W Madrycie śnieg, a w Stanach Zjednoczonych Święto Dziękczynienia – dywizje indyków poszły pod nóż i dopiekają się teraz na złoto. W Polsce indyka najczęściej spotykamy w przysłowiu, w którym ścięty zostaje w sobotę – kto straci głowę i zostanie ligowym indykiem: Widzew, Piast czy Zagłębie Lubin? Kto będzie dziękował Opatrzności: Korona, Górnik czy Lech? I dlaczego „życie jak w Madrycie” nie mogło tym razem oznaczać 25 stopni w Warszawie, talerza z krewetkami, butelki czerwonego wina i gry a’la Cristnano Ronaldo, tylko musiało się skończyć mrozem, opadem i zimowo-jesienną deprechą?
28 listopada, czwartek
Jagiellonia Białystok – Lechia Gdańsk (godz. 16:00)
– Mateusz, proszę cię, wyjdź – apelował trener Probierz, stukając w drzwi szafy – Quintana wcale nie jest taki straszny. Na pewno nie powtórzy tego numeru, a zresztą koledzy ci pomogą. No, wyłaź do cholery!
W kącie szatni Sebastian Madera bił głową w ścianę i pięścią w plecy uśmiechniętego Jarosława Bieniuka.
– Cwaniak – syczał – Kontuzja, co? Akurat przed tym meczem?
– No! Ojojojoj! – potakiwał radośnie Bieniuk, po czym ściszając głos tłumaczył – Stary ja mam dzieci, co sobie maleństwa pomyślą, gdy zobaczą tatę siedzącego bezradnie na tyłku? Z dwojga złego już lepiej na ławce, nie?
– Mateusz! Ostatni raz proszę! – krzyczał trener Probierz. Po chwili jednak zadumał się, podrapał za uchem i zdecydował – Dobra, panowie, brać mi ten mebel i na boisko! Szafy w trawę nie wkręci, nie? No, z krzyża tego konia trojańskiego, eeeej raz!…
29 listopada, piątek
Pogoń Szczecin – Zawisza Bydgoszcz (godz. 18:00)
Spiker po raz kolejny apelował do kibiców.
– Proszę publiczność o nietamowanie korytarzy komunikacyjnych i zajęcie miejsc siedzących w sektorze. Powtarzam! Proszę publiczność o zajęcie miejsc siedzących w sektorze, w przeciwnym wypadku interweniować będzie ochrona… /zgrzyt, trzask, zgrzyt/ A panowie kto?
– Ochrona, panie Adamie. Trener Wdowczyk nas przysłał. Pan wyłączy ten mikrofon…
Do składu Zawiszy wracają Goulon i Vasconcelos, niestety, w Pogoni nie zagrają wykartkowani Akahoshi i Murayama, przez co mecz traci na wadze tyle, ile ważą bramki strzelone przez obu Japończyków. Czyli sporo, bo przecież duet Aka/Taku zdobył aż 10 z 26 bramek Pogoni (o asystach i kole od roweru nie wspomnę).
Wisła Kraków – Śląsk Wrocław (godz. 20:30)
„Co tam widać w perspektywie? Góra łachów i się rusza…”
– To dziad Kaczorowski wstaje? – domyślili się starsi kibice.
Nie, to blady strach, który padł na piłkarzy Wisły po informacji o podróży trenera Smudy do Portugalii. Być może do niektórych dotarło, że słowa trenera o zimowym rozstaniu z obijającymi się zawodnikami nie są tylko czczą pogróżką i może rzeczywiście lepiej wziąć się do ciężkiej harówy. Gdzie im przecież będzie tak dobrze jak w Wiśle?
– W Zagłębiu Lubin – podpowiedział uśmiechnięty Robert Jeż.
Blady strach ucieszył się i wrócił do barłogu. W tym samym czasie na murawie piłkarze Śląska leniwe przeciągali się na rozgrzewce.
– Konkurencji praktycznie żadnej… Natury się nie da oszukać – tłumaczył małej Jadwini pan Paradyz.
30 listopada, sobota
Korona Kielce – Widzew Łódź (godz. 15:30)
Jak pech – to pech. Z Koroną. Na wyjeździe. Pod gwizdkiem pana sędziego Jarzębaka. Bez Jonathana De Amo i być może bez odesłanego do rezerw Kevina Lafrance’a.
– No, to chyba lepiej, prawda?
Byłoby, gdyby obu stoperów zastąpił ktoś lepszy. Widać taki obiekt?
„Oczom ich ukazał się…” Rafał Augustyniak< Łukasz Łużny, Karol Tomczak, wracający powoli do zdrowia Michała Płotka…
Odpowiedzi na pytanie, po co trenerowi las, proszę nie przysyłać, bo poczta i tak zgubi.
Piast Gliwice – Górnik Zabrze (godz. 18:00)
– Trzeba mieć fantazję dziadku! – krzyczała młódź wszeteczna do staruszka z reklamy.
Pan przewodniczący Przesmycki ma fantazję – na mecz derbowy (lekko-pół-średnio, ale jednak) drużyn z Górnego Śląska (czytaj: finezja niekoniecznie, ale trzeszczące piszczele mile widziane przez kibiców) oddelegował pana sędziego Pskita, który fantazji nie ma, ma natomiast gwizdek, kartki i imperatyw moralny. Prawdopodobieństwo, że śląskie pół-derby zamienią w koncert na gwizd i dwa kolory wzrosło znacznie i obecnie sięga brodą ponad stół.
Lech Poznań – Zagłębie Lubin (godz. 20:30)
Krzysztofowi Pilarzowi Lech strzelał jak chciał i kiedy chciał – w sobotę strzały Lovrencsicsa, Teodorczyka, Pawłowskiego i Ślusarskiego będzie bronił Michał Gliwa.
– Ł»e co niby będzie robił Gliwa? – zdziwiła się Głos Wewnętrzny.
– Powinien bronić Ptak! – orzekła Opinia Publiczna.
– Musi bronić Ptak! – orzekli kibice Zagłębia.
– …wstawać, chodzić, schylać się trzeba, kolana marzną – kontynuował wyliczankę Bartosz Rymaniak – Biegać trzeba w pomarańczowym, choć to bardzo nietwarzowy kolor, maść rozgrzewająca zasycha na łydkach i potem trudno rozczesać… Ciężkie jest życie piłkarza.
Gwiżdże pan sędzia Wajda z Ł»ywca, który z meczu na mecz daje coraz mniej żółtych kartek (6, 4, 3, 2, 1) a ostatnią czerwoną w Ekstraklasie pokazał dwa miesiące temu.
1 grudnia, niedziela
Ruch Chorzów – Cracovia (godz. 15:30)
Cracovia pobijana, posiniaczona i upokorzona, a Saidi Ntibazonkiza, Dawid Nowak i Marcin Budziński wciąż dalecy od gry. Ruch… pewnie taki jak zwykle: twardy, nieustępliwy i niewygodny dla przeciwnika. Wstępna taktyka Cracovii będzie konsekwentna: sześćset podań na godzinę, Vladimir Boljević strzela z dystansu. Bartłomiej Dudzic przewraca się w polu karnym, reszta przewraca się, gdy tylko obok znajdzie się Łukasz Surma, bo o jego ostatnich faulach było głośno i pan sędzia Raczkowski na pewno będzie wyczulony. Kibice Ruchu modlą się, by ich drużyna zagrała lepiej niż w poprzedniej kolejce, kibice Cracovii się nie modlą, bo gorzej niż 1:6 na pewno nie będzie.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Legia Warszawa (godz. 18:00)
„Dropsik Arena” gości mistrza Polski – tłumy, owacje, „Janosik” z głośników, wszyscy krzyczą, żeby grać na Wawrzyniaka, Marek Sokołowski centrostrzela, Dariusz Łatka przepycha się z Ivicą Vrdoljakiem, Bartłomiej Konieczny przepycha się z Władimirem Dwaliszwilim, trener Ojrzyński zagłusza doping, Henrik Ojamaa biega z piłką w tę i w tamtą, Piotr Malinowski też biega z piłką w tę i w tamtą, ale czasem podaje, Miroslav Radović stoi z rozłożonymi bezradnie rękami, Tomasz Brzyski lituje się nad kolegą i asystuje przy jego bramce, a Dariusz Pietrasiak chyba tyje.
Andrzej Kałwa
Fot. FotoPyk, AJK

