Lenczyk chętnie sprzątnie paru darmozjadów

redakcja

Autor:redakcja

30 listopada 2013, 09:31 • 10 min czytania

Mamy dwie informacje – złą i dobrą. Dobra jest taka, że w sobotniej prasie niewiele już lamentu nad beznadzieją polskiej piłki i pucharową postawą Legii. Właściwie, ostatnie nieśmiałe podrygi. Kilka tytułów dla odmiany karmi się sukcesem w innych dyscyplinach – w skokach i biegach narciarskich. Tyle nam pozostało. Gdzie informacja zła? A no jest. Głównie dla lubińskiej szatni, lepsza dla kibiców tego klubu. Ze zdwojoną siłą powraca Orest Lenczyk i w wywiadzie dla Faktu i Przeglądu Sportowego mówi sporo o porządkach, jakie powinien zaprowadzić w klubie. Nie ukrywa, że przedstawił działaczom pomysł wystawienia wszystkich zawodników Zagłębia na listę transferową. Generalnie, nie ma zamiaru tolerować tego szmelcu.

Lenczyk chętnie sprzątnie paru darmozjadów
Reklama

FAKT

Dziś będzie konkretnie, w końcu sobota, nie ma czasu na długie bajdurzenie. Fakt – trzy piłkarskie strony. Po pierwsze: Orest Lenczyk atakuje. Chce wystawić WSZYSTKICH zawodników Zagłębia na listę transferową:

Reklama

Co się stanie zimą?
Mówią, że będzie śnieg. Znowu będą się śmiali z Lenczyka, że pojechał do Spały, a tam nie ma boiska. Potem pojedziemy na 10 dni do ciepłych krajów i wszyscy liczą, że w 10 dni ci ludzie nauczą się grać w piłkę.

Obawiam się, że mogą się nie nauczyć.
Dlatego zmiany w kadrze są potrzebne. Musimy działać trochę jak na targu. Ł»eby coś kupić, trzeba coś sprzedać. Nie wiem, czy byłem złośliwy, ale zaproponowałem, by wszystkich zawodników Zagłębia wystawić na listę transferową.

I co na to prezesi?
Na razie popatrzyli na mnie ze zdziwieniem, ale myślę, że rozumieją, o co mi chodzi. Ł»aden piłkarz nie robi łaski, że jest w tym klubie. Jeżeli podpisał kontrakt na granie w Zagłębiu, to jednak się do czegoś zobowiązał. Przynajmniej ja to sobie tak wyobrażam. Pewnych sytuacji i mechanizmów nie będę objaśniał, bo jest mi wyjątkowo niezręcznie. Ale czasami zastanawiam się, jak to jest możliwe, że jakiś piłkarz gra trzeci rok w klubie, pieniądze ma takie, że daj Boże zdrowie, ale na boisku widać go od święta. Komu na tym zależy? Menedżerowi na pewno. Przypomina mi to sytuację z budowy. „Panie majster, łopata mi się złamała. No to usiądź sobie tam z boku”.

„Oro” jak zawsze w formie, chociaż… nie uszło naszej uwadze, że w irracjonalny sposób broni Michała Gliwy. O ironio, broni. Właśnie z tym nasz ulubieniec Gliwa ma notorycznie problem.

Dalej – Wisła zmiażdżyła Śląsk, czyli relacja z Ekstraklasy i „Boruc chce odkupić winy”. Trochę na siłę, trochę o niczym. Popełnił błąd, teraz może wrócić na szczyt, skoro Southampton gra mecz z Chelsea. Na koniec felieton Mateusza Borka, który nie bez racji pisze o tym, że w Polsce ciągle gramy w hobby-futbol.

W dodatku to świetnie opłacane hobby.

RZECZPOSPOLITA

Stefan Szczepłek przekonuje, że… nie ma się co śmiać z Legii.

Śmiać się nie ma co. Legia jest mistrzem Polski i liderem rozgrywek. Zdobywcą Pucharu Polski, mistrzem kraju Młodej Ekstraklasy i juniorów. Najbogatszym klubem w Polsce. Jeśli taki potentat stał się pośmiewiskiem Europy, to nie jest powód do naszego śmiechu. Blamaż Legii zbiegł się w czasie z informacją, że reprezentacja Polski zajmuje 78 miejsce w rankingu FIFA. Najniższe w historii notowań. Wprawdzie w reprezentacji grają głównie piłkarze z klubów zagranicznych, ale zaczynają w Polsce. Tu mają dobre miejsca pracy. Z Legii odszedł właśnie słoweński obrońca Marko Suler. Nareszcie, bo to, delikatnie mówiąc, nie był dobry zawodnik. Siedział głównie na ławce, czyli w miejscu, z którego nie powinien się ruszać. Ale on za to siedzenie brał 120 tys. złotych miesięcznie. Nawet jeśli ta kwota jest nieprecyzyjna, to na pewno nie odbiega daleko od prawdy. To ile zarabiają ci, którzy grają? A jak, to widzimy. Może powinno się płacić za wyniki, a nie za obecność na boisku? Nie tylko w Legii.

Generalnie, wczoraj Szczepłek pisał o tym samym.

GAZETA WYBORCZA

W GW znów rządzą skoki i biegi narciarskie. O piłce ani słowa. W stołecznej – jeden tekst o Legii. Coś na kształt felietonu Przemysława Iwańczyka, który niedawno jeszcze bronił Jana Urbana. Dziś pisze:

– Oceniać Jana Urbana jest coraz trudniej. Jeszcze niedawno na tych samych łamach broniłem szkoleniowca przed coraz silniejszymi atakami. Z trudem, ale jednak udało mi się znaleźć wytłumaczenia dla jednego z najgorszych bilansów w pucharach w XXI w., braku stylu i aspiracji oraz ledwie lokalnym panowaniu. Minął od tego czasu równo miesiąc i dziś, gdyby znów przyszło mi stać się adwokatem Urbana, miałbym wielki problem. Po meczu z Lazio znacznie łatwiej wejść mi buty prokuratora, a Urbanowi wyrzucić przede wszystkim brak reakcji i niekonsekwencję. Bo jak wytłumaczyć obecność Tomasza Jodłowca na pozycji stopera, skoro nawet dziecko wie, że to defensywny pomocnik, który w tyłach radzi sobie znacznie gorzej. Tłumaczenia, że istnieje obawa o zdrowie Inakiego Astiza mnie nie przekonuje, bo skoro Hiszpan trenuje regularnie od dwóch miesięcy, jest w składzie w kolejnym meczu, a w końcu wchodzi na boisko z rezerwy, to chyba musi być w pełni sił. Nie chce się wierzyć, że nie w pełni sprawnego gracza wpuściłby na boisko.

A nie mówiliśmy z tym Jodłowcem! Ciągle wielkie halo, gdzie ma zagrać.

Wyborcza po raz kolejny piłkarsko bardzo skromna.

SPORT

Sobotnia okładka katowickiego dziennika? Ł»adne tam duperele o kopaniu piłki.

Środek, po kolei: relacje z ekstraklasy, tekst o tym jak Boniek nie podzielił zdania komendanta policji w sprawie kibiców gości i kilka zapowiedzi ligowych. Dopiero na piątej stronie większy wywiad z prezesem Jarosławem Kołodziejczykiem z Piasta Gliwice. Cała rozmowa na zasadzie porównania Piast – Górnik.

Jak Piast wypada dziś na tle Górnika?
– My mamy stadion, a Górnik go nie ma. Jesteśmy więc o tyle lepsi, że mamy gdzie grać, a on nie. I jeszcze sprawa tej wypowiedzianej umowy. W przeszłości nadzorowałem różne inwestycje, więc pewne doświadczenie mam i uważam, że wcześniej niż za dwa lata stadionw Zabrzu nie powstanie.

Jak Piast i Górnik wypadają pod względem finansów
– My nie mamy długów, a Górnik płaci swoim zawodnikom więcej.

Dziś do transferów między oboma klubami nie dochodzi.
– Gdybyśmy pozyskali z Górnika dobrego piłkarza, który w Zabrzu się wychował, to nie bydziłoby to większych emocji. Co innego, gdyby na przykład do Górnika chciał się przenieść Tomek Podgórski, czyli nasz wychowanek i kapitan. To sobie wyobrazić już trudno.

Dalej wypowiada się Adam Cieśliński. Konkretnie. Mówi: – Nie wiem czemu, ale myślę, że Podbeskidzie wygra mecz z Legią. Grunt to argumentacja! Sporo dziś drobnicy w Sporcie, nic nas za bardzo nie porywa.

SUPER EXPRESS

Pięć sportowych stron, w tym dwie piłkarskie. Zapowiada się dobrze. Na pierwszej „Awantura w szatni mistrzów Polski”. Piłkarze Legii nie chcą grać z Ojamąą. W szatni niemal ruszyli na niego z pięściami.

– To już kolejny mecz, w którym Ojamaa zawala nam sytuacje i nie podaje lepiej ustawionym zawodnikom – nie krył złości po czwartkowym spotkaniu Tomasz Brzyski. Jeszcze bardziej gorąco było w szatni. Kuciak w ostrych słowach zwrócił Ojamie uwagę, że jest egoistą, po czym ruszył do niego. Bramkarza przed rękoczynami powstrzymali dopiero Tomasz Jodłowiec (28 l.) i Radović. – Spokojnie. Nie ma co robić afery. Nikt nikogo nie pobił – powiedział nam serbski lider mistrzów Polski. – A powinien dostać! Za moich czasów taka sytuacja na pewno nie miałaby miejsca. Od rozwiązywania kryzysów w szatni miałem Ratajczyka. Mówiłem tylko: zdyscyplinuj pana X, i tak robił – twierdzi były selekcjoner reprezentacji Polski i trener Legii Janusz Wójcik (60 l.). – Inna sprawa, że u mnie to ten cały Ojamaa w ogóle by nie grał, bo cienki jest.

Wiadomo, że porażki potrzebują kozłów ofiarnych, ale robienie z Ojamyy symbolu słabości Legii w tegorocznych pucharach, szukania w nim przyczyny niepowodzeń, to trochę żenada.

Drugi piłkarski tekst w „Superaku” – pobiją się… tym razem o Paixao.

– Chrapkę na najlepszego strzelca ligi ma Legia, która według naszych informacji już dwukrotnie kontaktowała się z menedżerami Portugalczyka. Mistrz Polski ma jednak silną konkurencję – Almerię i Celtę Vigo, czyli dwa kluby z hiszpańskiej Primera Division. Kontrakt Paixao ze Śląskiem nie jest wysoki, Portugalczyk ma zagwarantowane niecałe 120 tysięcy euro za sezon. To o wiele mniej niż dostają największe gwiazdy polskiej ligi. W Legii mógłby zarabiać co najmniej trzy razy tyle. le jest wart obecnie najlepszy strzelec polskiej ligi? Jego otoczenie uważa, że wrocławianie powinni go puścić za około 700 tysięcy euro.

Cenimy Paixao, ale nigdzie nie ma tak dobrej prasy, jak w naszym Super Expressie. Poza tym – 700 tysięcy euro? Cały Śląsk niedawno został wyceniony na niecałe dwa miliony euro.

Ogólnie, niezły numer.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce PS zima. Zima i sukcesy, co tylko pokazuje, jak nieraz już pisaliśmy, w Polsce wcale najlepiej nie sprzedaje się sportowa klęska. Mógłby Przegląd wciąż pastwić się nad Legią? Mógłby. Tylko że tego wszyscy mają już po dziurki w nosie, w przeciwieństwie do wygrywania. Czegokolwiek.

Piłka nożna w dzisiejszym wydaniu to dopiero czwarta i piąta strona – relacje z wczorajszych meczów Ekstraklasy. Dalej? Zaskoczenie. Dziennikarze PS utrzymują, że Legia jest KROK OD KOMPROMITACJI. Już tytułem sugerują, że aby naprawdę się skompromitować, musi wykonać jeszcze jakiś. To ciekawe.

Na kolejnej stronie rozmowa z nowym piłkarzem Lecha Paulusem Arajuurim.

Od 1 stycznia będzie pan piłkarzem Lecha. Kiedy po raz pierwszy usłyszał pan o tym klubie?
– Kiedy Lech grał z AIK Solna w eliminacjach Ligi Europy w poprzednim sezonie. Ja grałem w Szwecji [w Kalmar FF – przyp. red.], więc śledziłem ten dwumecz. Potem do Poznania trafił Kebba Ceesay, a nieco później mój przyjaciel z kadry, Kasper. Wtedy obejrzałem już kilka spotkań zespołu. W sobotę będę miał jednak okazję zobaczyć poznańską drużynę po raz pierwszy na żywo, będą na trybunach tego ładnego stadionu. Słyszałem, że atmosfera jest świetna.

Nie grał pan od czerwca ze względu na operację biodra. W jakiej jest pan dyspozycji, czy w styczniu będzie mógł pan już pracować na sto procent?
– Trenuję intensywnie od dwóch miesięcy i na pewno jeszcze nie jestem w pełni sił, ale każdego kolejnego dnia czuję się lepiej. Jestem przekonany, że podczas styczniowych sparingów będę już mógł grać przez 90 minut.

Dalej informacja: „Brosz i Dudek mogą odejść”. W czerwcu wygasają kontrakty trenerów Piasta, a na razie nikt z nimi nie rozmawia. Potem jeszcze dwie strony do poczytania. Najpierw tekst „Nie każdy kibic to zbir”. Mamy już trochę dosyć tematów kibicowskich, więc cytować nie będziemy. Od razu przejdziemy do wywiadu z Orestem Lenczykiem. Tego samego, co w Fakcie, ale w wersji znacznie poszerzonej.

Spodziewał się pan, że Zagłębie pod pana kierunkiem będzie miało tak kiepski bilans – 8 meczów i zaledwie 5 punktów?
– Gdy podejmowałem się pracy w Zagłębiu, zgodziłem się z szefami klubu, że tę drużynę stać na miejsce w pierwszej ósemce po sezonie zasadniczym. Teraz widzę, że było to bardzo optymistyczne założenie. Ale nawet po meczu z Pogonią Szczecin zakładałem, że wszystko potoczy się lepiej. Byłem zły, że zmarnowaliśmy świetne okazje strzeleckie, no ale przywieliśmy 1:1. Myślę sobie, wygramy z Piastem, a więc po dwóch meczach rundy wiosennej będziemy mieć 4 punkty i do Poznania nie pojedziemy jak synki do bicia. Tymczasem z Piastem była katastrofa. Rzucili się na nas, nie dawali nam piłki wyprowadzić, nie pozwalali na atak pozycyjny już na naszej połowie. W naszej grze był zupełny chaos. Podanie, podanie, podanie i… piłka do stopera. A stoper łup ją do przodu. Tam ją rywale przejmowali. Bez sensu.

To jak przywieźć choćby punkt z Poznania? I jak potem wygrać u siebie z Podbeskidziem?
– Nie będziemy płakać nad rozlanym mlekiem, bo każdy punkt jest na wagę złota. Musimy porządnie ustalić taktykę, skupić się na swoich problemach na swojej grze. Zastanawiam się, czy my czasem za bardzo nie koncentrujemy się na rozgryzaniu przeciwnika.. Piłkarze myślą sobie: wiemy o nich wszystko i zapominają, że trzeba jeszcze zagrać na poziomie, by tę wiedzę spożytkować. To już lepiej skupiajmy się na sobie.

Francuska prasa żyje wywiadem z „Bestią.

Marca pisze w dużych słowach o trzech „jugones”. Xabi – Modrić – Isco. Mundo Deportivo donosi, że Barca obserwowała ostatnio Reinę i Reusa. Z kolei Ancelotti nie dałby zielonego światła na odejście Sergio Ramosa.

Okładki portugalskie:

I włoskie, które emocjonują się nowym Milanem.

Fot. tytułowe: FotoPyK

Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
2
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama