Legia może odrobić stratę, Dudka czeka na oferty, Trela zostanie w Piaście

redakcja

Autor:redakcja

19 września 2013, 08:14 • 11 min czytania

Zapraszamy na czwartkowy przegląd sześciu tytułów prasowych.

Legia może odrobić stratę, Dudka czeka na oferty, Trela zostanie w Piaście
Reklama

FAKT

Legia może odrobić pół miliona.

Reklama

Decyzją wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego (56 l.) każdy mecz do końca rundy jesiennej organizowany przez Legię ma być meczem podwyższonego ryzyka. Dla klubu oznacza to oczywiście dodatkowe koszty. Jak dowiedział się Fakt, chodzi o wydatek w wysokości 50 tysięcy złotych za jedno spotkanie. Do końca rundy Legia zagra u siebie dziesięć razy. فatwo obliczyć, że decyzja wojewody kosztować będzie władze mistrza Polski minimum pół miliona złotych.
W szybkim zgromadzeniu potrzebnych pieniędzy mogą pomóc… zawodnicy Legii. Władze UEFA wyceniają każde zwycięstwo w fazie grupowej Ligi Europy na 200 tys. euro, a remis na 100 tysięcy. Dodatkowo można zarobić na wyjściu z grupy. Tutaj w grę wchodzą kwoty rzędu 400 tys. euro za pierwsze i 200 tys. za drugie miejsce. Zakładając, że legioniści przynajmniej zremisują z Lazio w Rzymie, na klubowe konto spłynie minimum 400 tysięcy złotych. W obecnej sytuacji byłaby to znakomita wiadomość dla prezesa Bogusława Leśnodorskiego (38 l.) i jego współpracowników.

Polscy kibice ratowali Real Oviedo.

139 osób z Polski znalazło się w grupie fanów z całego świata, którzy uratowali zasłużony dla hiszpańskiego futbolu Real Oviedo. – Za pośrednictwem waszej gazety chciałbym im serdecznie podziękować – mówi Juan Ramon, od lat związany z Realem. Pod koniec zeszłego roku ekipa z Asturii znalazła się na krawędzi swojego istnienia. Założony w 1926 roku klub zadłużony był na 4 miliony euro. W krótkim czasie trzeba było zebrać fundusze, żeby dalej mógł egzystować i grać w III lidze. O tym, w jaki sposób udało się uratować zasłużony klub można było usłyszeć w ostatniej sobotniej audycji Dariusza Rosiaka w radiowej Trójce „Raport o stanie świata”. W sprzedaży akcji, po 10,75 euro za sztukę, wzięli udział nie tylko mieszkańcy Oviedo czy Asturii, ale z całego świata. Nawet z Bieguna Północnego! – Pomogli nam fani z 86 krajów, w tym dokładnie 139 osób z Polski. Za pośrednictwem waszej gazety chciałbym im serdecznie podziękować. To dzięki wam Real Oviedo nie zniknął z futbolowej mapy. W krótkim czasie zebraliśmy dwa miliony euro. Kolejne dwa dołożył jedne z najbogatszych ludzi świata Carlos Slim i dzięki temu dalej możemy egzystować – opowiada Juan Ramon, do niedawna działacz klubu.

Dudka gotowy pomóc Lechowi

Dariusz Dudka (30 l.) gotowy pomóc w kłopotach trenerowi Mariuszowi Rumakowi (36 l.). Były piłkarz Amiki, Wisły i Auxerre po nieudanej przygodzie w hiszpańskim Levante nie może znaleźć nowego pracodawcy. Zawodnik dla podtrzymania formy ćwiczy we Wronkach, z drugim zespołem Lecha. – Na pewno nie marnuję tutaj czasu. Dbam o formę. W tej chwili w zasadzie jestem już przygotowany do gry. W każdej chwili mogę włączyć się do rywalizacji o miejsce w drużynie – tłumaczy były reprezentant Polski. We wtorek trener Mariusz Rumak nie wykluczył rozmów z piłkarzem, który przynajmniej na jakiś czas byłby wzmocnieniem defensywy Lecha. – W naszej ciężkiej sytuacji są dwa wyjścia. Albo sięgniemy po piłkarza z rezerw lub też pozyskamy takiego, który jest wolny na rynku. Na pewno zastanowimy się, czy podjąć rozmowy z Dariuszem Dudką – mówił szkoleniowiec Lecha. Po wtorkowych zajęciach w kadrze Lecha zostało tylko 14 piłkarzy, w tym dwóch bramkarzy. Dlatego w zajęciach czynny udział biorą też trenerzy. Z obecnej kadry bardzo trudno będzie skompletować wyjściowy skład na mecz z Pogonią. Na liście jest aż 11 kontuzjowanych zawodników! I wszystko wskazuje, że szybko ta sytuacja się nie poprawi.

RZECZPOSPOLITA

Lazio – Legia: modlitwa o remis.

Gdyby Lazio podeszło do meczu poważnie, mistrzowie Polski mieliby małe szanse na korzystny wynik. Trener Vladimir Petković może mówić, że teraz liczy się tylko Legia, a dopiero później kolejny mecz ligowy, jednak nikt mu nie wierzy, bo Lazio w najbliższej kolejce Serie A zmierzy się z Romą w derbach Rzymu. A wynik tego spotkania dla Petkovicia i jego piłkarzy jest dużo ważniejszy, niż rozpoczęcie zmagań w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Legia jest w innej sytuacji. Dla kraju, którego najlepsza drużyna od 17 lat nie potrafi dostać się do Ligi Mistrzów, sama możliwość rozegrania sześciu meczów na międzynarodowym poziomie jest bardzo interesująca. Nie wspominając już o korzyściach finansowych, które pozwolą Legii powiększyć budżet z planowanych 100 do przynajmniej 120 milionów złotych. – Nie jesteśmy rozczarowani. Liga Mistrzów była blisko, jednak z perspektywy czasu łatwiej zobaczyć, że nawet do Steauy Bukareszt dużo nam brakowało. Skoro jesteśmy w tym miejscu, warto pokazać, że na nie zasłużyliśmy. Dwa lata temu potrafiliśmy wyjść z grupy Ligi Europejskiej, teraz czuję, że może być podobnie. Myślę, że mamy lepszą drużynę – mówi „Rz” Miroslav Radović. Legia ma swoje problemy, podobne zresztą do reprezentacji Polski. W ataku wygląda nieźle, na skrzydłach jest olbrzymia konkurencja, jednak w obronie stać ją na taką nonszalancję, że w meczu z Koroną Kielce, w którym przeważała od pierwszej do ostatniej minuty, straciła trzy gole. Kontuzjowani są Bartosz Bereszyński i Jakub Wawrzyniak, Dossa Junior na środku wciąż popełnia błędy. Gdyby dzisiaj na boisku pojawił się Miroslav Klose, mogłoby to się skończyć dla Legii źle, ale Niemiec polskiego pochodzenia będzie zapewne oszczędzany na mecz z Romą.

GAZETA WYBORCZA

Dutkiewicz kontra Solorz: Kto wizerunkowo straci na upadku Śląska?

