Jagiellonia w porę, czyli już po jednej rundzie, zorientowała się, jak dużym błędem było zatrudnienie Tomasza Zahorskiego i że tak na dobrą sprawę lepiej nie mieć napastnika wcale niż atakować rywali strachem na wróble. Wiecie – koszulka powiewa na wietrze, niby straszy, a w środku pustka. Dokładnie jak z Zahorskim. Nazwisko i absolutnie nic poza tym.
Problem w tym, że jakby przejrzeć poszczególne kadry w ekstraklasie, takiego gagatka Zahorskiego znajdziemy praktycznie w każdym klubie. Dobrych napastników jak na lekarstwo, za to przebierańców bez umiejętności – pod dostatkiem. Gdzie niegdzie, jak w Śląsku albo w Wiśle, nawet po dwóch na tę samą pozycję. Rywalizacja: który bardziej zbędny. Wzięliśmy na szybko kartkę i wypisaliśmy 23 napastników, którzy w rundzie jesiennej rozgrywek ekstraklasy nie przynieśli swoim klubom żadnej wymiernej korzyści. Pominęliśmy wszystkich juniorów, młodzieżowców i innych ludzi, którzy nie mieli najmniejszej szansy na zaistnienie w lidze – i właśnie po tej selekcji zostały dwadzieścia trzy nazwiska. Takich, co to głównie szczycą się grą tyłem do bramki, jakby w grze napastnika nie chodziło o to, żeby umieć grać przodem. Albo tych, co nawet przodem grająâ€¦ tylko nędznie.
Na koniec odrzuciliśmy paru rezerwistów, kilka nazwisk typu Rasiak czy Oziębała i została nam PIĘTNASTKA NAPASTNIKÓW KOMPLETNIE NIEPRZYDATNYCH, na podstawie rundy jesiennej ekstraklasy. Symbolicznie ranking otwiera wspomniany już Zahorski.
1. Tomasz Zahorski – 4 mecze, 0 goli
To mógł być ostatni gwizdek, żeby jeszcze cokolwiek zdziałać w ekstraklasie. Wożenie na nazwisku, szczególnie, gdy to nazwisko niezbyt dobrze kojarzone, musi mieć gdzieś swoje granice. „Zahor” najpierw badał poziom cateringu na meczach niemieckiej trzeciej ligi, później wspaniałomyślnie zrobił miejsce innym napastnikom Jagi. Kogoś takiego w ekstraklasie mogą potrzebować już tylko desperaci – czytaj: Podbeskidzie lub Bełchatów.
2. Dawid Nowak – 1 mecz, 0 goli
Nie ma sensu dyskutować o jego przydatności w pełni formy, skoro Nowak w pełni formy nie jest prawie nigdy. Ba, on chyba nawet piłkarzem nie JEST tylko BYWA, w przerwach między sesjami rehabilitacyjnymi. Człowiek ze szkła, Bartłomiej Grzelak bełchatowskiej piłki. Z konkretnym kontraktem. Niestety, permanentnie niezdolny do uprawiania zawodu.
3. Ireneusz Jeleń – 7 meczów, 0 goli
Napisaliśmy o nim wszystko. Szkoda się powtarzać.
4. Edgar Cani – 5 meczów, 0 goli
Na dobrą sprawę, dziś to kompletnie bez znaczenia czy facet umie strzelać gole, czy nie umie. Od napastnika z TAKÄ„ pensją oczekiwaliśmy, że będzie grał w piłkę, a nie odstawiał szopki noworoczne, tak więc bez wchodzenia w detale i niuanse – może lepiej nie sprawdzać czy w innym klubie te bramki zacznie zdobywać, czy jednak będzie to samo, co w Polonii. Niech już może lepiej jedzie, skąd przybył. Bogatszy o parę polskich nowych złotych.
5. Darvydas Sernas – 10 meczów, 0 goli
Ostatnio już ktoś liczył, ile setek tysięcy złotych wart jest każdy gol Litwina w przeliczeniu na jego roczne zarobki. Wyszło jakoś 300 tysięcy za każdą bramkę. Jakby to przekazać na jakiś szczytny cel, na przykład oczyszczanie miasta – Lubin przez pół zimy miałby idealnie odśnieżone wszystkie drogi. Ale nie – ma Sernasa, który ostatnio przynajmniej zyskał alibi: nie strzela, bo gra mniej niż wcześniej. Jakby grał, to gol, ho, ho, padałby jeden za drugim.
6. Johan Voskamp – 7 meczów, 0 goli
Co tu wiele pisać. Zastanawialiśmy się: co z nim nie tak? Czemu facet, który strzelił 50 goli w drugiej lidze holenderskiej, nie robi kariery w ojczyźnie? Czemu nikt o niego nie walczy? Gdzie jest ten defekt, o którym oni wiedzą, a my jeszcze nie wiemy. No to szybko się okazało – ten Voskamp to jednak cały jest jak defekt. Jedna wielka pomyłka.
7. Piotr Grzelczak – 6 meczów, 0 goli
Piotrek w każdych warunkach czuje się idealnie. Czy to Lechia, czy to Widzew – bez różnicy.
Jemu strzelać nie kazano.
8. Daniel Sikorski – 10 meczów, 0 goli
Wszyscy wiedzą o co chodzi. Daniel jest w dobrej formie. Jeszcze chwila i się przekonamy!
9. Romell Quioto – 9 meczów, 0 goli
Robił co mógł, żeby okazać się większym niewypałem od Sikorskiego, tylko że są z nim dwa problemy. Po pierwsze – jakiś taki niemedialny. Po prostu nie umie grać w piłkę, ale nie ma w tym absolutnie nic zabawnego, jak w przypadku Sikorskiego. No i po drugie – nie dość, że przez kilka tygodni nie grał z powodu zawieszenia za czerwoną kartkę, to jak już się pojawiał, to jednak zwykle po przerwie i najczęściej na pozycji bocznego pomocnika.
10. Łukasz Gikiewicz – 9 meczów, 2 gole
Przed sezonem z głupa zaproponowaliśmy w którymś z tekstów typ – że Okachi, Zahorski i Gikiewicz nie strzelą w sumie w tym sezonie 10 bramek w lidze. Zahorskiego chyba mamy już z głowy, Okachiego przesunęli trochę dalej od pola karnego przeciwnika, więc honoru strzelców próbuje bronić już tylko Giki. Problem w tym, że o niego jakoś też jesteśmy dziwnie spokojni. Nie ta liga, proszę państwa.
11. Vojo Ubiparip – 11 meczów, 2 gole
Jedenaście / dwa – ot i cała statystyka, która idealnie pokazuje, co jest grane. Tak to jest właśnie z Ubiparipem. Może i on jest w stanie uzbierać ze cztery gole w sezonie, problem w tym, że Lech już ma jednego napastnika do strojenia ładnych min i pokazywania się przed kibicami, i drugi mu niepotrzebny. Przydałby się za to taki, który będzie zdobywał bramki.
Ale do tego akurat Ubiparip się nie nadaje.
12. Rafał Boguski – 13 meczów, 2 gole
Niech te dwa gole nikogo nie zmylą. Kto już zapomniał jak padały, niech sobie przypomni. Mamy silne przekonanie, że Boguski jest już w stanie trafiać do siatki tylko w taki sposób. Obijany. Serio, chyba prędzej uwierzymy w odbudowę Sikorskiego niż zobaczymy Boguskiego na boiskach ekstraklasy w dyspozycji z dawnych czasów, kiedy grał w Wiśle razem z Pawłem Brożkiem. To se ne vrati. Gdyby on nie nazywał się Boguski i nagle zaczął jeździć na testy po klubach ekstraklasy – oblewałby jedne po drugich. Jesteśmy przekonani.
13. Alensandr Lebiediew – 3 mecze, 0 goli
Cholera wie, kto to jest (był), ale umieściliśmy w rankingu, bo coś tam, minimalnie, sobie po nim w Łodzi obiecywano. No i wyszła klapa. Białorusin po jednej rundzie wyjechał z Polski.
14. Roman Sloboda – 0 meczów, 0 goli
Umieszczamy go jako symbol. Złoty strzal Pavela Hapala.
Po prostu beznadziejny trop transferowy trenera Zagłębia.
15. Marko Simić – 5 meczów, 0 goli
Podobna historia jak z Lebiediewem. Osierocił biednego Buzałę i zmusił go do kilkumiesięcznej walki z własnymi słabościami, którą niestety śledziliśmy przez całą rundę.
Ławka rezerwowych: Reiss, Zieliński, Sikora, M. Traore, Niedzielan, Oziębała, Rasiak.