„To ostatnia niedziela, dzisiaj się rozstaniemy, dzisiaj się rozejdziemy…” – nucą piłkarze, uśmiechając się do biletów lotniczych i sms-ując do domu, żeby małżonki nie zapomniały spakować kąpielówek i kremu do opalania. Kibice marzą o przedświątecznej „kolejce cudów” i obstawiają na przekór samym sobie, pan przewodniczący Przesmycki bąka coś o powrocie sędziego Siejewicza, a Komisja Ligi zastanawia się, czy z okazji świąt anulować wszystkie żółte i czerwone kartki, czy może jednak zastosować promocję ograniczoną terytorialnie? Jeszcze tylko osiem meczów, 720 minut plus sędziowskie dodatki, trzy programy podsumowujące i… I co? Co tu robić przez dwa zimowe miesiące?
13 grudnia, piątek
Jagiellonia Białystok – Widzew Łódź (godz. 18:00)
Mecz w Białymstoku, więc Dani Quintana już na starcie na +10 do siły i +20 do energii, a Widzew minus 10 w obu kategoriach, bo droga była długa i niebezpieczna, a na Podlasiu jest o parę stopni mniej niż w Łodzi. Jagiellonia jest zdecydowanym faworytem, Widzew jest bywa ambitny, ale szanse na wywiezienie z Białegostoku choćby punktu ma bardziej mizerne niż obronę. Gwiżdże pan sędzia Frankowski – równie zmarznięty bo z Torunia też kawał drogi „i pełno zbójców na drodze”.
– Wzywam pana do zaprzestania naruszania dobrego imienia funkcjonariuszy Wydziału Ruchu Drogowego i informuję, że działanie takie zagrożone jest…
Ligowy byt Widzewa też jest zagrożony. Poważnie.
Zawisza Bydgoszcz – Lech Poznań (godz. 20:30)
Manuel Arboleda tradycyjnie będzie krzyczał przed meczem, Luis Henriquez tradycyjnie będzie padał i płakał w czasie meczu, Łukasz Teodorczyk tradycyjnie każdy kontakt z przeciwnikiem będzie kończył szczypnięciem, kuksańcem lub nadepnięciem, a Herold Goulon będzie się dziwił, czemu sędzia Gil odgwizdał rzut wolny i jaki Linetty, kiedy, gdzie, nic nie poczułem, panie sędzio! Łukasz Trałka będzie leżał i cierpiał, Bernardo Vasconselos będzie rozkładał ręce, a komentatorzy będą narzekali, że Masłowski skończył się na „Kill’em All”.
– Złośliwiec, przecież to może być dobry, szybki mecz. Może nawet mecz kolejki.
Ciiii… wiem, ale ile razy rozpędzę się w zachwytach, nadziejach i reklamowaniu, tyle razy piłkarze udowadniają, że jestem Jonasz i się nie znam.
14 grudnia. Sobota
Korona Kielce – Podbeskidzie Bielsko-Biała (godz. 15:30)
Mecz na szczycie dołu tabeli – wygrana daje w miarę spokojną zimę (a Koronie także podstawę do snów i marzeń o grupie „mistrzowskiej”), przegrana zostawia psychicznego garba, remis nie zadowala nikogo… więc jest najbardziej prawdopodobny. Wydarzeniem meczu będzie powitanie przez kielecką publiczność trenera Ojrzyńskiego, a ciekawym eksperymentem socjologicznym będzie obserwowanie, czy równie gorąco kibice Korony pożegnają dawnego trenera w razie wygranej Podbeskidzia.
– Mogłoby być – sprostowali kielczanie – >i>Obserwowanie mogłoby być ciekawym eksperymentem, ale…
Lista „ale” zaczyna się, oczywiście, od stałych fragmentów w wykonaniu Pawła Golańskiego.
Śląsk Wrocław – Piast Gliwice (godz. 18:00)
„Wczoraj z walizami gwiazdor – dzisiaj z worem jak słoikarz”… Oba kluby zaczynały sezon w europejskich pucharach, dziś oba nieco rozpaczliwie usiłują wdrapać się do grupy mistrzowskiej. Mecz „o sześć punktów” i o odzyskanie zaufania kibiców, a gwiżdże pan sędzia Pskit, więc Adam Kokoszka proszony jest o zachowanie spokoju i odsunięcie się od krawędzi peronu. Graczem meczu tradycyjnie zostanie Dalibor Stevanović, a bukmacherzy przyjmują zakłady, czy frekwencja przekroczy poziom Odry w Głogowie czy może Bugu we Włodawie.
Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk (godz. 20:30)
– Sprawdziliście prognozę? –niepokoił się trener Probierz – Będzie padać?
– Nie będzie, trenerze – uspokajali współpracownicy – Śliczna pogoda, wszystko w porządku.
– Jakie „w porządku”? – zirytował się szkoleniowiec – Dyżurne alibi nam ucieka.
– To może powiemy, że gramy młodzieżą?
– Już tyle razy mówiliśmy i za każdym razem nam wypominano, że inni też, nawet częściej – trener Probierz pochmurniał coraz bardziej – „Takie jest życie trenera” było… „to jest sport” było… kontuzje i kartki odpadają, bo Górnik ma więcej…
– To może by tak skorzystać z okazji i wygrać? – zapytał asystent i skulił się pod złymi spojrzeniami kolegów.
– A wiecie, że to jest ciekawa myśl? – ucieszył się trener Probierz – Z Legią wygraliśmy, to może i z Górnikiem się uda? Tylko mówiliście, że nie będzie padać…
15 grudnia, niedziela
Zagłębie Lubin – Ruch Chorzów (godz. 15:30)
– To ostatni mecz przed lubińską publicznością – informowała lubińska publiczność – Powinniście się sprężyć!
– To ostatni mecz przed lubińską publicznością – oddychała z ulgą część kadry – Potem publiczność może nam skoczyć.
– Oj, może, może… – kiwała głową lubińska publiczność – Na przykład na dach albo na bagażnik.
– To miało być śmieszne?
Ani przez moment. To jest smutne łamane przez durne, ale może mrozy, które przyszły ostatnio, ostudziły co bardziej gorące głowy i może w niedzielę, zobaczymy po prostu dobry mecz, w którym jednym będzie się chciało grać, drugim będzie się chciało dopingować, a wszelkie „ale” załatwią między sobą czasie wolnym od Ekstraklasy i niekoniecznie metodami jaskiniowymi.
Legia Warszawa – Cracovia (godz. 18:00)
Legioniści, opromienieni wiekopomnym zwycięstwem na Cypryjczykami, którym się już nie chciało, a które to zwycięstwo i tak niczego w tabeli nie zmieniło, przygotowują się do kolejnego boju, mającego opromienić ich jeszcze bardziej. Wnuki będą opowiadać, a siostrzeńcy układać pieśni o wygranej na Cracovią pozbawioną Nowaka i Boljevicia, a piłkarze będą mogli zawiesić sobie nad łóżkiem zbiór nagłówków: „Oto herosi, którzy zatrzymali Kitę”, „On pokonał Mateusza Ł»ytko!”, „Nie dał się Kusiowi i żyje! Przeczytaj koniecznie”, „Kim Kardashian – ależ ona ma ciało!”
– Ł»ehęproszęco?
Oj, w tym miejscu wisiał wcześniej artykuł o Adamie Marciniaku, ale bądźmy poważni, kto wieszałby sobie nad łóżkiem zdjęcie ligowego obrońcy?
– A dlaczego zakładasz, że Legia wygra z Cracovią?
Zakładam jedynie, że będzie chciała wygrać. Ba! Zakładam, że obie drużyny będą chciały wygrać, jestem albowiem, jak wiele razy wspominałem, człowiekiem naiwnym.
16 grudnia, poniedziałek
Wisła Kraków – Pogoń Szczecin (godz. 18:00)
– „Raz jeszcze skoczmy do wyłomu, przyjaciele” – zagrzewałâ€¦by swoich piłkarzy Franciszek Smuda, gdyby nie bał się, że jego piłkarze nie rozpoznają cytatu. Albo że rozpoznają i zaczną rzucać ironiczne uwagi o „heppi fiu, a nawet heppi fiu-fiu”. Ostatni jesienno-zimowy mecz na własnym stadionie wypadałoby wygrać, ale z Pogonią Szczecin? Przecież Pogoń…
– Pogoń ostatnie spotkanie wygrała w październiku – zwróciły uwagę statystyki – Od tego czasu zaliczyła dwie przegrane i cztery remisy, więc z kim wygrać, jeśli nie z nią?
Mecz prowadzi sędzia Jarzębak. Zamiłowanie pana przewodniczącego Przesmyckiego do żartów zaczyna być irytujące.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk, AJK

