Pora uzbroić się w zestaw typowego Janusza: czteropak, różaniec i kapcie – wraca ryzyko palpitacji serca za sprawą powrotu Ligi Mistrzów. Piłkarskiego raju, futbolowego eden. Lub jak kto woli – odchodząc od patosu – miejsca, gdzie nie mamy wstępu. Rozgrywek, z którymi mamy tyle wspólnego co Janusz Korwin-Mikke z lewicą. No dobra, przynajmniej liznęliśmy trochę tego klimatu, kiedy legioniści wysłuchali w eliminacjach hymn i dostali pamiątkowe koszulki z naszywką logo rozgrywek na ramieniu… Szkoda tylko, że dziś murawę zamienią na kanapę.
Kelnerzy, dostarczyciele punktów, łajzy, ci mniej utalentowani, a także pechowcy (o, to zawsze brzmi tak pozytywnie i usprawiedliwiająco) oddają piłkę komuś poważniejszemu. Znikamy my, znika Maccabi Tel-Aviv, Dinamo Tbilisi czy inne Nordsjaelland. W grze zobaczymy z kolei zestaw dość mocno już oklepany, może trochę irytujący. Bo ile można losować Real-Juventus, Borussia-Arsenal czy Barca-Milan? Nie mamy pojęcia, jak to się dzieje, ale o podgrzewanie kulek jednak Łysego z UEFA byśmy nie podejrzewali. Ale dobra, w sumie im dłużej czytamy z powrotem te pary, z tym większą tęsknotą czekamy na ich rywalizację.
Dziś co prawda ultra-szlagierów i meczów, gdzie przed pierwszym gwizdkiem będziemy nerwowo ogryzać paznokcie i zgrzytać zębami – nie ma, ale nadal nie narzekamy. Najegzotyczniej wypadają nazwy Kopenhagi i Pilzna, które grają kolejno z Juventusem i City – ciężko tego nie zarekomendować, bo chyba zapowiadają się dwie goleady. Wybraliśmy jednak naszym trzy ciekawsze spotkania, na które warto rzucić okiem. Jeśli macie 3 telewizory albo jedną plazmę i dwa laptopy – do dzieła. Ewentualnie pozostaje wam multiliga.
Manchester United – Bayer Leverkusen
Te dwie ekipy na jednej murawie akurat nie mogły się przejść. Zwłaszcza, że od ostatniego starcia się trochę zmieniło. Wówczas u jednych grał Beckham, Giggs (Walijczyk to jedyny gracz, który dziś także może wystąpić), Scholes czy van Nistelrooy, po drugiej stronie biegał Ballack, Ze Roberto, Lucio czy Ulf Kirsten. Tak, dobrze pamiętacie, półfinał Ligi Mistrzów 2001/02. „Czerwone diabły” były faworytami rywalizacji, ale zremisowały u siebie 2:2 i na wyjeździe 1:1. Niemcy nieoczekiwanie doszli do finału rozgrywek, ale przegrali go jak wszystkie pozostałe kluczowe mecze (ostatnią kolejkę Bundesligi, kiedy stracili tytuł i finał Pucharu Niemiec z Schalke). Dziś stawka niby jest trochę inna, ale oczekiwania wysokie, bo oba zespoły zwyczajnie potrafią grać do przodu (goście wbili ostatnio 3 gole Wolfsburgowi i zwyciężyli 3:1). Pomijamy fakt, że United starym zwyczajem rozpędzają się w wolnym tempie i w 4 meczach ligowych zdobyli raptem 6 bramek, co jak na nich – zdecydowanie nie powala.
Oba zespoły strzelą bramkę (United – Leverkusen) 1.75 – TYPUJ W BET-AT-HOME >>
W zespole Moyesa może zabraknąć Danny-ego Welbecka i Phila Jonesa, którzy jeszcze nie czują się w pełni sił. Rooney zagra ponownie z kawałkiem gumy na głowie kryjącym mu ranę, a Kagawa po chorobie może znaleźć się w kadrze meczowej. Ma jednak jeden problem – jest notorycznie pomijany przez szkockiego menedżera i wyrażał już swoje niezadowolenie w mediach. Prędzej w środku pola podejrzewamy Marouane-a Fellainiego, który stwierdził na Twitterze, że zaczyna się dla niego nowy etap.
Real Sociedad – Szachtar Donieck
Wielka chwila w San Sebastian, bo kontakt z tymi rozgrywkami zagwarantował im po raz ostatni Nihat Kahveci i Darko Kovacević. Przyznajemy, że z uśmiechem zobaczymy ponownie Real w rozgrywkach. Zwłaszcza, że to był zawsze gwarant wesołej piłki, co było już widać po eliminacjach z Lyonem. Bramek chyba nie musimy przypominać? Dobra, w sumie były tak piękne, że przypomnimy.
Nie musimy chyba mówić, że to grupa A, ponownie jak United i Bayer? Brytyjski „The Independent” twierdzi, że faworyt z Old Trafford przy takich rywalach wręcz jest narażony na tarapaty. Baskowie nie boją się nikogo, a budżet Ukraińców nie robi na nich najmniejszego wrażenia: – Wystarczy, że zagramy na naszym normalnym poziomie i wtedy jestem o nas spokojny – powtarza Jagoba Arrasate, szkoleniowiec czwartego zespołu La Liga. Wierze we własne możliwości jednak nie ma się co dziwić, choć nie chcemy uciekać się do banalnego „pieniądze nie grają”. Dowody na to było jednak widać w ostatni piątek, kiedy Szachtar przegrał 2:3 z Karpatami Lwów. Piłkarze Mircei Lucescu są na czwartej pozycji w rozgrywkach i tracą cztery oczka do prowadzącego Metalistu Charków.
Sociedad – Szachtar – 2.10 – 3.30 – 3.40 – TYPUJ W BET-AT-HOME >>
Bayern Monachium – CSKA Moskwa
Wreszcie pora na kilka słów o poprzednim triumfatorze LM, który zdaniem dziennika Abendzeitung rusza dzisiaj z „misją obroną tytułu”. Gazeta silnie wierzy, że Bayern zostanie zresztą pierwszym zespołem w historii, który obroni trofeum już pod szyldem Ligi Mistrzów. – Nie gramy w jakichkolwiek rozgrywkach po to, żeby być ich częścią, a po to, żeby zajść jak najdalej. Triumf w Europie to nasz cel, zobaczymy na ile możliwy – powiedział Matthias Sammer, dyrektor „Bawarczyków”.
Bayern – CSKA Moskwa 1.19 – 7.13 – 14.75 – TYPUJ W BET-AT-HOME >>
Rosjanom będzie bardzo ciężko się przeciwstawić, bo w weekend stracili Ałana Dzagojewa i Zorana Tosicia, kontuzjowanych w starciu z Rostowem (1:0). Legendarny Andreas Brehme stwierdził nawet, że w takim układzie Bayern mógłby wyjść równie dobrze rezerwami i nadal zdobyć 3 punkty. Arogancja czasem nie popłaca, ale jakoś bliżej nam do skinienia głową, że Niemiec ma rację…
FK
