu. Z którego zresztą Anglicy również próbowali go wyciągnąć, co szczególnie nie może dziwić, skoro i sam piłkarz palił się do gry na Anfield. – Liverpoolowi kibicowałem jeszcze jako dzieciak. Oglądałem ich mecze w duńskiej telewizji kiedy się tylko dało, uwielbiałem ten zespół, a także atmosferę trybun – przekonywał sam Laudrup. Owszem, „The Reds” w latach 80-tych do frajerów się nie zaliczali, ale zasilenie składu jednym z najwybitniejszych playmakerów w historii futbolu jeszcze nikomu nie zaszkodziło.
9. Matt Le Tissier z Southampton do Tottenhamu
Gdy myślimy o zawodnikach, którzy całą karierę spędzili w jednym klubie, momentalnie przychodzi nam do głowy Maldini. Ale w Anglii zaraz dodają drugi słynny przykład, a mianowicie Matta Le Tissiera, który nigdy nie opuścił ekipy „Świętych”. W 1990 roku Tottenham był jednak bardzo zdeterminowany, sam Le Tisser miał nawet złożyć już stosowne autografy pod odpowiednimi dokumentami. Tylko po to jednak, by później zmienić zdanie i podrzeć umowę. Podobno kluczowa okazała się opinia jego narzeczonej, której nie chciało się przeprowadzać do Londynu. I tak na zawsze Le Tissier pozostał graczem, który nie zasmakował gry w wielkim klubie, choć miał ku temu wszelkie predyspozycje. Sztandarowy piłkarski przykład „wielkiej ryby w małym stawie”.
8. Roy Keane z Nottingham Forest do Blackburn
– Nikt nie rozwija się szybciej, niż Keane. To będzie wielki piłkarz – przekonywał w 1993 Brian Clough, trener Nottingham. Nikomu zresztą siłą do głów takiej opinii nie trzeba było wbijać, Irlandczyka ceniono w całej lidze. Na tyle, by Blackburn zdecydował się wyłożyć za niego cztery miliony funtów. Wszystko było już dogadane, ręce zostały uściśnięte, do wykonania została tylko papierkowa robota. Był jednak piątek i gdy Kenny Dalglish, opiekun Blackburn, udał się z Keanem do biur na Ewood Park, nie zastał tam prawie nikogo. Sprawa została zablokowana do poniedziałku. W sobotę jednak piłkarz dostał telefon od Alexa Fergusona, wraz z zaproszeniem na obiad. Nie wiemy czym wówczas raczyli się panowie, ale wiadomo natomiast, że Ferguson oczarował Keane`a swoją wizją. – Polubiłem go od razu. Wyglądał na charyzmatycznego, fajnego faceta, który jest głodny sukcesów. Podobało mi się to, jeszcze tego samego dnia skasowałem temat Blackburn – wspominał po latach Roy. Dalglish nie był zachwycony, o czym dowiadujemy się z jego biografii: – Kurwa, człowieku, co ty robisz? Przecież już wszystko uzgodniliśmy. Nie możesz teraz się wycofać. Nikt nie robi takich rzeczy, a już na pewno nie mi. Tak łatwo się z tego nie wykręcisz.
7. Cristiano Ronaldo ze Sportingu do Arsenalu
Na nastoletniego Ronaldo polowało pół Europy, ale to „Kanonierzy” mieli zgarnąć pełną pulę. Trenował na Highbury przez tydzień, dostał już gotową koszulkę z numerem 9 i nazwiskiem na plecach. Ponownie jednak, tak jak z Keanem, zawodnika w ostatniej chwili przechwycił Manchaster. We wszystko wmieszał się Carlos Queiroz, a że dobrze znał Ronaldo ze Sportingu, tym łatwiej było mu przekonać rodaka, że United to lepsze miejsce do rozwoju. – Takie jest życie. Czasem dajesz z siebie wszystko, robisz co tylko możesz, ale ktoś jest po prostu lepszy, silniejszy. To się musi od czasu do czasu zdarzać – po latach wspominał fiasko transferu Wenger.
6. Paul Gascoigne z Newcastle do Man Utd
Gdy „Gazza” został wybrany młodzieżowcem roku w Anglii za 1987 rok, nie było w lidze klubu, który nie chciałby rozwinąć przed nim czerwonego dywanu prowadzącego prosto do szatni. Wydawało się, że górą będzie Ferguson, bo Gascoigne zgodził się już na transfer, uzgodnił warunki, klepnięcie dokumentów miało być kwestią godzin. Ale rzutem na taśmę Sir Aleksa przechytrzył Terry Venables i jego „Spurs”, a wszystko za sprawą zawrotnej jak na tamte czasy kwoty 2,3 miliona funtów, ówczesnego rekordu na Wyspach. – Sir Alex powiedział mi kiedyś, że nie ściągnięcie mnie wtedy na Old Trafford było jedną z jego największych porażek w karierze. Ale ja mogę powiedzieć tak samo, zrobiłem błąd nie idąc do United. Dziś moja półka z trofeami byłaby o wiele dłuższa – przyznaje Gascoigne. Kto wie, może gdyby trafił pod skrzydła Fergusona, również charakter miałby bardziej poukładany i teraz nie miałby aż tak wielu pozaboiskowych kłopotów?
5. Kenny Dalglish do West Hamu
Libor Pala na pewno dogadałby się z Ronem Greenwoodem, szefem „Młotów” z końca lat 70-tych. Pala chciał samych wysokich piłkarzy, a Greenwood uznał, że młody talent, który świetnie prezentował się na testach, nie pasuje mu do koncepcji bo jest za słaby fizycznie. Nie przyda się, bo nie rozbije nikomu nosa, nie przepchnie obrońców, nie wygląda jak szafa trzydrzwiowa. Strata West Hamu okazała się korzyścią Celticu, który nie bał się postawić na Dalglisha. Celtic pod jego rządami zdobył trzy mistrzostwa Szkocji, a zawodnik później przeniósł się do Liverpoolu, gdzie został legendą. „Młoty” w tym czasie tłukły się w środku tabeli na tyle nieprzekonująco, że w końcu wyleciał i sam Greenwood.
4. Zinedine Zidane z Bordeaux do Premiership
– Po co nam Zidane, skoro jest Tim Sherwood? – Takim hasłem storpedował transfer przyszłej legendy futbolu prezes Blackburn, Jack Walker. Wypowiedziane przez niego zdanie to już legenda, trafiająca na wszystkie listy najważniejszych piłkarskich cytatów, a nawet na t-shirty. Dalglish był z siebie dumny, że udało mu się namówić Zizou do spółki z Dugarrym na przejście do Blackburn, decyzja Walkera go zdruzgotała. Gdyby sprawy potoczyły się nieco inaczej, prowadzony przez niego klub mógłby mieć środek pomocy złożony z Roya Keane`a i Zidane`a. Sam Sherwood po latach powiedział, że nie powinno się go nawet umieszczać w jednym zdaniu obok legendarnego Francuza. Zresztą, Zizou oferowano również Newcastle w 1996. Tamtejsi oficjele obejrzeli go i uznali, że jest za słaby, a pamiętajmy, że „Sroki” grały wtedy w drugiej lidze. Trzy miesiące po nieszczęsnej wizycie skautów Newcastle we Francji, Zidane przeszedł do Juve.
3. Alan Shearer do Man Utd
Dla Fergusona ściągnięcie Shearera pozostało niespełnionym marzeniem. Piłkarz zaparł się i odmówił Sir Alexowi dwa razy. Najpierw Shearer miał stworzyć duet napastników razem z Cantoną, ale ostatecznie Anglik wolał Blackburn. Później Fergie ponowił propozycję nie do odrzucenia, ale gwiazdor postanowił grać dla klubu, któremu kibicował od dziecka, czyli Newcastle. Jego kariera byłaby nieporównywalnie okazalsza, gdyby zgodził się na przejście do United, bo ze „Srokami” delikatnie mówiąc za wiele nie osiągnął. – Oczywiście, Old Trafford było kuszącym kierunkiem, ale nie żałuję swoich decyzji. Miałem wspaniały okres w Blackburn, gdzie zdobyliśmy mistrzostwo, a potem mogłem realizować dziecięce marzenia, co tydzień przywdziewając barwy „Srok” – wspomina Shearer.
2. Eric Cantona z Nimes do Sheffield Wednesday
Przeprowadzka Cantony na Wyspy Brytyjskie zaczęła się od Sheffield. Eric dostał zaproszenie na tygodniowe testy, zgodził się na nie, zagrał nawet jeden mecz dla Wednesday. Problem w tym, że starcie rozegrano na hali, ówczesny trener Trevor Francis nalegał więc, by Cantona pozostał w klubie jeszcze przez siedem dni, bo chciał go sprawdzić również na trawie. Jak się łatwo domyślić, Cantona uznał, że dwa tygodnie testów są poniżej jego godności, już tydzień był wielką łaską z jego strony. Błędu nie zamierzało zrobić Leeds, więc postawiło na Francuza od ręki, a ten odwdzięczył się wydatną pomocą w zdobyciu tytułu.
1. Diego Maradona z Argentinos Juniors do Sheffield United
Harry Haslam, ówczesny menadżer United, chyba sam nie spodziewał się, jaki diament przyjdzie mu zobaczyć podczas wizyty w Argentynie. Od razu postanowił, że zrobi wszystko, byleby tylko siedemnastoletni Maradona przeniósł się do Sheffield. Diego nie narzekał, podobała mu się wizja wyjazdu na stary kontynent, Anglia wydawała się sensownym ruchem. Nie przeszkadzał mu nawet fakt, że chcący go klub gra w drugiej lidze, a szatnię przyjdzie mu dzielić z takimi wirtuozami jak Steve Finnieston czy też John Cutbush. Uzgodniono kwotę transferu na 200 tysięcy funtów, ale włodarze Sheffield nie zdecydowali się na głębsze sięgnięcie do kieszeni i ostatecznie Haslam wrócił z Argentyny z Alexem Sabellą, który kosztował 160 tysięcy funtów. Ten na wiele się nie przydał, bo Sheffield w przeciągu dwóch lat spadło aż do czwartej ligi. Najsłynniejsze 40 tysięcy funtów w historii piłki?









