Bartosz Rymaniak – kaleczniak z Zagłębia Lubin – jeszcze nie zakończył swojej wypowiedzi, ale już przeczuwał, jaki będzie jej efekt. Cóż – przeczuwał bardzo dobrze, chętnie tę jego paplaninę skomentujemy.
– Ciężkie jest życie piłkarza, zawsze to powtarzam, ale kibice pewnie nieźle skomentują moją wypowiedź. Zapraszam każdego, kto chce spróbować, na nasz trening i mecz, to wtedy może zobaczą, że to nie jest wcale takie łatwe – powiedział na łamach Sportowych Faktów.
Piłkarze lubią uciekać do takich ogólników: „ciężkie jest życie piłkarza”, „nie jest to łatwe”. Czasami puszczają oko i mówią: „zapraszam na trening”, zupełnie jakby faktycznie można było na ten trening wejść i z piłkarzami sobie pobiegać. Nigdy jednak nie wchodzą w szczegóły. Mamy do pana Bartosza prośbę właśnie o szczegóły – co konkretnie nie jest łatwe? Zajmowanie ostatniego miejsca w tabeli? Naszym zdaniem – nic prostszego.
No dobra, trochę poważniej.
Co takiego ciężkiego jest w życiu piłkarza? Najlepiej by było, gdyby pan Rymaniak poinformował wszystkich:
a) ile godzin dziennie pracuje
b) co robi w czasie pracy
c) z jakimi wyrzeczeniami wiąże się jego praca
d) jakie stawiane są mu wymagania
e) z jaką odpowiedzialnością wiążą się jego obowiązki
f) ile zarabia
Wtedy ludzie mogliby się zastanowić: no dobrze, pracuje tyle i tyle, ale musi zrobić to i to, a za całość dostaje tylko/ażâ€¦ Hmm, nie pan Rymaniak nigdy nie wejdzie w szczegóły, bo dobrze wie, że wtedy całkowicie by się obnażył. Ciężkie to bywa dojście do poziomu ekstraklasy, chociaż w Polsce nie jest to regułą. Natomiast już samo bycie piłkarzem ekstraklasy to robota na dwie godziny dziennie za – w przypadku Zagłębia Lubin – dobre kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Trzeba albo być bardzo zakłamaną osobą, albo nie znać życia, by twierdzić, że to ciężki zawód. Ciężko to będzie, panie Bartoszu, gdy już zabawa w futbol się skończy i trzeba będzie znaleźć pomysł na siebie w prawdziwym życiu. Wtedy, może pan nam wierzyć, będzie naprawdę ciężko. Skończą się zarobki pt. „czy się stoi, czy się leży”, trzeba będzie wstać z samego rana i tyrać do późnego wieczora, tak jak to robią miliony Polaków. I wcale nie za trzy albo cztery dychy.
Twierdząc, że życie piłkarza jest ciężkie, po prostu pan grzeszy. Co jest ciężkie? Przebranie się w krótkie spodenki? Podawanie sobie piłki przez godzinę? Masaż? Czy może prowadzenie jakiegoś audi czy innego bwm jest ciężkie? Każdy były piłkarz mówi: kiedyś to się leżało fujarą do góry, a teraz trzeba zakasać rękawy. Bo prawdziwe życie jest za oknami tych waszych wypasionych bryk i nie polega na tym, by troszkę się spocić, a potem wykąpać i spsikać perfumami. Ostatnio żona jednego z nas szykowała się do porodu. Tzw. dedykowany lekarz powiedział: – Proszę dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Miewam telefon wyłączony tylko w dwóch wypadkach – albo akurat operuję, albo odsypiam dyżur. Ale jeśli odsypiam, to nie dłużej niż przez dwie godziny.
To jest ciężka i odpowiedzialna praca, a nie nieudolne kopanie piłki.
Wy możecie spać i dwadzieścia godzin na dobę, a odpowiedzialność z jaką wiąże się wasza praca jest żadna. Jesteście najgorsi w Polsce i czy coś z tego wynika? Nic. Ktoś umarł? Nie. Wam żyje się gorzej? Też nie. Za chwilę pierwszy dzień kolejnego miesiąca, znowu przyjdzie pensja, zaraz koniec ligi. Otworzycie katalog z wycieczkami i nie będą to wycieczki do Koszalina, tylko na Malediwy.
Ciężkie jest życie piłkarza? Może po prostu się pan z kimś zamieni. Niech pan idzie pracować na poczcie, albo zostanie taksówkarzem – samochód jest, prawo jazdy jest. Będzie lżej.
Fot. FotoPyK