„Wisłą będzie sprzedawać, żeby odbić się od dna”. „Milionerzy opuszczą Wisłę”. „Genkow pierwszy do odejścia” – prasa trąbi codziennie, a to znak, że sezon ogórkowy już blisko. Podstawowe pytanie: jak Wisła ma to zrobić? Kogo sprzedać i na kim zarobić? Już widzimy tych wszystkich chętnych, którzy walą oknami.
Przecież sprawa jest klarowna i prosta.
Wisła najwięcej może zarobić na tych, których… odda za darmo. Zyska, bo nie będzie musiała wypłacać pensji, które ktoś kiedyś wyśrubował do granic. W teorii (to ważne) może zaoszczędzić na rozwiązaniu kontraktu z Jaliensem. Ale ten jest akurat dość cwany, by nie zapomnieć do kiedy podpisał umowę i ile pensji do końca jeszcze mu się należy. Może zyskać na rozstaniu z Pareiką w letnim okienku, choć bez przesady, bo nowy bramkarz i tak będzie potrzebny, a Estończyk zgodził się już na znaczącą obniżkę zarobków. Dalej, można urwać sporo gotówki, rozstając się z Ilievem i Sobolewskim, ale to 99% stanie się dopiero latem.
Nie ma się co łudzić, że lepiej będzie już teraz, za moment. Kadra jest podstarzała i słaba. Fornalik powołał reprezentację ligi na mecz z Macedonią. I co? Z Wisły nie potrzebował nikogo. Nawet nie było nad kim się zastanowić.
Kogo w Krakowie mogą SPRZEDAĆ teraz, już zimą?
Genkowa, o którym tyle się pisze? Ciekawe, gdzie znajdzie się na niego chętny. Może wróci do Lokomotiwu Sofia? Chcielibyśmy wiedzieć, za ile. A może sam rozwiąże swoją umowę? Czeka go tu jeszcze dwa i pół roku pobierania całkiem pokaźnej pensji i naprawdę szkoda się łudzić. Zrezygnuje dopiero, jeśli gdzieś indziej będzie miał lepiej lub równie dobrze, a na to się nie zanosi. To samo tyczy się zresztą Garguły.
Można oddać za darmo Jovanicia. Wyrzucić na śmietnik Frederiksena. Rozstać się latem z Sikorskim i zrezygnować z wykupu Quioto, ale to nie przyniesie żadnego zysku. Ci zawodnicy i tak nie mają przesadnie wysokich kontraktów, a przecież w ich miejsce znów trzeba będzie kogoś zatrudnić. Do jakiejś przeciętnej drużyny można spróbować opchnąć Chaveza, jednak pomijając to, że on sam się do wyjazdu nie kwapi, będzie to historia analogiczna jak z Kirmem, który odszedł za drobne w porównaniu z tym, czego się po nim spodziewano. Temat Meliksona też wałkowany jest miesiącami, tylko on sam jakoś nie potrafił dać w tym sezonie ani pół argumenty, by żądać za niego naprawdę dużych pieniędzy.
Niestety, to nie gra komputerowa, w której Kosanović zostaje najlepszym piłkarzem ligi i wyjeżdża do Rosji za grube miliony. W realu (nie mylić z madryckim) Wisła jest w kompletnej dupie.