Kiedy wydawało się, że okres świąteczno-noworoczny nie dostarczy żadnych tematów do szyderki, wpadł nam w ręce alfabet Wojciecha Stawowego w „Gazecie Krakowskiej”. Czyli jeden z najbardziej przesłodzonych tekstów w historii polskiego dziennikarstwa sportowego. Pomijamy już, że cała kariera trenera Wojtka to jedna wielka sielanka – po byle kogo w końcu się Aris nie zgłasza! – ale… albo my przespaliśmy kilka sezonów, albo szkoleniowiec Cracovii przesadził z jakimiś mocnymi środkami.
Pomijamy już fakt, że Filipiak to „wielka osobowość”, Drumlak „kapitalny piłkarz” – bo tego typu lizusostwa trzeba było się spodziewać – ale jak dojechaliśmy do litery „C” po prostu opadły nam ręce. „C jak Cabaj”, drodzy państwo.
Marcin to mój „wynalazek” na spółkę ze świętej pamięci Krzyśkiem Piszczkiem. To on mi podpowiedział Marcina, pamiętając go ze wspólnej gry w Górniku Łęczna. Cieszę się, że dane mi było być jego trenerem, bo to świetny chłopak, świetny bramkarz, wielkiej klasy profesjonalista. W Cracovii miał swój najlepszy okres. Trafił do reprezentacji Polski, to ważna postać. Także prywatnie jest wspaniałym mężem, ojcem. Wiem o tym, bo znam go od tej strony. Bardzo chciałbym z nim jeszcze pracować, to jedno z moich marzeń. A jak się ma marzenia, to często się one spełniają…
Już pal licho z tym Drumlakiem, ale czy wy widzicie to, co my? Facet chełpi się tym, że odkrył jednego z najbardziej nieporadnych bramkarzy ostatnich kilkunastu lat w Europie Środkowej, który ostatnio tułał się po Poloniach Bytom i Sandecjach. „Dziurawe ręce” to w przypadku Cabaja najlżejsze określenie, jakiego można tylko użyć, a tu czytamy o świetnym bramkarzu i wielkiej klasy profesjonaliście, który trafił do reprezentacji, „bo to ważna postać”. Całe szczęście, że Stawowy nie dostał więcej miejsca na swoje lizodupstwo, bo jeszcze chwila i usłyszelibyśmy, że Cabaj jest legendą Ekstraklasy i nie pytał o niego AEK, tylko co najmniej Arsenal.
Kiedy Skorża przejął Legię i powiedział, że Ljuboja jest najlepszym piłkarzem, z jakim pracował, można było dyskutować, czy trener w obawie o swój autorytet powinien o takich rzeczach mówić otwarcie, a tutaj wąsaty opowiada, że Cabaj jest świetnym bramkarzem i praca z nim to jedno z jego marzeń. Z Cabajem!
Jaki trener, takie marzenia.