Piast wystrzelił za szybko – Legia wciąż liderem

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2012, 20:48 • 3 min czytania

Na tle reszty ligi, nie oszukujmy się – coraz bardziej bezzębnej – Legia wydaje się niezwykle mocna. Dziewięć meczów, ani jednej porażki, 22 strzelone gole. Ilekroć wpada w tarapaty, na przykład na skutek własnych błędów, tylekroć potrafi się z nich jakimś cudem wykaraskać. W tym sezonie przegrywała w meczach z Podbeskidziem (0:1), Polonią (0:1), Zagłębiem Lubin (0:1, 1:2), Wisłą (0:1), no i teraz z Piastem (0:2). Mimo to, nikt nie zdołał jej finalnie pokonać. Wydawało się, że dzisiaj nastąpi ten moment, że coś się w końcu w zespole Jana Urbana zatnie. Ku rozpaczy reszty drużyn – jednak nie.
To była jakby mieszanka Legii nowej, z tego sezonu, z tą starą, skleconą przez Macieja Skorżę. Urban w zasadzie wrócił do ustawienia, które forsował i z którym poszedł na dno jego poprzednik – z Januszem Golem i Ivicą Vrdoljakiem w środku pola, z Miroslavem Radoviciem przed nimi i Danijelem Ljuboją na szpicy. Przez długie fragmenty spotkania przypominały się te wszystkie mecze Legii u siebie w poprzednich rozgrywkach, w których legioniści byli murowanymi faworytami, a jednak nie potrafili zwyciężyć. Ljuboja znowu dawał się łapać na spalone, jakby w ogóle nie wiedział, że taki przepis istnieje, znowu wymachiwał rękami, zamiast po prostu ustawić się zgodnie z zasadami gry. Obrona grała wyjątkowo niepewnie, środek – szczególnie Janusz Gol – nie błyszczał kreatywnością, jeśli coś się działo, to na skrzydłach, ale też na skrzydłach się kończyło. Kucharczyk biegał jak szalony, Kosecki nie istniał.

Piast wystrzelił za szybko – Legia wciąż liderem
Reklama

Aż potem nastąpiło przebudzenie. Ljuboja najpierw strzelił fantastyczną bramkę piętą, później – na 3:2 – dostał wypieszczoną piłkę od wprowadzonego na boisko Dominika Furmana. Po piłkarzach Legii widać, że nie pękają, bez względu na wynik czują się lepsi od przeciwnika i po prostu dążą do celu. Grają z gigantyczną, rzadko spotykaną w innych zespołach determinacją. Piast po prostu nie wytrzymał ciągłego naporu. Nawet jeśli dwadzieścia razy zdołał przeciąć ostatnie czy przedostatnie pytanie, to w końcu gdzieś się spóźnili, gdzieś zagapili, gdzieś potknęli.

Gdyby Piast trochę mądrzej, albo może po prostu trochę szczęśliwiej rozegrał dwa ostatnie mecze – z Widzewem فódź i Legią, to dzisiaj… byłby liderem ekstraklasy. Kto oglądał te dwa spotkania, śmiało może przecież sobie wyobrazić, że zespół Marcina Brosza miałby w tym momencie osiemnaście punktów. I nie byłby to scenariusz jakoś wybitnie trudny do wyobrażenia, bo nie dość, że w tej drużynie jest jakość (Jurado, Matras, Podgórski, Zbozień, Trela), to jeszcze ci goście – do niedawna anonimowi – świetnie się rozumieją i potrafią wygrywać przy naprawdę efektownym stylu. Mówił o tym w „Lidze+ Extra” Grzegorz Mielcarski – żeby tylko ten zespół po dzisiejszej porażce nie pękł, bo ma wszelkie dane ku temu, by walczyć o coś więcej, niż tylko środek tabeli.

Reklama

Szanse na liderowanie – chociaż na kilka godzin – miał też Śląsk Wrocław, ale niespodziewanie dostał baty od Zagłębia Lubin. Lubinianie jak co roku, budzą się właśnie gdzieś o tej porze: na przełomie października i listopada. Różnica jest taka, że zazwyczaj o tej porze przychodził już nowy trener, a tym razem działacze Zagłębia wytrzymali ciśnienie. Za chwilę sytuacja tej drużyny w tabeli może się znacznie uspokoić: dwa najbliższe mecze u siebie lubinianie rozegrają z Podbeskidziem i Bełchatowem. Jeśli dwa razy wygrają – a dwa razy będą faworytami – to wyłoni nam się dwóch bardzo, bardzo mocnych kandydatów do spadku. A przy takiej formie Roberta Jeża nie powinno być o to trudno.

W Zagłębiu znowu dobry mecz – poza Jeżem – zaliczył Szymon Pawłowski. Piszemy znowu, bo wprawdzie i jemu zdarzają się beznadziejne występy, to jednak w 2012 roku zanotował bardzo dużo imponujących spotkań. Szkoda tylko, że ten piłkarz aż tak zasiedział się w Lubinie – za kilka dni będzie miał 26. urodziny…

Najnowsze

Ekstraklasa

Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą

Jakub Białek
2
Zieliński studzi głowy. W Kielcach nie jest ani tak źle, ani tak dobrze, jak myślą
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama