Uwielbiamy gości, którzy dopiero stawiają pierwsze poważne kroki w Ekstraklasie, ledwo kilka razy prosto kopnęli piłkę na nieco poważniejszym poziomie, absolutnie niczego wielkiego nie osiągnęli, a już zdążyli zamknąć sobie drogę do poważniejszego miejsca pracy. Dziś w stopę strzelił sobie w ten sposób 19-letni Radosław Murawski, więc czujemy się w obowiązku pewne rzeczy chłopakowi z Piasta wyjaśnić.
Gość zagrał w Ekstraklasie łącznie w 14 spotkaniach. Gdyby w poprzednim sezonie nie zapewnił Piastowi trzech punktów trafiając do siatki w doliczonym czasie starcia ze Śląskiem Wrocław, pewnie w ogóle byście o nim nie pamiętali. Krótko mówiąc, chłopak jakich wielu. Jeszcze w poprzednich rozgrywkach zarabiał 1500 złotych i marzył o występach w ekipie Marcina Brosza, a dziś zwietrzył już chyba wielką karierę (prawdopodobnie po rozegraniu pierwszych w życiu 90 minut w Ekstraklasie, bo innego powodu nie widzimy) i na łamach portalu sportslaski.pl zapowiedział, że nigdy, za żadne skarby świata, nie zagra w Górniku Zabrze:
– Nieważne, jakie pieniądze by mi dawali, na taki ruch bym się nie zdecydował. Nie może być inaczej, skoro jestem wychowankiem Piasta, kibicuję mu całe życie – wypalił pomocnik z Gliwic. I choć wiemy, że takie gadki fajnie brzmią przed meczami z Górnikiem, że kibic łyknie to jak młody pelikan i może, przy odrobinie szczęścia, zrobi nawet z Murawskiego wzór klubowego wychowanka, mamy dla chłopaka jedną radę: nie sraj we własne gniazdo. Po prostu. Masz 19 lat, zero sukcesów na koncie, żadnej marki w lidze. Może i jesteś utalentowany, ale jednak ciągle anonim.
Ł»yczymy ci oczywiście tak wielkiej kariery, żebyś za rok-dwa ofertę Górnika opiewającą na 40 tysięcy złotych miesięcznie mógł ze śmiechem spuścić w toalecie, ale póki co polecamy skupić się na graniu i sprawieniu, by tenże właśnie Górnik, którym tak dzisiaj bez zastanowienia gardzisz, choć przez moment chciał sprowadzić cię na Roosevelta. Znać miejsce w szeregu to podstawa.
Fot. FotoPyK