Jeśli piłkarski Śląsk upadnie, to cała wina i krytyka za krach klubu spadnie na Zygmunta Solorza. Ale wizerunek prezydenta Rafała Dutkiewicza i całego Wrocławia też zostanie poważnie nadszarpnięty. Jeszcze całkiem niedawno można było mieć wątpliwości, jakie plany wobec Śląska ma Zygmunt Solorz. Mimo rozbieżności między nim i władzami Wrocławia nic nie było definitywnie przesądzone. Pojawiały się przecież wypowiedzi samego biznesmen czy jego najbliższego współpracownika Józefa Birki sugerujące, że Polsat zainteresowany jest wybudowaniem hali widowiskowej na działce obok Stadionu Miejskiego. Taka inwestycja oznaczałaby, że Solorz nie tylko buduje halę, ale i zostaje w Śląsku. Teraz wszelkie wątpliwości dotyczące planów Solorza wobec Śląska zostały rozwiane. Przesłane do mediów oświadczenie należącej do Solorza firmy Bithell Holdings, która jest większościowym właścicielem Śląska, przesądza sprawę. Czytamy w nim m.in.: „Pragniemy przypomnieć, że to z inicjatywy Pana Prezydenta Rafała Dutkiewicza zostaliśmy zaproszeni do stołu i przystaliśmy na współpracę w sprawie Klubu i dlatego uważamy, że również rozstanie powinno odbyć się przy stole, w drodze rokowań i w cywilizowany sposób, a nie na drodze sądowej”.

Stadion Widzewa. Znamy zwycięzcę pierwszego przetargu.

Zgodnie z przewidywaniami zwycięzcą przetargu na wykonanie analiz dla budowy stadionu Widzewa została firma, która złożyła najtańszą ofertę. Do podpisania umowy z International Management Services ma dojść jeszcze w tym tygodniu. Zgodnie z przewidywaniami zwycięzcą przetargu na wykonanie analiz dla budowy stadionu Widzewa została firma, która złożyła najtańszą ofertę. Do podpisania umowy z International Management Services ma dojść jeszcze w tym tygodniu. 4 września poznaliśmy nazwy firm, które zgłosiły się do pierwszego przetargu związanego z budową obiektu przy al. Piłsudskiego. Były to konsorcja Investment Support oraz Kipp Projekt (wyceniły swoje usługi na 393 tys. zł) i Polinvest razem z Archetusem (1,493 tys. zł), a także IMS (226 tys. zł), która złożyła ofertę dwa razy tańszą od zapisanego na ten cel budżetu Urzędu Miasta فodzi. Jedynym kryterium wyboru była cena, dlatego z góry wiadomo było, że jeżeli ta ostatnia firma dopełni wszystkich formalności, to zostanie zwycięzcą. I tak też się stało. Oczywiście teoretycznie firmy, które przegrały w przetargu, mogą złożyć odwołanie. Polinves i Archetus złożyły jednak ofertę ponad trzykrotnie przekraczającą planowane wydatki miasta, więc ich odwołanie mijałoby się z celem. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, także i drugie konsorcjum nie jest zainteresowane oprotestowaniem wyników przetargu. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by magistrat w najbliższym czasie podpisał umowę ze zwycięzcą.

Ruch wyjaśnia, czego oczekuje od Jana Kociana.

55-letni trener uzgodnił i zaakceptował warunki kontraktu już w środę. W czwartek działacze przedstawią Kociana drużynie, a potem rozpoczną się przygotowania do niedzielnego spotkania ze Śląskiem Wrocław. Pierwszy trening zaplanowano na godzinę 15. Na Cichej wierzą, że podpisanie umowy z byłym trenerem reprezentacji Słowacji to strzał w dziesiątkę. – Był nietuzinkową, wyróżniającą się na boisku postacią jako zawodnik, a od kilku lat z powodzeniem pracuje jako szkoleniowiec. Sprawdził się nie tylko jako trener klubowy, ale też odnosił sukcesy, współpracując również z kadrą narodową Austrii i Słowacji. Wierzymy, że nie tylko zmotywuje drużynę do walki o ligowe punkty, ale także wyedukuje piłkarsko naszą uzdolnioną młodzież. Jestem głęboko przekonany, że nawiązanie z nim współpracy to, w obecnej sytuacji, najlepsze rozwiązanie dla naszej drużyny – mówi Mirosław Mosór, wiceprezes Ruchu.

SPORT

Dariusz Trela dogadał się z Piastem i… zmienił menadżera.

Piast Gliwice osiągnął porozumienie z Dariuszem Trelą w sprawie warunków nowego kontraktu. Wygląda jednak na to, że te ustalać będzie trzeba od nowa, bo bramkarz… zmienił menadżera. Dariusz Trela jest jednym z najlepszych zawodników Piasta Gliwice. Nikomu nieznany wcześniej golkiper trafił na Okrzei z Okocimskiego Brzesko i przebojem wdarł się do wyjściowej jedenastki. Tam spisywał się na tyle dobrze, że posadził na ławce znacznie bardziej doświadczonych bramkarzy m.in. Jakuba Szmatułę. Umowa wiążąca 24-latka z gliwickim klubem wygasa z końcem czerwca 2014 roku. Obie strony już teraz siadły do rozmów i osiągnęły porozumienie odnośnie warunków nowego kontraktu. Podpisu jednak nie złożyły, a teraz wygląda na to, że umowę będzie trzeba renegocjować jeszcze raz. Trela zmienił bowiem menadżera i oczekiwania tego różnią się od jego poprzednika. Spokojny o przyszłość bramkarza jest prezes Piasta, który wierzy, że Trela zostanie w Gliwicach.- Może być tak, że będziemy dyskutować tylko na temat części zapisów, a pozostałe nie ulegną zmianie – mówi w rozmowie ze „Sportem” Jarosław Kołodziejczyk.

DZIENNIK POLSKI

Wojciech Gorgoń. Wiślak, który sędziował mecze w Lidze Mistrzów.

Ówczesny napastnik Wisły Andrzej Iwan w swej autobiografii „Spalony” napisał, że emisariusze Cracovii Andrzej Turecki i Janusz Surowiec przed meczem spotkali się z przedstawicielami wiślackiej drużyny, ale ci ostatni odmówili rywalom z drugiej strony Błoń pomocy w utrzymaniu się w ekstraklasie. „Nie wiem, czy chodziło o to, by zachować godność, czy też decydujące okazało się położenie Wisły w tabeli – przy sporym pechu mogliśmy sami wplątać się w walkę o utrzymanie, a przy pewnej dozie szczęścia była jeszcze szansa powalczyć o puchary” – pisał Iwan. Cracovia uniknęła smutnego losu, ale wiślacy nie uniknęli podejrzeń o korupcję. Fama głosiła, że Gorgoń był zdziwiony faktem, iż jego gol został przyjęty przez kilku innych graczy z pewną… powściągliwością. Pytany o to, zaprzecza: – Nie miałem wrażenia, że moi koledzy nie cieszą się z bramki. Pamiętam, że pierwsi podbiegli do mnie z gratulacjami i omal nie udusili mnie Janusz Krupiński i Zdzisław Kapka. „Pasy”, grające po raz pierwszy pod wodzą nowego trenera Józefa Walczaka, nie załamały się, ruszyły do ataku i już kwadrans później wyrównały, także głową, po rzucie wolnym ekswiślaka Janusza Surowca. – Pilnowałem wtedy Tadeusza Błachnę – tłumaczy Gorgoń. Goście do końca meczu grali słabo. Mało widoczny był Iwan, sytuacji sam na sam z Adamem Koczwarą nie wykorzystał Michał Wróbel. – Gdybyśmy wtedy prowadzili 3:0, nikt by o tym nie pamiętał, ale ponieważ był remis, pojawiały się jakieś podejrzenia – wyjaśnia Gorgoń.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Jan Urban: Chrzanić ten styl.

W czwartek zaczynacie Ligę Europy. Celem jest awans?
– Wydaje mi się, że żaden z rywali nie jest lepszy od Steauy. Oczywiście, faworytem jest Lazio, ale wiadomo, że włoskie drużyny nie traktują bardzo poważnie pierwszej fazy Ligi Europy. Często wystawiają drugi skład. Inna sprawa, że tam wszyscy mają silne, szerokie kadry. Musimy jak najwięcej wygrywać, bo to są pieniądze. Tak samo musimy nabijać punkty w rankingach UEFA, bo to z kolei powoduje, że w przyszłości możemy zostać rozstawieni. Trzeba wszystkiego przypilnować.

