„Ratowałem życie człowieka, a on chciał wznowienia gry. Nie zszedłem tam dla zabawy”

redakcja

Autor:redakcja

13 września 2013, 20:08 • 2 min czytania

Ta historia nie wyszła poza strony regionalne, a przecież warto o takich rzeczach informować. Mateusz Dłutowski, piłkarz trzecioligowego Piasta Strzelce Opolskie, w poprzednim tygodniu wybiegł z boiska i udzielił pierwszej pomocy choremu na epilepsje kibicowi. – Uratował mu życie – mówią lekarze, chociaż sam bohater pozostaje skromny.
Jak to wszystko wyglądało?
– W osiemdziesiątej minucie zauważyłem poza boiskiem ojca, który był jakiś nerwowy. Myślałem, że wkurza się na moją grę, a on krzyczał, że ktoś się dusi. Ludzie się nagle rozeszli na boki. Widziałem gościa, zupełnie nieprzytomny. Ludzie mówili, że to epileptyk, więc nie musiałem domniemać, czy to jest wstrząs, czy jakaś silna alergia. Epilepsja to ślinotok, zapadanie się języka, szczękościsk. Jemu sztuczna szczęka utkwiła w gardle. On nie mógł złapać oddechu. Razem z jednym z działaczy i masażystą położyliśmy go na boku i udało się wyciągnąć szczękę.

„Ratowałem życie człowieka, a on chciał wznowienia gry. Nie zszedłem tam dla zabawy”
Reklama

Jesteś studentem medycyny. Mówisz, że ludzie się rozeszli. Co by było, gdyby kogoś takiego tam zabrakło?
– Byłem teraz dwa dni na praktykach we Wrocławiu. Rozmawiałem z anestezjologiem. Mówił, że takie padaczki rzadko kończą się śmiercią, ale powiem szczerze, że tutaj były dwie rzeczy. Pierwsza – nie wiedziałem, czy gdzieś się nie uderzył, a to był wiekowy pan. Druga – chodziło o tę sztuczną szczękę. On był siny jak przybiegłem. Naprawdę w pewnym momencie bałem się, że go tracimy. Myślałem, że trzeba będzie masaż serca robić.

Miałeś okazję potem z nim rozmawiać?
– Nie, w ogóle. Został przewieziony do szpitala. Lekarze mówili, że żyje.

Reklama

Jak w takim wypadku w ogóle zachował się sędzia? Przerwał grę?
– Mecz został wznowiony po minucie albo paru minutach. Nie orientuję się dokładnie, bo w tym momencie najważniejszy był ten człowiek. Ale potem mówiono, że jeden z najbardziej doświadczonych zawodników Skry nalegał, żeby grać. Ratowałem życie człowieka, a on chciał wznowienia gry. A przecież nie zszedłem tam dla zabawy. Nie wiem, jakie są zasady w takich wypadkach. Wynik był już właściwie ustalony.

Bohater został jakoś nagrodzony?
– Wiadomo, że wszyscy gratulowali, ale żadnej nagrody nie było. Cały tydzień byłem zresztą poza domem. Osobiście jestem trochę zdziwiony. Widziałem, że regionalna gazeta o tym napisała, ale że ogólnopolski portal zadzwoni? Też stacja telewizyjna jakaś się odzywała. Trochę zszokowany jestem.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama