W Monachium presja na Guardioli. Miesiąc miodowy się skończył

redakcja

Autor:redakcja

13 września 2013, 14:28 • 3 min czytania

Ile trzeba czekać, żeby w Bayernie pojawiła się presja? Nie musisz czekać wcale. Ciśnienie wita cię na miejscu, odbiera z lotniska, otwiera drzwi na stadion. Nawet, jeśli masz na nazwisko Guardiola, wystarczy jeden gorszy mecz, by szefowie publicznie w wywiadach wypowiadali się o konieczności poprawienia postawy. Josep musi się przyzwyczaić do nowej rzeczywistości, w której nikt nie będzie miał dla niego tyle cierpliwości, co w Katalonii.
Guardiola sam o sobie mówi, że jest perfekcjonistą. Remis z Freiburgiem dlatego też nie jest postrzegany jako wybaczalny wypadek przy pracy, ale jako niepotrzebna strata punktów. Tym bardziej bolesna, że już tak wcześnie w ligowej kampanii. Sammer: – To nie było normalne. Zagraliśmy nieostrożnie, irytująco dla wszystkich, którym zależy na dobru Bayernu. Ten zespół musi złapać stały rytm. A tymczasem już mamy stratę do BVB, którą trzeba odrobić – zaznacza Niemiec. Co ciekawe, posunął się nawet na tyle daleko, by wypowiedzieć się krytycznie o systemie gry. Zapytany o ocenę efektywności wprowadzonej przez Guardiolę taktyki, stwierdził tylko „zbyt skrajna”. Możemy przez to rozumieć, iż nie wszyscy w klubie są podekscytowani proponowaną przez byłego trenera Barcelony zmianę stylu gry. Raczej woleliby kontynuację, ewentualnie rozwinięcie tego, co przyniosło sukcesy rok temu.

W Monachium presja na Guardioli. Miesiąc miodowy się skończył
Reklama

– Musimy włączyć piąty bieg, pracować na pełnych obrotach w każdym spotkaniu, tak jak to miało miejsce w poprzednim sezonie – powiedział Bildowi Uli Hoeness, również pokazując tę nostalgię za zeszłoroczną formą Bayernu. Prezes Karl-Heinz Rummenigge nie pozostawia złudzeń, w klubie nie będą tolerować żadnych wymówek: – Nie możemy pozwalać sobie na żadne słabości – komentował w ten sposób mecz z Freiburgiem.

Dlatego też spotkanie z Hannoverem nie będzie meczem o małą stawkę, typową ligową grą. Wszystkie oczy będą skierowane na zespół, a przede wszystkim na jego głównodowodzącego. Jeśli ktoś myślał, że Guardiola jest nietykalny, to właśnie przekonuje się, że w Monachium nikt nie może liczyć na taryfę ulgową, choćby nie wiadomo, jakie miał osiągnięcia w przeszłości. Zresztą może jest w tym i racja. Przeszłość nie gra. Dawne sukcesy same w sobie nie przyciągną nowych. Obserwacja tego, czy Bayern zmierza w dobrym kierunku, czy wybrany przez włodarzy kierunek jest właściwy, ma jednak o tyle większy smaczek, że pewnie Hiszpan w ogóle nie zyskałby w klubie zatrudnienia, gdyby nie był zakontraktowany wcześniej. Nie brakuje mu w klubie opozycji i tych, którzy woleli aby Heynckes pozostał na stanowisku. Pep nie jest ulubieńcem od wejścia, jak to miało miejsce w Barcy, a jak spodziewano się będzie miał i w Monachium. W futbolu wszystko zmienia się dynamicznie, podjęta wcześniej decyzja o zakontraktowaniu z góry Guardioli w swoim czasie wydawała się strzałem w dziesiątkę, ale gdy skończył się sezon, tak oczywiste to już nie było.

Reklama

Oczywiście, Josep dostanie czas. To nie polska liga, żeby reagować impulsywnie, ani też wyniki nie są przecież bardzo słabe. Jednak gołym okiem można stwierdzić, że styl gry drużyny w tym sezonie jest póki co daleki od tego, co prezentowała ona choćby na wiosnę.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama