Ogólny schemat wygląda tak: jeśli drużyna X przegrała w mocno rezerwowym składzie, możemy być pewni, że po meczu żaden jej piłkarz nie zapomni o tym wspomnieć. Każdy rzuci coś w stylu: „Dzielnie walczyliśmy, ale brakowało kilku kluczowych zawodników. Z nimi na pewno łatwiej byłoby o korzystny wynik…”. Z kolei kiedy drużyna X akurat wygra z silniejszą od siebie drużyną Y, grającą w rezerwowym składzie, prawdopodobieństwo, że ktoś z zespołu X wspomni o tych ubytkach jest śladowe. Na zasadzie: „Jeśli wygrałeś z Manchesterem United, to nie myślisz, że nie grał ten czy tamten. To dalej Manchester Utd”.
Taka właśnie filozofia.
Dzisiaj tyczy się to też piłkarzy Legii, którzy wieczorem wygrają / przegrają / zremisują (niepotrzebne skreślić) z Lazio, choć w praktyce zanosi się na to, że wygrają / przegrają / zremisują z czymś na pograniczu Lazio A i Lazio B. Krótko mówiąc, z zespołem, który personalnie będzie wyglądał tak, jak nie wygląda nigdy w naprawdę istotnych meczach. Dla Włochów Liga Europy to poligon doświadczalny. Z grupy wyjdą jakby trochę przy okazji. Przed pierwszym starciem z Legią deklarowali, że ich uwaga skupia się głównie na derbowym meczu z Romą (trzy dni później – przegranym 0:2). Dziś deklarują, że ważne jest Napoli. Mecz ligowy w następny poniedziałek. Lazio w Serie A, delikatnie to ujmując, dyspozycją nie powala. Nie wygrało ani jednego z czterech ostatnich spotkań, zajmuje ósme miejsce w lidze i tyle co zremisowało z osiemnastą w tabeli Sampdorią. Coraz mocniej chwieje się posada trenera Petkovicia. I co ciekawe, Włosi zdają się oczekiwać, że on sam będzie jej bronił na krajowym podwórku, a nie w jakimś meczu z Legią.
Zanosi się na to, że w dzisiejszym składzie Lazio znajdzie się trzech, czterech, w najlepszym razie pięciu zawodników, którzy w ostatnim czasie grywali regularnie w lidze. Generalnie, trzech, czterech takich, którzy grali w meczach ważnych. Dość obrazowo widać to na grafikach. Najpierw Lazio na Sampdorię:
Skład Lazio na Parmę:
Oraz prognozowany dziś na Legię:
Bez podstawowego bramkarza Marchettiego, za to z Berishą, który w Rzymie zaliczył jeden występ. Bez wracającego po urazie Klose. Bez Lulicia i Candrevy. Prawdopodobnie bez Floccariego w wyjściowej jedenastce. Bez Ledesmy w środku pola. Za to z grającymi rzadko Novarettim, Pereą czy Andersonem. Istnieje nawet szansa, że jeśli zamiast Edersona zagra jednak Keita, w ataku Lazio nie będzie ani jednego zawodnika powyżej 20. roku życia. Takie niby Lazio, a nie do końca Lazio. Oczywiście – żadni to piłkarze wyciągnięci z juniorów czy głębokich rezerw, ale jednak drugi, zapasowy garnitur.
Niektórzy powiedzą, że Legia, skoro awans już przegrany, i tak nie ma o co walczyć, ale to nieprawda. Ma i to podwójnie. Pierwszy powód ma znaczenie wyłącznie symboliczne. Za to drugi już jak najbardziej materialne. Legia, bez zdobytego punktu, a nawet zdobytego gola, jest najsłabszą drużyną tej edycji Ligi Europy, jednak ciągle ma kogo gonić. Chociażby irlandzkich półamatorów z Shamrock Rovers, którzy w sezonie 2011/2012 przegrali wszystkie mecze grupy. Nie Irlandczyków? To może na przykład Bułgarów z Lewskiego Sofia, którzy w sezonie 2009/2010 nie zdobyli żadnej bramki w pięciu kolejnych meczach, aż w końcu trafiłâ€¦ w ostatnim spotkaniu z Lazio. Po 511 minutach posuchy w Europie. Nie bądźmy (naj)gorsi!
Nie bez znaczenia jest też jeszcze jedna kwestia, o której przypomniał nam dziś Przegląd Sportowy. Legioniści partycypują w pucharowych zyskach. Wynegocjowali, że do podziału na drużynę jest połowa kwoty, jaką UEFA przelewa klubowi. W przypadku zwycięstwa – 200 tysięcy euro i 100 tysięcy w przypadku remisu. Trochę ponad 200 tysięcy złotych do podziału na kilkunastu ludzi za domowy, niedający już nic sportowo remis z rezerwami Lazio. Prawda, ze brzmi jak całkiem kusząca perspektywa?
Legia – Lazio 1×2 – 3.90 – 3.45 – 1.90 – TYPUJ W BET-AT-HOME >>
Legia nie przegra dziś z Lazio – 1.80 – TYPUJ W BETCLIC >>
Do przerwy: Legia – 4.30, remis – 2.00, Lazio – 3.00 – TYPUJ W EXPEKT >>
Dwaliszwili strzeli gola – 3.55 – TYPUJ W COMEON >>


