Na radarze: Co z tym Visnakovsem i gdzie wiosną zagra Gostomski?

redakcja

Autor:redakcja

13 grudnia 2013, 09:42 • 2 min czytania

Jagiellonia – Widzew i Zawisza – Lech. Ostatni ligowy piątek w tym roku szału nie przynosi, ale jako że to już ostatki, postaramy się obejrzeć oba spotkania od deski do deski. Na radarze tym razem Eduards Visnakovs i Maciej Gostomski, czyli dwójka, która jesienią grała na tyle dobrze, że już za chwilę może zmienić klub. Poza tym przypomnijcie sobie, gdzie jeden i drugi byli rok temu. Podpowiadamy: nigdzie.

Na radarze: Co z tym Visnakovsem i gdzie wiosną zagra Gostomski?
Reklama

Gdyby przewinąć taśmę o dwanaście miesięcy, Visnakovs biegałby po dziwacznych boiskach Kazachstanu i grał w dziwnie brzmiącym Szachtiorze Karaganda. Gostomski z kolei broniłby w drugoligowej Bytovii Bytów i raczej nie przypuszczałby, że po pierwsze – trafi do Lecha, po drugie – odstawi na bocznicę Kotorowskiego i sprawił, że o kontuzjowanym Buriciu mało kto pamięta. Chłopak był już w pewnym momencie skreślony, nawet jego trenerzy w Bytowie o tym mówili. Rzucany z klubu do klubu, zaorany w Bałtyku Gdynia, potem odpalony na testach w Lechii. W końcu Lech i ewidentnie trafienie na swój moment.

Zastanawia nas, ile w tym faktycznych umiejętności, a ile przypadkowego splotu wydarzeń. Podoba nam się u Gostomskiego refleks i to, jak sprawnie reaguje na linii, chociaż z drugiej strony wciąż mamy w głowie sytuacje z Arboledą w meczu z Koroną, co – jakkolwiek by patrzeć – wnosi trochę niepokoju. Tak więc w meczu z Zawiszą wszystkie oczy na Gostomskiego. Nie jest to najważniejszy gracz w talii Rumaka, ale przy ofensywnie grających piłkarzach Tarasiewicza, powinien mieć trochę okazji do wykazania się. Z podobnym skupieniem do tego meczu przysiądą też w Zagłębiu, które coraz mocniej kombinuje, by Gostomski od wiosny wskoczył w miejsce dramatycznego Gliwy.

Reklama

Na koniec jeszcze kilka słów o Visnakovsie. Widzew przegrał w tym sezonie wszystkie mecze na wyjeździe, a Łotysz nie strzela od początku listopada. Ostatnie cztery ligowe spotkania to balansowanie między notami 2 a 3. Rozumiemy, że nie dostaje podań. Bierzemy pod uwagę tę całą łódzką mizerię, ale facet wcześniej zapakował osiem goli w lidze i dwa w pucharach. Trudno przemilczeć ten kryzys. Dlatego teraz chętnie przyjrzymy mu się bliżej. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że Widzew jest finansowej dupie, a Visnakovs ma kilka propozycji transferu, to wyjdzie na to, że być może to ostatnia okazja, by oglądać go w barwach łódzkiego klubu.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama