Il Capitano, król Rzymu. Francesco Totti od A do Z

redakcja

Autor:redakcja

19 września 2013, 10:42 • 13 min czytania

Niektórzy boją się pająków. Inni klaunów, komorników, grubych kobiet na plaży, a nawet kominiarzy. Kibice Romy natomiast obawiają się tylko dwóch rzeczy: po pierwsze, utraty satysfakcji. Satysfakcji, jaką jest chodzenie po Rzymie z podniesioną głową po wygranych derbach. Słodkiej przyjemności, jaką daje docinanie kibicującym Lazio kolegom z pracy. Przede wszystkim jednak blady strach pada na fanów Romy za każdym razem, gdy Totti wypowiada się na temat zakończenia kariery. W ostatnich miesiącach pół stolicy Włoch wstrzymało oddech, ale w zeszłym tygodniu wreszcie mogli oddać westchnienie ulgi – podpisał! Czas świętować z tej okazji. Il Bimbo d‘Oro, złoty chłopak ze stolicy, będzie zaszczycał murawy jeszcze przez parę chwil.

Il Capitano, król Rzymu. Francesco Totti od A do Z
Reklama

A – AC Milan

Wyobrażacie sobie Messiego w Realu? Scholesa w Chelsea? Pisza w Widzewie? Cóż, niewiele brakowało, a Totti mógł stać się legendą Milanu. W 1989 roku przedstawiciele tego klubu dali rodzicom młodego Francesco ofertę nie do odrzucenia. Pękaty worek pieniędzy w zamian za podpisanie kontraktu. Doskonałe warunki do rozwoju w akademii, która wychowała o wiele więcej gwiazd, niż ta rzymska. Postawcie się na miejscu jego rodziców: niemałe pieniądze już teraz, poza tym w gruncie rzeczy pewniejsza przyszłość ich syna. Po raz pierwszy jednak rodzina Tottich pokazała przywiązanie do barw, mówiąc „pas”. Po latach, gdy już miał uznaną markę, mediolańczycy ponownie zgłosili się z gigantycznym kontraktem. Nawet Roma ugięła się pod sumą transferową – wszystko zależało od zawodnika. Ten w wywiadzie dla sportmediaset.it wspomina dziś: – W przeszłości było zainteresowanie moją osobą ze strony Milanu, ale ostatecznie zdecydowałem się na pozostanie w swoim mieście. To był wybór całego stylu życia i nie żałuję tego.

Reklama

B – Bukmacher

Nie ukrywajmy, Totti to nie stateczny Pirlo, kryształowy Maldini albo szanowany przez wszystkich piłkarzy Del Piero. To też skandalista, czego dowodzi choćby 2011 rok, kiedy to był zamieszany w aferę bukmacherską. Któż nie lubi obstawić czasem meczu albo dwóch? Szczególnie, gdy zna wynik z góry? Według źródeł wraz z Christianem Vierim należeli do większego grona znanych włoskich zawodników, którzy ustawiali mecze. Skazany został choćby Christiano Doni z Atalanty, bowiem to za ich meczami ciągnął się największy smród, ale podobno sprawa dotyczyła też gigantów takich jak Milan, Roma, Lazio.

C – Capitano

Jego serce pompuje pomarańczowo-czerwoną krew. Ledwie dwadzieścia jeden lat i już opaska kapitańska. Nazywany Królem Rzymu, jednak czy ten Rzym faktycznie okazał się dla niego takim przytulnym domem? Jasne, jest tu legendą. Jeśli jutro wyszedłby na ulicę i poprosił o nerkę, nie musiałby czekać piętnastu minut, już miałby ją zapakowaną w plastikową jednorazówkę. Chciałby, żeby go noszono wszędzie na rękach, do sklepu, do kibla, na treningi? Nie ma problemu, kolejki tifosi Romy ustawią się, by pomóc. Jednak jego kariera klubowa to przecież gigantyczne rozczarowanie jak na zawodnika tego formatu – ledwie jedno mistrzostwo kraju, wywalczone dwanaście lat temu, do tego okrągłe nic w Champions League.

Dziesięciu najlepszych zawodników, z jakim miał okazję grać – Giannini, Batistuta, Montella, Delvecchio, Balbo, De Rossi, Candela, Cafu, Aldair, Cassano. Powalają was na kolana te nazwiska? Niekoniecznie, a przecież taki Batistuta przyszedł raczej na emeryturę. Skład z tymi zawodnikami, albo jedenastka talentem graczy porównywalnych, nie byłby w top 5 zespołów Europy w dowolnym sezonie. A mówimy o najwybitniejszych nazwiskach dekady. Powiedzmy sobie jasno: Roma była za małym klubem dla Tottiego. Był tu, jest, ptakiem w złotej klatce. Ktoś złośliwy powiedziałby: jeńcem swojego statusu.

D – Długowieczność

W wieku trzydziestu siedmiu lat większość zawodników już dawno zostaje fryzjerami, górnikami, milionerami albo bankrutami. Piłkarzami – góra w niedzielę, od 11 do 13, kiedy to można pokopać z przyjaciółmi na lokalnym boisku, a przegrani organizują grilla. Totti tymczasem wciąż jest jednym z najlepszych piłkarzy Serie A. Nie dajcie sobie wmówić, że Il Gladiatore gra za zasługi. To wybitny piłkarz, nawet w tym momencie. Takie podania, jakie potrafi zagrać pod bramką rywali… Nigdy obrona przeciwnika nie wie czego się spodziewać. To jak spacer dziką z kobrą na smyczy: zawsze może ugryźć i nie uciekniesz, przez 90 minut ciągle będzie blisko. Jaki jest sekret jego długowieczności? Może i można zarzucić mu, że lubi przejść się korkami po głowie rywala, ale to w stu procentach profesjonalista na treningach.

E – Euro 2000

Na Euro 2000 rozbłysły gwiazdy między innymi Henry‘ego, Trezegueta czy też Nuno Gomesa. Również Totti przedstawił się szerszej publiczności, będąc jednym z głównych powodów, dzięki którym Włosi zdobyli srebrny medal. Owszem, z półfinale z Holandią wszedł dopiero w 83 minucie. Ale i tak to właśnie jeden z dwóch meczów, za które będzie najbardziej zapamiętany – a to dzięki genialnemu wykonaniu karnego przeciwko Van Der Sarowi. Pełny rozbieg. Tak jakby zaraz miał przestrzelić siatkę na wylot. Van der Sar myśli nad tym, w które okno pójdzie piłka. A potem pyk, pełen spokój, leciutka podcinka. To jednak nic w porównaniu z finałem, który był koncertem na dwie nogi. W sportach zespołowych, MVP decydującego meczu w 99.99% przypadków wygrywa zawodnik drużyny zwycięskiej. Ten ułamek procenta zarezerwowany jest dla Francesco, który mimo porażki Włoch, zdobył tę nagrodę.

F – Finały w Brazylii

Niemożliwe? 38-latek w kadrze Italii? Cóż, gdyby dziś miały decydować tylko i wyłącznie umiejętności, to na pewno lider Romy grałby w składzie – kto jest na bieżąco z Serie A, ten nie będzie miał większych wątpliwości. Choć Włosi nie mają wcale słabego zespołu, tak głosy o tym, że nie można ignorować takiego zawodnika jak Totti w kontekście kadry, są bardzo wyraźne. Dla kibiców byłoby wspaniale móc ostatni raz zobaczyć tę legendę futbolu na wielkiej imprezie, a pożytek dla zespołu? Dajcie spokój. Spróbujcie znaleźć trzy reprezentacje, które pod względem kreatywności i umiejętności znalezienia partnera mogłyby rywalizować ze środkiem pomocy Pirlo – Totti. No, czekam? Właśnie.

G – Giannini

Książę Rzymu. Wieloletni kapitan Romy. Ofensywny pomocnik o eleganckim stylu gry, mający znakomity przegląd pola. Cudowna technika, strzał, rozegranie, finezja, dycha na plecach. Nie, to nie o Tottim, a o jego wielkim idolu Gianninim, który mógłby uchodzić za wcześniejsze wcielenie Il Capitano. Francesco sam podziwiał go za młodu – czy trzeba to w ogóle podkreślać, skoro pod względem boiskowych umiejętności to dwie krople wody? Dziś jego poprzednik wypowiada się o swoim następcy tak: – to zawodnik – pomnik, ale jednocześnie wciąż daje temu zespołowi jakość.

H – Honory w Europie

Ktoś powie, że rozczarowaniem dla gracza musi być tylko jedno Scudetto w karierze. Inny, że nigdy tak naprawdę w kadrze nie zrealizował swojego potencjału. Jednak największym rozczarowaniem dla Tottiego będzie Champions League. Nie raz i nie dwa wypowiadał się w wywiadach, że to właśnie te rozgrywki, w których bardzo chciałby coś osiągnąć. Tymczasem choćby w sezonie 04-05 Roma zdobyła ledwie jeden punkt w grupie. Apogeum ligomistrzowych wpierdoli przyszło w sezonie 06-07. Rzymianie byli już w najlepszej ósemce. Wygrali pierwszy mecz 2:1z United, czyżby wreszcie upragniony sukces? Ziszczenie marzeń? Nie, po stokroć brutalne nie. W rewanżu 1-7 na Old Trafford, mecz hańby dla klubu i włoskiej piłki.

I – Ikona

Więcej niż piłkarz. Obok Pirlo i Buffona ikona włoskiego futbolu ostatnich kilkunastu lat. Obok papieża i Kaplicy Sykstyńskiej jeden z symboli Rzymu, a przynajmniej tak to widzą kibice pomarańczowo-czerwonej części stolicy. Wielu widzi w jego charakterze uosobienie cech samego miasta: niepokornego, wybierającego swoją drogę, nadającego ton. Nie przebierającego w środkach, by dojść do celu. A także pół żartem pół serio – starego, ale jarego.

J- Jedenastki

Jeśli od strzelenia karnego zależałoby twoje życie, komu powierzyłbyś piłkę? Nie może być innego wyboru – tylko Totti. Facet w końcu potrafił strzelić z jedenastu metrów nawet piętą. Strzela ze skutecznością plutonu egzekucyjnego. Dla bramkarza mieć go za rywala przy jedenastce to jak finał mistrzostw. Obronisz – będziesz miał co opowiadać wnukom. Choć i tak nie uwierzą.

K – Kreatywność

– Szekspir? Nie znam, ale nie potrzebujemy nikogo do składu, mamy dość mocny zespół – tak miał opowiedzieć ponoć, gdy został zapytany o opinię na temat twórcy Makbeta. Być może to tylko plotka, jeden z wielu dowcipów krążących o zawodniku, ale fakt faktem – tak czy inaczej ma on do siebie dystans. Sam wydał dwie książki w pełni poświęcone żartom o sobie, a do tego dorzucił jeszcze dwie autobiografie. Bardziej prawdopodobne jest więc, że ta anegdota nie jest zmyślona, ale jest po prostu przejawem przewrotnego poczucia humoru zawodnika.

L – Lazio

Cesarze Rzymu decydowali o losie gladiatorów pokazując albo kciuk w górę, gdy pozwalali im żyć, albo kciuk w dół, gdy kazali ich zabić. Wszystko, co chciałbyś wiedzieć o relacji Tottiego do Lazio, powie ci jeden gest: w pewnym ze spotkań, po pokonaniu lokalnego rywala, na koniec Il Capitano triumfalnie wskazał dwa kciuki w dół. Co ciekawe, samo Lazio próbowało Il Bimbo d‘Oro za młodu wciągnąć do swojej szkółki, oferując znacznie lepsze warunki, byleby tylko Totti stał się jednym z nich. Ojciec gracza, Riccardo, kategorycznie jednak zaoponował i wyrzucił przedstawicieli klubu za drzwi. Nienawiść do błękitnych barw Il Capitano ma w genach, przekazywaną z pokolenia na pokolenie jak zegarek w Pulp Fiction.

ف – فyżka

Każdy wybitny zawodnik powinien mieć też swoje charakterystyczne zagranie. Znamy ruletę Zidane‘a. Rogale Roberto Carlosa. Przekładańce Ronaldinho, podcinki Romario… Również Totti nie jest wyjątkiem, ma swój niepodrabialny strzał, zagranie nazwane „spoon”, czyli łyżka. Skąd ta dziwna nazwa? Spójrz na trajektorię lotu piłki po tych lobach, a wszystko się wyjaśni.

M – Moreno

Byron Moreno, człowiek argument. Argument za wprowadzeniem powtórek na stadiony i skończeniem z poleganiem tylko na sędziach. Przez setki lat różni władcy próbowali zjednoczyć Włochy, jakkolwiek geopolitycznie się udało, tak nienawiść między różnymi regionami pozostała. Ale na krótką, ulotną chwilę, Moreno zjednoczył naród. Dokonał niemożliwego. Nienawidzili go w równie wielkim stopniu ci z południa i ci z północy, kibice Lazio i Romy, Milanu i Interu. Wszyscy mieli wspólny temat, który w skrócie możemy określić – Moreno, ile ci dali? Czy po prostu jesteś takim nieudacznikiem? Jednym z głównych powodów nienawiści do sędziego była czerwona kartka dla Tottiego, która osłabiła Włochy w kluczowym momencie. Oczywiście, nie była to jedyna kontrowersyjna decyzja Moreno w tym spotkaniu… Ale czy akurat w sytuacji z Il Capitano specjalnie się pomylił? Zobaczcie sami.

N – Nieczysta gra

Slogan „Don‘t Mess With Totti” doskonale podsumowuje charakter tego zawodnika na boisku. Gra bez piłki w jego wypadku nabiera nowego znaczenia, bowiem lider Romy gra nawet wtedy, gdy na murawie są medycy. Zdarzało mu się dyskretnie kopnąć leżącego rywala, nawet w głowę. Podeptanie kogoś, załatwienie mu trwałej kontuzji? Spokojnie, da się zrobić, sędzia nawet nie zauważy. Jeśli zadrzesz na boisku z nim, albo z kimś z jego zespołu, spodziewaj się, że tylko kwestią czasu jest łokieć pod żebro, skopanie albo inna wyrafinowana „kara”. A gdy puszczą mu nerwy, wówczas jest po prostu kanalią, która nadaje się do walki w klatkach.

O – Oszust

Dwóch najdroższych piłkarzy świata słynie nie tylko z pięknej gry, ale także ze znakomitych umiejętności oszukiwania sędziów. Takie czasy, to stało się elementem gry i cwaniaki są w cenie. Totti również lubuje się w dyskretnych padach, przewrotach, wywrotkach, jak gdyby właśnie był w-fie podczas egzaminu z gimnastyki. W pewnym sensie Il Capitano był jednym z pionierów wymuszania fauli, to na nim uczyło się wielu dzisiejszych notorycznych przewracaczy, których wystarczy dotknąć końcem paznokcia, by lecieli jak kłody.

P – Poulsen

Nienawiść między narodami to nic nowego, naturalny porządek rzeczy. Zwykle jednak występuje ona między sąsiadami, tymczasem w 2004 najbardziej znienawidzonym narodem w Italii byli Duńczycy. Najpierw Poulsen zachował się jak człowiek od zadań specjalnych. Doskonale wiedział, że Totti to tykająca bomba. Sprowokował Włocha, a ten w odwecie splunął mu w twarz. Nie ma co tutaj robić z Francesco niewiniątka, prowokował rywali setki razy, tym razem dał się przechytrzyć. Dlatego też nikogo nie obchodziły jego tłumaczenia o tym co mu zrobił Poulsen – ranga meczu była zbyt wielka, by dawać się zrobić jak uczniak. We Włoszech oberwało się królowi Rzymu, dostał aż trzy mecze dyskwalifikacji, ale oczywiście też odwiedzającym półwysep Apeniński Duńczykom pluto do spaghetti przez jakiś czas. Również za to, iż w ostatnim ich meczu ze Szwedami padł wynik 2:2, jedyny, który mógł wyeliminować Włochów, a dać przejście dalej obu zespołom z północy.

Image and video hosting by TinyPic

R – Real Madryt

Wszystkie postacie, które mają boski status (a taki ma Totti wśród tifosi Romy), muszą przejść ostatnie kuszenie. Takim było dla Il Gladiatore Galacticos. Miał stanowić o sile tego w gruncie rzeczy legendarnego już dziś zespołu. W pewnym momencie był numerem jeden na liście życzeń, a Perez zapytany o to, czego najbardziej żałuje za czasów galaktycznych z Madrytu, wspominał: „że nie ściągnąłem Tottiego”. Sam Włoch też wypowiada się w ciekawym tonie dla France Football o owym niedoszłym transferze: – Gdybym przeszedł do Realu, miałbym dwie Złote Piłki i trzy triumfy w Lidze Mistrzów. To była wspaniała szansa. Ale cieszę się, że zostałem, chociaż chciałbym, żebyśmy wygrali dwa lub trzy scudetto więcej.

Transfer miał opiewać na około dwadzieścia pięć milionów euro, w drugą stronę mieli też powędrować Flavio i Morientes. Ostatecznie jednak z Romy do Realu przeszli Walter Samuel i Emerson, a giallorossi ukończyli bez nich sezon na ósmym miejscu. Wyobrażacie sobie Tottiego w białych barwach? obok Zidane‘a, Beckhama, Raula? Coś po cichu mówi nam, że by się tam odnalazł.

S – Scudetto

Gdyby ktoś chciał robić remake „Nic śmiesznego”, to zamiast Czarka Pazury na głównego bohatera świetnie nadaje się Totti. Pamiętacie to: „Znowu drugi. Całe życie ciągle drugi. Nawet, jak gdzieś pierwszy byłem, czułem się jak drugi”. W zeszłej dekadzie Roma skupiła się na kolekcjonowaniu wicemistrzostw i docieraniu do finałów. Triumfy? Pięć. Jedno mistrzostwo, dwa Puchary Włoch, dwa Superpuchary. Natomiast aż czternaście razy tuż za zwycięzcą, w tym oczywiście najboleśniejsze – sześć razy w Serie A.

Szmat czasu minął od Scudetto w 2001 roku. O koronę strzelców walczyli Chiesa czy Vieri, w Polsce jaraliśmy się płaszczem Engela. Frustracja Tottiego jest tym większa, iż często mistrzostwo było o włos. W 2002 brakło punktu. W 2008 trzech, w 2010 dwóch. Marzenie o ponownym pokazaniu tyłów wszystkim rywalom pozostaje żywe, ale wątpliwe jest by Golden Boy miał to jeszcze zrealizować jako piłkarz. Może jako trener?

T – Trequartista

– Gdybym grał dziś w piłkę, byłbym jak Totti – tak powiedział o Włochu Platini, inna słynna „dycha”. I nie da się ukryć, porównanie tych dwóch grajków jest celne, obaj bowiem nie ograniczali się bynajmniej tylko do rozgrywania piłki, ale potrafili być równie skuteczni. Il Capitano swego czasu przecież grał nawet jako środkowy napastnik, o czym pewnie marzył czasem i Platini. Ostatecznie optymalna pozycja dla rzymskiej dziesiątki to jednak trequartista, czyli wolny elektron pomiędzy pomocą a atakiem. Tu ma więcej kontaktów z piłką, a więc też i może dać więcej drużynie.

U – Unicef

Od 2003 roku Totti jest jednym z ambasadorów Unicefu. Co najważniejsze: nie jest figurantem, działa aktywnie, starając się rzeczywiście wykorzystać swoją sławę by wspomóc działalność organizacji. Protestował twardo chociażby podczas wojny w Iraku, dostrzegając jak bardzo cierpią przez to irakijskie dzieci. Sam wpłacił wówcas ćwierć miliona euro na fundusz.

W – Weltmeisterschaft

Słodko-gorzki, taki smak miały mistrzostwa świata w Niemczech dla Tottiego. Z jednej strony największy sukces w karierze, Puchar Świata w rękach. Ale jego wkład? Nie był tak wielki, jak oczekiwano. Miał być kluczowym zawodnikiem. A nie pierwszym zdejmowanym z boiska, gdy De Rossi dostawał czerwoną kartkę z USA. Z Australią wchodził już z ławki, w finale z Francją zagrał ledwie godzinę.

Jeden gol z karnego, rola w rotacji. Jasne, wielki triumf, piękny medal do kolekcji. Ale Totti chciał go zdobyć tak, jak zdobył srebro na Euro 2000. Być królem boiska, niemieckie stadiony miały być jego jednym wielkim Stadio Olimpico. Nie ma co rozwlekać: po prostu nie były. Przydał się, ale nie w taki sposób, w jaki chciał. Pałeczkę przejęli inni.

V – Valettopoli

Skandal o tle seksualnym we Włoszech? Innymi słowy, dzisiejszego dnia słońce wzeszło na wschodzie. Totti był zamieszany w „Valettopoli”, w ramach którego młode dziewczyny z marzeniami o wielkiej karierze w mediach czy też modelingu, oferowały swoje usługi seksualne różnym istotnym personom, poczynając oczywiście od Berlusconiego. Ostatecznie kapitan Romy zapłacił 50.000 euro ugody, byleby tylko Flavia Vento, jedna z bohaterek afery, nie opublikowała wywiadu, w którym miała obsmarować zawodnika od góry do dołu.

Z – Zeman

Zeman o swoim ulubieńcu wypowiadał się tak: – Pięciu najlepszych włoskich piłkarzy? Totti, Totti, Totti, Totti, Totti. Francesco poradziłby sobie na każdej pozycji. To najlepszy piłkarz z jakim kiedykolwiek miałem okazję współpracować. Miał talent i potrafił go wykorzystać. To jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii futbolu – przekonywał. Sam zawodnik także nigdy nie powiedział złego słowa na trenera, który jego zdaniem mógłby pracować w Rzymie jak Alex Ferguson na Old Trafford. W jednym z wywiadów powiedział wprost, że zwolnienie Zemana jest porażką zawodników, a nie menadżera. Tego typu słów z ust piłkarza często nie usłyszysz. Ale i nic dziwnego: takich jak Il Bimbo d‘Oro często się nie spotyka.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama