Radosław Osuch, stary zgrywus. Wszyscy to wiemy. Fajny chłop, wygadany, no i czasami chlapnie coś za dużo – i wtedy nie wiadomo, czy on tak na poważnie, czy na żarty. Mamy nadzieję, że tym razem na żarty, ale przeczucie nam podpowiada, iż jednak na poważnie. Co powiedział? Ano zaproponował, by naturalizować Micaela i powołać do reprezentacji.
– Portugalczyk Andre Micael to obecnie najlepszy środkowy obrońca T-Mobile Ekstraklasy. Naturalizujmy go. I zróbmy z niego reprezentanta Polski – powiedział na łamach „Gazety Wyborczej”. – Budowanie reprezentacji, podobnie zresztą, jak każdej drużyny rozpoczyna się od środka obrony. A jakich mamy obecnie piłkarzy na tej pozycji, wszyscy wiemy.
Hmm, jakich mamy obecnie piłkarzy na tej pozycji? Chętnie odpowiemy – polskich. Micael mógłby być nawet najlepszym obrońcą w Europie Środkowej, mógłby nawiązywać każdym kopnięciem piłki do wielkiego Beckenbauera, mógłby stanowić miks Cannavaro i Baresiego, ale nie uciekniemy od najważniejszego: jest Portugalczykiem, który od kilku miesięcy mieszka w Polsce. To znaczy – w sumie nieistotne, jak długo mieszka. Istotna jest pierwsza część tamtego zdania: jest Portugalczykiem. Dla Portugalczyków przewidziano grę w reprezentacji Portugalii, dla Chińczyków w reprezentacji Chin, a dla Brazylijczyków – w reprezentacji Brazylii. Dziwne, że te dość proste zasady tak często wydają się dla niektórych nie do ogarnięcia.
Rozumiemy, że dla prezesa Zawiszy fajnie by było, gdyby wszyscy jego piłkarze grali w jakiejś reprezentacji, a pod ręką jest akurat kadra PZPN. Mimo wszystko, na środek obrony z bydgoskiego klubu wolimy Pawła Strąka niż Micaela, tak jak wolimy do pomocy Wójcickiego niż Carlosa i do pomocy Drygasa niż Goulona. Sympatyczną ekipę, drogi Radku, zbudowałeś, ale zachowajmy resztki powagi. Już wystarczy, że krzywdę kadrze robi Adam Nawałka, głaszcząc po główce francuską primadonnę.