Jak pan ustosunkuje się do słów choćby Rudolfa Kapery, który mówi, że gra Legii opiera się na zrywach i indywidualnościach, a nie widać w niej ręki trenera? Brak schematów, mało stylu.
– Faktycznie, często się nam zdarza tak grać, bo takich mamy zawodników. Nasz pomysł opiera się na skrzydłach. Chcemy wykorzystać szybkość Kucharczyka, Koseckiego, Ł»yry, jak jest w formie. Teraz dołączył Ojamaa. Ale żeby skrzydła dobrze funkcjonowały, potrzebna jest organizacja gry w środku pola. Jeśli będziemy dobrze grać w środku, to zmiana orientacji z jednej strony na drugą będzie wyglądała lepiej i płynniej. فatwiej jest wtedy doprowadzić do sytuacji, że skrzydłowi znajdują się jeden na jednego z obrońcą. Chcemy, by boczni obrońcy jak najwięcej podłączali się do akcji ofensywnych: Bereszyński, Rzeźniczak czy Wawrzyniak, który robi to znacznie rzadziej, niż wymagam.

Rozumiem, że pije pan do tego, że w momencie, gdy gorzej wygląda środek pola, gorzej prezentują się boki i tego schematu w grze nie widać?
– Tak. Bo skrzydłowi nie dostają odpowiednio szybko piłek, nie stwarzamy sytuacji. A wejście na szybkości na jednego rywala po prostu śmierdzi bramką. Gdy gorzej funkcjonuje środek, wszystko odbywa się za wolno. Zamiast przyjęcia do przodu, jest przyjęcie do tyłu i podanie do tyłu, a przeciwnik zdąży się ustawić.

Dziekanowski: Niczego wielkiego po Legii nie możemy się spodziewać.

Niczego wielkiego nie możemy się po Legii Warszawa spodziewać. To co mieli do zrobienia, powinni zrobić jeszcze ze Steauą Bukareszt, awansując do Ligi Mistrzów. Nie sądzę, by Legia zrobiła milowy krok naprzód i zagrała dobrze z Lazio Rzym. Oczywiście, życzę Legii wyjścia z grupy. Najlepiej z pierwszego miejsca. Powiem więcej, ta drużyna jest w stanie to zrobić. Musi tylko zaprezentować się lepiej, niż w eliminacjach LM. Dla mnie niezrozumiałe jest złe przygotowanie mentalne do meczów. Katastrofa. Jeżeli sytuacja się powtarza, gdzieś musi być błąd. Zawodnicy również muszą wziąć odpowiedzialność. Każdy jest zobowiązany, by poznać siebie i wiedzieć, czego mu potrzeba. Odprawa nie wystarczy. Trzeba po prostu jakoś się wyciszyć, a w odpowiednim momencie włączyć. To są te chwile, kiedy człowiek jest w pokoju na zgrupowaniu sam. Wtedy ma się czas, by pomyśleć. Psycholog pojawia się raczej w ekstremalnych sytuacjach. Problemy rodzinne i tym podobne. Jeśli ktoś bez takich przeżyć nie może sobie poradzić z przygotowaniem mentalnym, to zapewne nie jest w stanie wykonywać tego zawodu. Carles Puyol przed mistrzostwami świata w RPA poprosił jednego trenera, by przez rok poprawiał jego błędy. Na najwyższym poziomie ludzie wciąż myślą, co zrobić, by było lepiej. Zawodnik musi pracować nad sobą. Zwalanie odpowiedzialności na psychologa albo szkoleniowca powoduje, że później nie jesteśmy w stanie rozwiązać pewnych problemów na boisku.

Najnowsze

Anglia

Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie

Maciej Piętak
0
Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama